W chwili intensywnych działań obecnej władzy w walce z demokracją, emocje ludzi, którzy dołączyli do KOD, powodowały, że idea tego ruchu wybrzmiewała donośnie podczas demonstracji, widoczna była na transparentach czy w wypowiedziach naszych liderów. Pierwsza manifestacja w Warszawie, te kilkadziesiąt tysięcy osób, rozgrzewało nas, dawało nam napęd do dalszej aktywności, czasem przeświadczenie o szybkim odwróceniu procesów, które z niepokojem obserwowaliśmy w naszym kraju. Potem były kolejne demonstracje, będące skutkiem kolejnych antydemokratycznych działań podejmowanych przez władzę. Politycy partii rządzącej zauważyli moc tkwiącą w Komitecie Obrony Demokracji i wtedy zastosowali strategię wspomnianą powyżej. Postanowili uśpić nastroje stojące w sprzeczności z ich planami.
KOD na szczęście uśpić się nie pozwolił. Liderzy ruchu zauważyli, że rozwiązań rewolucyjnych nie należy oczekiwać i nastawić się należy raczej na długi marsz w dążeniu do przywrócenia demokracji w Polsce. Zaczęto coraz większą uwagę zwracać na działalność edukacyjną, kwestię budowy społeczeństwa obywatelskiego, inicjatywy lokalne. Z demonstracji nie zrezygnowano, ale stały się one tylko jedną ze ścieżek, po których KOD kroczy. KOD musiał też po raz kolejny zareagować na nieprawdziwe oskarżenia wyrażane przez przedstawicieli władzy i mediów im sprzyjających, które służyły wmieszaniu ruchu w politykę partyjną, w chęć przejęcia rządów w Polsce. Komitet Obrony Demokracji wytrwale odcina się od polityki w tym znaczeniu i podkreśla, że jest jedynie ruchem obywatelskim stojącym na straży idei, jaką jest wolne oraz demokratyczne państwo.
Ta idea w założeniu jest kołem zamachowym KOD. To ona stanowi naszą jednostkę napędową. Ona jest też paliwem, które wprowadza nas w ruch. Tym mamy się różnić od partii politycznych, że nie dążymy do władzy, do zaspokojenia ambicji, do indywidualnej kariery naszych członków, ale do celu, jakim jest przywrócenie demokracji w Polsce, a następnie nieodwracalne jej utrwalenie.
Ze względu na to, że rozpoczął się proces formalizowania struktur ruchu, w regionach zintensyfikowaniu uległy całkiem naturalne w tej sytuacji zjawiska wyłaniania się liderów. Ponieważ największe znaczenie dla nas ma idea, możemy bez trudu określić oczekiwania w stosunku do nich. Nie oczekujemy od nich, by budowali swój wizerunek w celu osiągnięcia jakichkolwiek profitów, uzyskania stanowisk w samorządach, administracji czy instytucjach publicznych. Nie zależy nam na ich promocji jako przyszłych przedstawicieli władzy. Chcemy raczej, by byli silnymi przywódcami skupionymi na celach KOD. Przywódcami, którzy potrafią zapanować nad naszymi emocjami i poprowadzić nas we właściwym kierunku. Powinni być naszymi mentorami, naszym wsparciem i naszą tarczą, gdy ktoś z zewnątrz nas zaatakuje. Liczymy na to, że będą nas jednoczyć w tym długim marszu, który jest przed nami. Najważniejsza jest bowiem demokracja, to jej bronimy. W ruchu takim jak KOD inne sprawy właściwie nie mają znaczenia. My ze swej strony powinniśmy zadeklarować solidarność z naszymi przywódcami i stosować się do ich zaleceń. Pragniemy bowiem, by KOD był strukturą uporządkowaną i silną. By był wspólnotą ludzi różnych, ale idących w jedną stronę, a nie kopią wielu partii politycznych, gdzie każdy myśli o swojej karierze i wspólnotę w gruncie rzeczy rozbija. Nie powinniśmy dzielić, ale łączyć. Budujmy KOD na zaufaniu, ono jest cementem, który ten mur scali.
Dążąc do celu bądźmy zawsze razem. Przed nami długa droga pełna wybojów, ale na jej końcu jest zwycięstwo. Idźmy za ideą, za demokracją i nie rozglądajmy się na boki, a wygramy szybciej.
Jakub Jarosławski
5 komentarzy:
Nie możemy ani na chwilę tracić z pola widzenia celu naszego działania.Zgadzam się ,że za przewodnika mamy ideę,która nas poderwała .Idźmy dalej razem.W pojedynkę nic nie zdziałamy.
Aby wygrać, trzeba nie tylko mieć dobrą ideę, czyli ziarno.
Także sito, odsiewające plewy politycznych frustratów na śmietnik.
Nie. Takie podejście niszczy. Śmietnik nie powinien istnieć w katalogu pojęć KOD.
Zgadzam się z Jakubem. Spójrzmy na to inaczej - każdy się do czegoś przyda. Ale zgadzam się z Mieczysławem, żeby zachować ostrożność i nie dać się zmanipulować politycznym ambicjom. Bądźmy asertywni nie ulegajmy naciskom i jasno mówmy o naszych potrzebach. Bez słów "śmietnik" :)
Prześlij komentarz