poniedziałek, 26 lutego 2018

Elbanowscy i szczyt hipokryzji

(źródło https://www.tvn24.pl/karolina-i-tomasz-elbanowscy-o-problemach-w-polskich-szkolach,818073,s.html)

Karolina i Tomasz Elbanowscy milczeli, kiedy Anna Zalewska wdrażała reformę edukacji, której ofiarami są tysiące dzieci. Reforma nie rozwiązała żadnego problemu polskiej szkoły, a niektóre nasiliła. Szkoły są przepełnione, zmianowość wzrosła, programy są przeładowane, dzieci ponad miarę obciążone pracami domowymi, tornistry nadal ciężkie, a może jeszcze cięższe, bo e-podręczników do nowej podstawy programowej brak. Teraz państwo Elbanowscy wrócili. Rozmawiają w miłej atmosferze z panią minister o tym jak rozwiązać problem ciężkich tornistrów, zmianowości i nadmiaru prac domowych.

Dorota Łoboda


Źródło: Nie dla chaosu w szkole

Czytaj także materiał TVN24

niedziela, 25 lutego 2018

Syria! Tak to wygląda...


Syria! Tak to wygląda. Zobacz sobie najdzielniejszy narodzie, co oczywiście ukrywał Żydów w każdej komórce! Nawet jakby nam białowieski dąb posadzili w Yad Vashem to tego nie przykryjemy. Tego co się dzieje teraz i na naszych oczach. I powiem Wam, że mam gdzieś co robili moi przodkowie 70 lat temu. Wstyd i ból znacznie dotkliwszy polega na tym, że w tym pięknym i podobno gościnnym kraju nie przyjęliśmy ANI JEDNEGO dziecka z ogarniętej wojna Syrii. To jest nasz wstyd teraźniejszy i hańba potworna.

Adam Wajrak
fot. Amer Syrian



sobota, 24 lutego 2018

Jakiej Polski chce KOD ?


Kolejny raz (tym razem 19 lutego 2018 r.) spotkaliśmy się na otwartej dyskusji. Tym razem gościem był Krzysztof Łoziński. Opowiadał o sytuacji w KODzie i w kraju a także o tym, jakiej Polski chcemy. Zalewa nas autorytaryzm i postawy dworskiej służalczości, ze zgubnymi skutkami dla Polski i nas samych. Ważnym zadaniem staje się obrona myślenia demokratycznego. Czeka nas ogromna praca u podstaw i zadanie budowania społeczeństwa obywatelskiego. Wbrew pozorom KOD powoli się rozwija. Jest już ponad 9300 członów a ta liczba powoli ale systematycznie rośnie. Ponadto jest wielu sympatyków współpracujących w wielu działaniach.

 Jesteśmy świadkami nowej wojny hybrydowej i koniecznością radzenia siebie z fake newsami (wiadomościami nieprawdziwymi).

Jakiej Polski chce KOD? Chce społeczeństwa wolnych obywateli. Chce zmienić relacje między państwem a obywatelem, odzyskując podmiotowość tego ostatniego. Chce zmienić świadomość  społeczną i zakorzenione, a rozwijane i utrwalane przez PiS, myślenie poddańcze. Trzeba odbudować zaufanie do siebie nawzajem by Polska stała się krajem obywateli. Musimy się nauczyć głośno i odważnie o takiej wizji mówić, dyskutować i przekonywać. Decentralizacja potrzebna jest w wielu aspektach życia społecznego. To człowiek i obywatel jest najważniejszy a nie tzw. "silne państwo" . Państwo jest silne wolnością i siłą swoich obywateli a nie "siłą" biurokracji czy nieżyciowych przepisów.

Nie jest nas być może wielu w KODzie ale są to dobre, sprawdzone kadry. W lipcu 2017 roku na ulice w obronie niezawisłości sądów wyszło łącznie ponad 800 tysięcy ludzi w bardzo wielu miastach i miasteczkach.

Krzysztof Łoziński wskazywał także na potrzebę budowania wspólnoty i współpracy z różnymi grupami nieformalnymi jak i organizacjami czy stowarzyszeniami. A także szerszego otwierania się na współpracę z młodymi. Dojrzewa Polska obywatelska. Polska obywateli a nie Polska poddanych.

Siłą społeczną jest różnorodność ruchów prodemokratycznych i głębokie poczucie wolności.

Stanisław Czachorowski
Fot. Andrzej Szramka







piątek, 23 lutego 2018

Nie w moim imieniu

Przeszłość rządzi przyszłością. Spór, jaki teraz rozdziera Polaków, nie dotyczy w tego w jakim kraju mają żyć nasze wnuki, ale co robili nasi dziadkowie. Rządzący, za pomocą skłamanej historii próbują narzucić jednolitą narrację wszystkim Polakom i zabezpieczyć ją odpowiedzialnością karną za jej naruszenie. I nawet jeśli się w końcu z tego wycofają, zamiar nadal będzie kontynuowany. To chęć stworzenia Nowego Polaka na następne pokolenia, uszytego na miarę PiS-owskiego wyobrażenia o polskości. Historia ma temu służyć - od kultu kontrowersyjnych żołnierzy wyklętych, po oddawanie czci przez premiera Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ, splamionej kolaboracją z okupantem. 30 lat po upadku komunizmu rozpętuje się taką politykę, jakby on upadał w roku zwycięstwa wyborczego PiS – dwa lata temu. W kąt poszła wielka rewolucja Solidarności, a jej bohaterowie są lżeni i posądzani o najgorsze czyny. Ostatnio doszło dziecinne zaprzeczanie oczywistym faktom dotyczącym rzeczywistości okupacji w czasach II wojny światowej. W tej wizji nie ma miejsca na dojrzałe traktowanie własnej przeszłości. To infantylny język, odcinający nas od Zachodu i naszych sojuszników, to język płaskiej propagandy, mającej zwrócić ludzi przeciw każdemu, kto podważa państwowy dogmat. Na końcu tej polityki jest strach przed otoczeniem i samoizolacja. I pełnia władzy dla Jarosława Kaczyńskiego, który uruchamia te mechanizmy, by skroić Polaków pod własne rządy. Polska niezrozumiała, obca, wyizolowana - to kraj łatwego łupu, to proszenie się o katastrofę. I przed tym właśnie przestrzegł ambasador USA w Warszawie w swoim ostatnim wystąpieniu.

Wielkość Polski to zdolność do mówienia o blaskach i cieniach przeszłości, to wielkość narodu potrafiącego zmierzyć się z własnymi traumami. Nie oznacza to wyrzeczenia się siebie – naszych dni chwały i imponującej zdolności do podnoszenia się z klęsk.Tylko Polska rozumiejąca swoją wielowymiarową historię, może układać przyszłość dla następnych pokoleń, bez lęku, pewna swojej tożsamości. 

‼️Nie bądźcie obojętni, gdy kradnie się Wam przeszłość. Bo inaczej ukradną Wam przyszłość.‼️

Bartłomiej Sienkiewicz

wtorek, 20 lutego 2018

Pobili, zwyzywali i... oskarżyli o znieważenie


Wycinek z przedwojennej gazety, ukazujący polski antysemityzm. Jeśli przyjrzeć się stanowionemu przez PiS prawu, to wygląda ono bardzo podobnie.

Roch Protazy

poniedziałek, 19 lutego 2018

Wytrwale spotykamy się i dyskutujemy



Nie da się przykryć łajna szmatką

Myślę, że znam klucz do tych wszystkich wpadek Morawieckiego i innych PiSmatołków. Oni po prostu wierzą w alternatywną wersję historii. Wierzą, że Żydzi tworzą wielki spisek, że nie chcieli uciekać z transportów, że Judenrat to był żydowski samorząd, że na początku okupacji Żydzi nie mieli źle i mogli z getta wychodzić... To są po prostu antysemici udający, że nimi nie są, ale ile razy zaczynają temat rozwijać wychodzą, jak smród przez szmatkę, ich prawdziwe poglądy. Morawiecki ponoć kończył historię na Harvardzie, a zna ją tak, jak Binienda fizykę, albo Jaki prawo.

Krzysztof Łoziński

Podsumowanie tygodnia w obrazkach


Roch Protazy

niedziela, 18 lutego 2018

1 marca 2018 będzie obchodzony kolejny raz Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" - święto państwowe ustanowione w 2011.


1 marca 2018 będzie obchodzony kolejny raz Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" - święto państwowe ustanowione w 2011. W tym dniu będą czczeni w różnych miejscach kraju tzw. "Żołnierze Wyklęci", będą padały nazwiska, pseudonimy ludzi, którym przypisany jest ten tytuł. Ale czy wszyscy z wyczytywanych w podniosłych apelach na takie określenie zasługują ? Dla tych z nas, którym prawda historyczna jest świętą , odpowiedź brzmi "NIE". Listy zbrodniarzy i ich "dzieła" odnajdziecie w bardzo wielu publikacjach a ja ograniczę się tylko do krótkiego zaledwie rysu .

Dla ludzi zamieszkujących tereny Hajnówki najistotniejsza jest działalność „Burego” , którego oddział PAS – NZW dowodzony przez kpt. Romualda Rajsa w dniach 29,31.01 1946 oraz 02.02.1946 spalił pięć wsi byłego powiatu Bielsk Podlaski (Zanie, Zaleszany, Końcowizna, Szpaki, Wólka Wyganowska) zabijając w okrutny sposób 82 osoby w tym kobiety, dzieci i starców, które spalono w zamkniętych budynkach.Także w styczniu 1946 roku, oddział „Burego” zatrzymał we wsi Łozice 40 chłopów wysłanych przez sołtysów na tzw. „szarwark” czyli roboty na rzecz gminy. Zatrzymanych wraz z podwodami i końmi zmuszono, by zawieźli oddział „Burego” do Hajnówki a następnie do Zaleszan, gdzie mieszkańców stłoczono w jednym domu a następnie podpalono. Po wykonaniu zadania pozostałych 30 furmanów zamordowano w miejscowości Puchały Stare.Dla oszczędności amunicji mordowano nieszczęśników obuchami siekier, strzelając wyłącznie do uciekających lub dobijając rannych. Dodać należy, że jedyną „winą” ofiar było to, że wszyscy oni byli prawosławni (jak większość zamieszkujących tamte tereny) i w znaczącej części narodowości białoruskiej.

Oto krótka lista dokonań innych tzw. „żołnierzy wyklętych”:

  • 23.06.1944 oddział Zygmunta Szendzielarza ps. „Łupaszka” wymordował we wsi Dubinki 27 osób w tym kobiety i dzieci. Ofiarą zbrodniarzy padła między innymi Anna Górska z 4 letnim synem.
  • 13.04.1945 w miejscowości Horeszkowice oddział NSZ„Sokoła” wymordował 8 przesiedleńców w tym ciężarną kobietę, którą zakopano żywcem.
  • 11.05.1945 oddział Zygmunta Błażejewicza ps. „Zygmunt” spalił wieś Wiluki
  • 27.05.45 w Przedborzu oddział NSZ Władysława Kołacińskiego ps. „Żbik” zamordował 9 ocalałych Żydów w tym kobietę i dziecko.
  • 08.06.1945 oddział NSZ „Szarego” w miejscowości Wierzchowiny wymordował 194 osoby w tym 45 mężczyzn, 84 kobiety i 65 dzieci poniżej 11 lat. Najstarsza ofiara miała 92 lata, najmłodsza 2 tygodnie.
  • 08.07.45 w Opocznie zamordowano 3 Żydów, w tym jednego ocalałego z Auschwitz.
Tą listę zbrodni mógłbym jeszcze kontynuować, ale nawet te nieliczne podane przykłady wystarczająco obrazują, jakich "bohaterów", wśród oczywiście prawdziwie zasłużonych na to miano wyczyta prowadzący apel poległych.

O ofiary w/w i innych oprawców nikt z oficjeli w tym dniu nie upomni się, więc to zadanie dla nas szarych obywateli gorszego sortu. Bez względu na światopogląd, pójdźmy na cmentarze, pod krzyże i zapalmy znicze w intencji pomordowanych przez tzw. żołnierzy wyklętych. Myślę, że im się to od nas należy.

Jerzy Maćkowiak 



piątek, 16 lutego 2018

KOD będzie kontrolował wybory


Przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji pracują nad projektem obywatelskiej kontroli wyborów. - Chcemy prowadzić alternatywne liczenie głosów, tak by nie dochodziło do manipulacji - mówią.

Całość w Gazecie Wyborczej

Rodzina jest najawżniejsza. I kot.


PiSowcy jednym głosem mówią, że wszyscy są równi wobec prawa. No jasne... Oto w policyjnym aucie Dubieniecki, były mąż Marty Kaczyńskiej, tuż po aresztowaniu. Ale to nie jakiś Frasyniuk, to prawie rodzina. A przecież rodzina jest najważniejsza. I kot oczywiście.

Wojciech Glinka

Moralny bezwstyd PiS zaczyna budzić gniew

 Po tym, co PiS zrobił z Trybunałem Konstytucyjnym, co próbuje robić z sądami, nie można wykluczyć również sfałszowania wyborów.  Kaczyński i jego grupa robią w Polsce rzeczy niesłychane, najgorsze po 1989 roku: deptanie konstytucji, skandaliczne opanowanie TK, skandaliczne ustawy sejmowe, np. o prokuratorze.  Trzeba założyć, że są to ludzie zdolni do wszystkiego i przygotować odpór.

Uważam, że w dużej części polskiego społeczeństwa narasta z powodu moralnego bezwstydu PiS gniew i oburzenie.  Tylko te emocje muszą prowadzić do sprawnego, zorganizowanego działania w ramach społeczeństwa obywatelskiego. Umiejętna mobilizacja jest bardzo ważna. Nie można czekać, aż gospodarcza koniunktura się pogorszy. To byłoby zresztą niedobre dla Polski.

Szeroko pojęta opozycja polityczna i obywatelska powinna skupić się pod wspólnym mianownikiem: obroną demokracji i państwa prawa w Polsce. Inne rzeczy, które mogą dzielić, nie powinny być na pierwszym planie. Nie chcę powiedzieć, że w Polsce mamy taki sam reżim jak w Rosji, ale twierdzę, że idziemy w tym samym kierunku. Najprawdopodobniej więc część ludzi ulega efektowi Putina.

Po tym, co PiS zrobił z Trybunałem Konstytucyjnym, co próbuje robić z sądami, nie można wykluczyć również sfałszowania wyborów. Zatem opozycja powinna przygotować sprawną sieć kontroli wyborów.

Prof. Leszek Balcerowicz

czwartek, 15 lutego 2018

Co to jest do cholery?

Widok Władysława Frasyniuka w kajdankach dziwnie znajomy. Wraca nowe jednym słowem. W dodatku, jak wtedy, filmuje to telewizja, ta sama i taka sama. Tyle tylko, że Samitowskiego, Falską i Barańskiego zastąpiły ich nowsze wydania.

Wielka sprawa proszę państwa, wielka sprawa – lekko odepchnął policjanta, który go szarpał. Ktoś inny ma sprawę, że przeszkadzał w pracy Rachoniowi, ktoś o to, że machnął kartką przed kamerą jedynie słusznej stacji, ktoś wreszcie krzyknął „Lech Wałęsa”.

No i zbrodnie straszne się dzieją. Ktoś na drzwiach biura PiS-u coś napisał, ktoś dziurki od klucza zakleił. Policjanci z Wrocławia, ponad rok temu zabili bez powodu niewinnego człowieka. Dokładnie wiadomo którzy. Jest to nawet sfilmowane. Żaden z nich jeszcze nie stanął przed sądem, żaden nie został zatrzymany, o aresztowaniu nie mówiąc.

Podczas tak zwanego „Marszu niepodległości” facet z faszystowskiej organizacji kopał w plecy siedzącą na ziemi starszą kobietę. Dokładnie go sfilmowano, cała Polska tę gębę widziała. No i co? Zgadnijcie państwo: siedzi? Ktoś go w kajdankach wyprowadzał? TVPiS filmowała?

Ależ skąd. Minister Błaszczak „się nie dopatrzył”. Tacy jak on nie siedzą. Tacy jak on maszerują. „Dorodna młodzież patriotyczna”, jak mawia Kaczyński.

Inny młodzian, też „dorodny”, ciągnął kobietę za włosy po asfalcie, jeszcze inni kopali człowieka w Radomiu, kolejny przybyli pod Jasną Górę z pochodniami na wzór i podobieństwo NSDAP. Gdzieś między modłami a hajlowaniem pobili ludzi pod pobłażliwym okiem prowadzących ich księży.

Mam tak dalej, czy może wystarczy?

Zbliża się 50 rocznica wydarzeń Marca 68. Wodzowie rasistowskiej i antysemickiej partii mają prowadzić państwowe obchody. Czego? Tego że ich pierwowzory: Moczar, Gomółka, Kąkol, Gontarz, urządzili paskudną antysemicką i antyinteligencką nagonkę, podobną do tej, którą oni urządzili właśnie teraz? Tyle że też już może Żydów z Polski nie wyrzucą, bo już ich w Polsce prawie nie ma.

Kaczyński zarzeka się, że nie jest antysemitą, ale jego wiarygodność jest zerowa, bo prawie zawsze kłamie. Także jego postępowanie świadczy o czym innym. On „antysemitą nie jest” ale organizacje faszystowskie, jawnie antysemickie, toleruje, a nawet chwali i dopieszcza. Gazetę Wyborczą nazywał „koszerną” i „prasą polskojęzyczną”. Flirty z Janem Kobylańskim też były. Propaganda jego partii głosi, że opozycję finansuje Soros „żydowski biznesmen”. Ale nie, nie, on antysemitą nie jest. Zupełnie jak ten co żony nie bije, tylko ją mocniej dopieszcza.

Nie wykluczam też powtórki z napadu na zebranie związku literatów. W końcu głównym wrogiem PiS-u są łże-elity, wykształciuchy i lumpeninteligencja. Andrzejewskiego i Wańkowicza zamknąć już się nie da, ale jest przecież tylu innych pisarzy… Na przykład Jan Tomasz Gross.

Studentów też spałować się nie da. Zestarzeli się. Dziś robi im się procesy o machnięcie kartką. Tak, tak, tym samym ludziom, których wówczas pałowano.

Prezes wali też raz po raz regularnie rasistowską i faszystowską mową: „gorszy i lepszy sort”, „prawdziwi i nieprawdziwi Polscy”. Na obchody 40 rocznicy Marca, jego brat nie zaprosił Adama Michnika, dziś jego urzędnicy nie zaprosili Ireny Lasoty.

Dziś rektor Uniwersytetu Warszawskiego odmawia sali na konferencję, bo ma w niej uczestniczyć KOD. Ja już raz byłem relegowany z tej uczelni, właśnie w Marcu 68. Dziś znowu mnie z niej usuwają. Nadzieja tylko, że tym razem do wojska z karnego poboru nie wezmą. A może?

Dziś odmawia się sali KOD-owi z tego samego powodu, z jakiego wówczas mnie (i wielu innych) z tej uczelni wyrzucono, z powodu tego, że KOD walczy o to samo, o co walczyliśmy w Marcu 68 – o wolność, demokrację, praworządność.

„Śmy tam razem z bratem tam byli na tym wiecu” powiedział 10 lat temu Lech Kaczyński. Niedawno ten brat napisał książkę, w której opisuje ten ich udział. Tyle że ten opis jest najmocniejszym dowodem na to, że ich tam nie było.

A czemu nie chcą zaprosić Michnika? Może podejrzewają że jest Szwedem?
Może trzeba przypomnieć jedną z Marcowych piosenek:

„O północy się zjawili jacyś dwaj cywili.
Nic nikomu nie mówili, tylko w mordę bili.
Pan prokurator ma rację,
Mamy w Polsce demokrację.
Pan Prokurator ma rację,
Demokracja jest ... jak cholera"

Krzysztof Łoziński

Zdjęcie: "Policja się wstydzi". Fot. K.Ł.

środa, 14 lutego 2018

Równi (i równiejsi) wobec prawa?




A ja jeszcze się zapytam, co z tymi, którzy łamią konstytucję, najważniejsze nasze prawo. Kiedy ich policja doprowadzi do sądu? Czekam cierpliwie...

Roch Protazy

poniedziałek, 12 lutego 2018

List otwarty do Marszałka Senatu RP

Marszałek Senatu 
Stanisław Karczewski
Chicago 11 lutego 2018 roku
Panie!
Zapoznałem się z listem jaki wystosował Pan do środowisk polonijnych. Ponieważ od kilkudziesięciu lat jestem Polonią, czuję się w obowiązku w odpowiedzieć na pana list. Muszę odpowiedzieć, gdyż po 1989 roku mogłem być dumny z Polski, jako kraju, który stał się liderem pozytywnych przemian w swoim regionie.
Duma rozpierała mnie, gdy Polska wstępowała do NATO i Unii Europejskiej. Dla mnie, dawniej uczestnika opozycji demokratycznej, organizatora historycznego I Krajowego Zjazdu Solidarności w Gdańsku, były to wspaniałe chwile, oto rzeczywistością stawało się coś, coś jeszcze kilka lat wcześniej stawało się sennym marzeniem.
Duma rozpierała mnie, gdyż Polskę stawiano za wzór udanej transformacji. Polska stawiana była za przykład nie tylko udanej transformacji, ale i gospodarczego i politycznego sukcesu. Duma rozpierała mnie, gdy Jerzy Buzek zostawał przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, a później Donald Tusk Przewodniczącym Komisji Europejskiej. Kiedy wraz z przyjaciółmi w połowie lat siedemdziesiątych rozpoczynaliśmy długi marsz do wolności, nie przypuszczałem, że tak szybko Polska stanie się “championem” w dziedzinie praw człowieka”, będzie stawiana jako przykład szanowania praw człowieka.
Jak się okazało, naiwnie uważałem, że tak już zostanie, że mogę uznać iż moje pokolenie dobrze wykorzystało swój czas na ziemi, to nie moja myśl, powiedział mi tak Lech Kaczyński, podczas ostatniej okazji, gdy mogliśmy dłużej porozmawiać, wspominając nasz pobyt w „internacie”.
Niestety, gdy zdobyliście władzę w Polsce, wszystko runęło. Runęło nie z powodu urojonego antypolonizmu, ale z powodu antydemokratycznych zmian wprowadzanych w kraju, przez Pana środowisko polityczne.
Taki człowiek taki jak ja, które życie poświęcił sprawie praw człowieka, wobec tych zmian, wobec likwidacji fundamentalnych zasad demokratycznych jak Trójpodział władzy, nie mógł pozostać obojętny, znowu musiałem biegać pod polskie placówki dyplomatyczne, aby wyrazić swój sprzeciw wobec likwidacji Trybunału Konstytucyjnego, który zamieniliście w atrapę, wobec zawłaszczenia mediów publicznych i uczynienia z nich prymitywnej propagandowej szczekaczki.
W końcu nie mogłem pozostać obojętny wobec politycznego podporządkowania sobie sądów. Moi amerykańcy przyjaciele zachodzili w głowę, cóż takiego się stało, iż naród, który tak długo walczył o wolność, tyle wycierpiał, właśnie z powodu braku wolności, teraz gotów jest tej wolności się wyrzec, ginąc w mrokach satrapii.
Krytyka ta nie wynikała z niechęci do Polski, czy antypolonizmu, ale z troski o stan demokracji. Krytyka Pana partii, słuszna zresztą, a antypolonizm to dwie różne rzeczy.
W liście prosi Pan o dokumentowanie przypadków antypolonizmu, uzasadniając tym potrzebę uchwalenia tej złej ustawy o IPN pisze Pan: „najwyższy czas, żeby wolna od 29 lat Polska upomniała się o prawdę historyczną”. A wcześniej się nie upominała? Co za bzdura!
Panie!
W ostatnich latach termin „polskie obozy śmierci” praktycznie zniknął, jeżeli gdzieś się ukazał reagowały polskie placówki dyplomatyczne.
Nikt nie przypisywał Polsce odpowiedzialności za Holocaust. W swoim liście tworzy Pan urojoną rzeczywistość jakiegoś ataku na Polskę. Tak, jak wiem, Wy potrzebujecie wroga, potrzebujecie go nieustannie, dla uzasadniania swojej durnej polityki.
Dla utrzymania poparcie odwołujecie się do najgorszych naszych tradycji jak nacjonalizm i antysemityzm.
Nowelizacja ustawy o IPN w ogóle była niepotrzebna, zaś uchwalony tekst oznacza wizerunkową katastrofę dla Polski.
To już wiemy i widzimy. I tego nie zmienią ani apele, ani nawet szybka nowelizacja ustawy o IPN. Wizerunkowa katastrofa już nastąpiła. Mieszkając poza Polską widzę to doskonale.
To Senat, którego jest Pan Marszałkiem do tej katastrofy doprowadził i Pan wraz z liderami swojej partii jest, za to odpowiedzialny. Historia Pana partię surowo za to osądzi. Poprawa wizerunku Polski, likwidacja strat nią spowodowanych tą nie przemyślaną, głupią ustawą, tym bublem prawnym zajmie lata.
Mieszkając w Ameryce miałem to szczęście, i przywilej, że mogłem zapoznać się z relacjami wielu ocalonych z Holocaustu. Relacje te, oprócz przykładów polskiego bohaterstwa, opisują także, haniebne, zbrodnicze czyny, jakich dopuścili się nasi rodacy.
Żadna polska –izraelska komisja, o której pisze Pan w liście, nie uchwali jednej, obowiązującej wersji historii, jak i Wy jej nie stworzycie. Relacje te mówią o winie konkretnych Polaków, nie obciążają narodu.
Ci którzy ocaleli z Holocaustu, przeszli rzeczy straszne, byli świadkami rzeczy strasznych, na pewno nie przestraszą się jakiś polskich prokuratorów.
Trzeba być zupełnie pozbawionym sumienia, aby dopuścić do sytuacji, aby Ci świadkowie historii, także członkowie naszego narodu, mogli poczuć się straszeni się jakimś prokuratorem.Ich relacje winne się stać częścią naszej, polskiej historii, która, nie, zawsze była bohaterska, wspaniała, ale bywała także haniebna. Taka była prawda i nie da się przed nią uciec.
Tu dochodzimy do sedna. Ta ustawa, jak i wiele wcześniejszych , likwidujących niezależne sądownictwo stały się powodem, tego, że musiałem wstydzić się za Polskę, przede wszystkim za Pana środowisko polityczne.
To Pana obóz jest źródłem i przyczyną negatywnych opinii nie tyle o Polsce, ile o rządzie PiS, a to dwie różne sprawy.
Cóż może obiecać Panu człowiek, który życie poświęcił sprawie praw człowieka. Mogę Panu obiecać, że solennie będziemy dokumentować wszelkie przejawy nie urojonego antypolonizmu, ale naruszania praw człowieka w Polsce.
Tak, będziemy dokumentować i będziemy donosić gdzie się da, w sprawie procesów na przykład za noszenie białej róży w klapie i wszelkich innych, jakie być może wytoczycie w przyszłości.
I proszę mi nie opowiadać farmazonów o donoszeniu na własny kraj!
Prawa Człowieka mają uniwersalny charakter i ani Pan, ani Pana obóz polityczny nie prawa kogokolwiek pozbawiać tych, fundamentalnych praw.
Uczynię co w mojej mocy, aby fałszywie oskarżani nie byli anonimowi, aby ich historie stały się znane światowej opinii publicznej.
Na to może Pan liczyć i to Panu solennie obiecuję.
Andrzej Jarmakowski

Kosztowna dojna zmiana


Wstawanie z kolan jest kosztowne. Mamy najbardziej kosztowny rząd w historii, już 100 wiceministrów. To musi kosztować. Pani Szydło była ponoć najlepszym premierem... To po co ją zmieniali? Przy okazji wszyscy ministrowie dostali kosztowną odprawę... by od razu znaleźć się w nowym rządzie. Po co więc ta maskarada z rekonstrukcją? Ministrowie dostali nagrody. Pokaźne. Chyba mają rację ci, którzy mówią "dojna zmiana"...

Roch Protazy





czwartek, 8 lutego 2018

Pucowanie rasizmu

Pucować:
1. czyścić, myć coś dokładnie; szorować, glansować – Słownik języka polskiego, PWN;
2. w gwarze więziennej: „pucować się” – tłumaczyć się, kajać się.

Motto:
„Wysokiego nie można poniżyć, małego nie da się wywyższyć”
- Lao Tsy, Tao Te King (Księga drogi i cnoty), VI w.p.n.e.

Co zamierzają robić politycy PiS po uchwaleniu i podpisaniu przez prezydenta fatalnej nowelizacji ustawy o IPN? Będą tłumaczyć całemu światu, że to, co w niej jest napisane, to nie jest w niej napisane, bo nawet, jak jest napisane, to nie znaczy to, co znaczy, tylko to, co nie znaczy. Ot klasyczne „pucowanie się” według więziennej grypsery (której panowie jeszcze nie znają, ale liczę, że poznają).

Ugrupowanie polityczne przesiąknięte rasizmem, a nawet posuwające się do wręcz faszystowskich tekstów, od lat współpracujące z ludźmi i organizacjami jawnie antysemickimi, postanowiło narzucić całemu światu i okolicom swój punkt widzenia. Oczywiście w obronie swojej godności, bo ta godność jest ponoć szargana na prawo i lewo i trzeba ustawowo dać tym praktykom odpór.

Taka zawzięcie „godnościowa” postawa jest charakterystyczna dla małych zakompleksionych ludzi. To jest właśnie to, o czym pisał 2700 lat temu Lao Tsy i co cytuję w motto tego artykułu. Człowiek świadomy swojej wartości, mający istotny życiowy dorobek, nie ma potrzeby niczego udowadniać, nie boi się krytyki i nie wpada na pomysł, by krytyki, a nawet dyskusji, ustawowo zakazać. Człowiek, który zna swoją wartość, nie bredzi, że cały świat się na niego uwziął i że cały świat go nie rozumie i nawet jak narozrabiał, to nie jego wina, a sytuacja, w której się znalazł, to nie jest skutkiem jego czynów, tylko wrogich sił wszelkich. Tak postępuje zakompleksiona miernota. Ot, niewiniątko, świeczkę zjadło i siedzi po ciemku („ale nie ze swojej winy”).

To, co robi PiS, to całe „wstawanie z kolan”, bredzenie o „polityce godnościowej” to jest właśnie to, o czym pisze Lao Tsy: próba wywyższenia małego. Taka próba nie może się udać. Małe wywyższone nie zaczyna być wielkie, tylko żałosne albo śmieszne.

Innym aspektem sprawy jest fakt, że PiS od lat flirtuje z antysemityzmem, że politycy PiS „nie dopatrują się” niczego złego w antysemickich i wręcz faszystowskich hasłach, że policja nie reaguje na transparent „zdejmij jarmułkę i podpisz ustawę” pod pałacem prezydenckim, że państwowe media nadal zapraszają Rafała Ziemkiewicza, mówiącego o Żydach: „pazerne parchy” i żartującego z komór gazowych. Władza jakoś nie reaguje nawet na innego „geniusza” nazywającego żonę prezydenta „Żydówą”. W ulubionym ośrodku propagandy biznesmena Ryzyka w najlepsze funkcjonuje zdeklarowany antysemita Jerzy Robert Nowak i całe stado jemu podobnych publicystów.

Gdy tylko powstał KOD, środowisko PiS natychmiast wygenerowało narrację, że jest finansowany przez „żydowskiego biznesmena Sorosa”. Już w pierwszych dniach istnienia KOD-u ze środowiska PiS wypłynął paszkwil „KOD rozkodowany” głoszący, że wszyscy założyciele KOD-u to Żydzi (przy okazji zapisano do założycieli KOD-u osoby, które wcale założycielami, ani członkami KOD, nie byli, ale albo są Żydami, albo to środowisko ich za Żydów uważa). To taka ciekawostka, politycy, którzy zapewniają publicznie, że antysemitami nie są, gdy chcą zdyskredytować swoich przeciwników, nazywają ich Żydami. A czemu nie Gruzinami, Litwinami…? No właśnie dlatego, że całe to PiS-owskie towarzystwo jest do gruntu antysemickie, tylko ten fakt z politycznej kalkulacji ukrywa.

To jest taka narracja: „my nie jesteśmy antysemici”, tylko pielgrzymujemy prawie na kolanach do antysemickich mediów księdza Ryzyka, tylko uważamy, że palenie kukły Żyda, to właściwie nic takiego, tylko tolerujemy środowiska głoszące, że „Hitler nie dokończył roboty”.

A tak poza tym, to nie da się podzielić rasizmu na kawałki. Jeżeli głosi się rasistowskie teksty, że imigranci przenoszą pasożyty i choroby, jeżeli dzieli się społeczeństwo na lepszy i gorszy sort, na prawdziwych i nieprawdziwych Polaków, jeżeli przez lata, chcąc zdyskredytować Gazetę Wyborczą, nazywa się ją „koszerną”, to nie da się skutecznie udawać, że nie jest się przy tym antysemitą.

Polska pod rządami PiS brunatnieje i widać to już nawet na ulicy. Zaledwie kilka dni temu widziałem, na ulicy dużego polskiego miasta, młodego człowieka w koszulce z krzyżem celtyckim, na nim trupią czaszką i symbolem brygady SS Dirlewanger. Ten chłopak zapewne nie wiedział, co ta symbolika oznacza, być może nie wiedział, że ta brygada dokonywała rzezi ludności cywilnej podczas powstania warszawskiego. Pewnie nie wiedział też, że trupia czaszka była odznaką na czapkach oficerów SS. Ale ktoś te koszulki w Polsce produkuje, ktoś je w Polsce sprzedaje i służby, które powinny to ścigać nie reagują. Zgodnie z dotychczasową ustawą o IPN, taki młodzieniec nie powinien w tym stroju dojść ulicą dalej, niż do pierwszego policjanta. Ale przecież za rządów PiS odebrano policji instrukcję, jak rozpoznawać faszystowskie symbole.

Cała ta „walka o polską godność” w kontekście stosunków polsko-żydowskich jest kompletnie niepotrzebna. Przez ostatnie dwadzieścia parę lat coraz bardziej otwartego opisywania trudnej wspólnej historii, opinia o Polaku – antysemicie zaczęła już blednąć. Sprawy pogromów z 1944 roku (w 122 miejscowościach, nie tylko w Jedwabnym), pogromu kieleckiego, obrzydliwej kampanii antysemickiej w 1968 roku, stawały coraz bardziej wyłącznie daleką historią. Stosunki polsko-żydowskie, nie tylko te dyplomatyczne i biznesowe, ale i międzyludzkie w Polsce, zaczynały być coraz bardziej normalnie. Gdyby nie ta obecna heca, za kolejne 20 lat prawie nikt by się już tym nie zajmował.

A tak, mamy rezultat. Na skutek także innych PiS-owskich zagrań, jesteśmy dziś skonfliktowani z niemal wszystkimi dotychczasowymi sojusznikami. I to nawet z tak ważnymi dla naszej obronności, jak Stany Zjednoczone i Izrael (producent istotnego uzbrojenia dla polskiego wojska). Jesteśmy pokłóceni na ostro z Niemcami, Francją (najsilniejsze państwa UE), Ukrainą, Litwą. Nawet w Czechach i na Słowacji nie mamy dziś najlepszej opinii. Jedynym neutralnym sąsiadem Polski pozostał dziś Bałtyk. Jak na zagrożenie ze strony coraz bardziej agresywnej Rosji, to dość kiepski sojusznik.

Krzysztof Łoziński

środa, 7 lutego 2018

Nowy patriotyzm już w podręcznikach szkolnych

Tak zwana reforma edukacji na dobre zagnieździła się już w szkołach. Oto fragment z podręcznika szkolnego. Taki jest ten nowy patriotyzm, na stadionach, z szalikami, na ważnych uroczystościach. Godnie czyli pewnie z flagami, śpiewem, racami. Honor, ojczyzna i ...

Patriotyzm stadionowy... może i jest jakiś godny. Najczęściej jednak słyszymy o tym kibolskim. I młodzi ludzie manifestują swój patriotyzm.

Niżej przykład jakich wiele....


"Do zabójstwa doszło na krakowskim osiedlu Prokocim, jednym z tych, które kibicuje klubowi piłkarskiemu Cracovia. Osiedle sąsiednie to bastion Wisły. Całe miasto jest tak podzielone: na wrogie sobie rewiry. Jedni walczą z „Żydami” (Cracovią), gdzie indziej poluje się na „psy”, czyli kiboli Wisły. Miłosz był związany z Cracovią. 30 stycznia tego roku szedł z kolegami chodnikiem, gdy nagle zaatakowało go kilka osób w czarnych kominiarkach i maskach. Kolegom udało się uciec, Miłosza – choć też wziął nogi za pas – szybko dopadła kolejna zamaskowana ekipa. Nie miał szans. Maczetą prawie odcięto mu rękę, rąbano go siekierami i młotkami. Błagał o litość, krzyczał o pomoc. Wszystko na nic. Kilku sąsiadów siedziało jeszcze na osiedlowych ławkach, ale zareagowały dopiero dwie przechodzące drogą dziewczyny. Widząc na ziemi zakrwawionego chłopca, zadzwoniły po ratowników." (czytaj całość)

Smutne to i groźne. Jakoś trudno mi znaleźć pozytywne strony pielgrzymek kibiców do Częstochowy, z racami, okrzykami. Potem widać ich na różnych marszach. Coraz mniej bezpiecznie...

Kilka dni temu, na ulicach Olsztyna minął mnie młody człowiek, z koszulką z orłem na piersi... w kominiarce (twarz zasłonięta, widać tylko oczy), dresowe spodnie. Kominiarka a jakże w barwach narodowych. Znaczy się taki wzorowy nowopatriota. Groźnie mu z oczy patrzyło, nerwowość w ruchach. Nie czułem się bezpiecznie mimo, że nie miałem na sobie żadnego klubowego szalika.

Wiele lat temu, jako młody chłopiec, udałem się z braćmi stryjecznymi na wiejską majówkę. Tak po prostu potańczyć. Gdzieś na Mazowszu. Na wejściu oberwałem. Bo kilka dni wcześniej rozegrał się mecz wiejskich klubów sportowych. Mój brat stryjeczny grał w zwycięskiej drużynie. No i chłop z innej wsi (starszy dużo ode mnie) po kibicowsku rzucił się na nas by pokazać kto tu "pany". Moi bracia szybko się zorientowali kto wróg i uciekli. Ja nie zdążyłem (mimo ostrzegawczego krzyku brata), bo byłem zupełnie niezorientowany. Dostałem za niewinność, zupełnie przypadkiem. I teraz taki 'patriotyzm" trafia jako wzór do podręczników szkolnych. Młodzi, uśmiechnięci, szczęśliwi chłopcy... Wszystko niby jest cacy. Ale nie jest i nie udawajmy, że jest. Strach jest po ulicy chodzić, bo zanim się zorientujesz, to oberwiesz. Nawet jako symetrysta i w żadną ze stron nie zaangażowany...

Stanisław Czachorowski

poniedziałek, 5 lutego 2018

Jesteś młodym Polakiem? - Zwracam się do Ciebie

Pozwól, że opowiem Ci historię 16-letniej dziewczyny, atrakcyjnej i wesołej, która chciała kochać i być kochaną. Dokładnie tak, jak dzisiaj młode dziewczęta i chłopcy przeżywają swoje pierwsze miłości. Któregoś ranka do wsi przyjechali umundurowani mężczyźni z karabinami w rękach. Robili, co chcieli, szczególnie z tak atrakcyjnymi dziewczętami jak ona. Potem wszystkich mieszkańców wsi zagoniono do kościoła. Po trzech dniach bez jedzenia i picia zostali zawiezieni do obozu koncentracyjnego w Majdanku. Dziewczyna spędziła tam półtora roku; miała szczęście, nie zagazowano jej i nie spalono. Szczęście polegało na codziennej walce o życie wśród śmierci, bicia, pracy ponad siły, głodzenia i pozbawiania resztek godności. Przed wyzwoleniem obozu mordowano wszystkich, ale jej się udało, bo rodzina przekupiła obozowego oprawcę; nie zginęła, jak inni w komorze gazowej, wysłano ją na przymusowe roboty do ościennego kraju.

Nigdy nie opowiedziała, co przeżyła, bo, mimo że upłynęło ponad 70 lat, na samo wspomnienie niemiłosiernie wyje z rozpaczy i łzy zalewają jej oczy. Ona chciała żyć jak Wy teraz, ale cierpi przez całe swoje życie, a teraz umiera w mękach od chorób nabytych wtedy.

Taki los jej zgotowali ludzie, którzy z hasłem „Bóg z nami”, szukali przestrzeni życiowej dla rasy panów. Głośno krzyczeli, że naród musi wstać z kolan po przegranej wojnie i musi dumnie walczyć o godność i szacunek w świecie. Szczuli na Żydów, choć właśnie od nich pożyczyli pieniądze na odbudowę kraju. Poniżali inne narody; „Niemcy tylko dla Niemców” – krzyczeli, aż doszło do mordowania ludzi na skalę przemysłową.
Nasza bohaterka nie miała wyboru, bo była Polką, a to wina nie do obrony.

Od jakiegoś czasu w naszym kraju odżywa moda na nienawiść.
Nie słyszałem, żeby władze jakiegokolwiek kraju szczuły na swoich obywateli. Tymczasem u nas prezes partii rządzącej określił swoich zwolenników jako „rasę panów”. Wyzywa niepokornych Polaków od komunistów i złodziei, kanalii i morderców brata. Jednocześnie wspiera ruchy społeczne, które „szukają Boga” i wznoszą hasła nienawiści rasowej: „Polska dla Polaków”, „a na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści” (lub komuniści).

Kochani, znacie już może te hasła?
Ci, którzy je znają, jak bohaterka tego opowiadania, nie chcą umierać codziennie i ponownie. Nie chcą oglądać tego, co zniszczyło ich życie.
Czy zatem chcecie należeć do rasy panów, rasy oprawców, rasy narodu wybranego, rasy nadludzi?
Czy tak bardzo ciąży nam pokój i wzajemny szacunek?

Siadając do kolejnej gry komputerowej, która polega na niszczeniu stworków albo latających agresorów, bawisz się w zabijanie. Nie jestem zaskoczony, bo pamiętam, że moje dzieciństwo też polegało na zabawach „w strzelanego”, gdy biegaliśmy po osiedlu z wystruganymi pistoletami. Finałem było stwierdzenie: „pif paf – jesteś zabity” i tak broniliśmy słusznej oczywiście sprawy. Potem jednak wszyscy szli do wojska, a tam, oprócz ekspresowej nauki palenia papierosów i popisach młodych mężczyzn w znajomości alkoholi i kobiecego ciała, uczyliśmy się czegoś jeszcze - odpowiedzialności za swoje czyny i słowa. To była nauka zbiorowego, społecznego życia, w służbie dla naszych rodzin, dla ukochanego kraju, jego języka, historii i kultury.

Dzisiaj, w czasach otwartych granic dla wędrujących ludzi i myśli, w sytuacji przeplatania się języków, kultury i nauki, młodzi ludzie ulegają ideologii śmierci. Tak, po prostu, dla przeciwwagi…

Dlatego proszę, zanim pójdziesz na spotkanie nacjonalistycznych organizacji - poczytaj, zastanów się, znajdź cel, dla którego chcesz być aktywny.
Nie chce Cię pouczać, masz swój rozum i sam budujesz swoje przyszłe życie. Z konsekwencjami swoich decyzji będziesz się musiał zmierzyć sam.
Życzę Ci tylko, abyś nigdy sam nie skazał siebie czy kogokolwiek innego na los taki, jak opisane tu życie bliskiej mi osoby.

Jeśli jednak masz ochotę na bycie nadczłowiekiem, to poczytaj, jak skończyli naziści. Podpalili świat, wymordowali miliony ludzi i sami do tej pory są ścigani przez społeczność międzynarodową.

Jeśli chcesz być aktywny, to rób miłość – nie wojnę. Uwierz mi, to o wiele przyjemniejsze.

Adam Mazguła·

Spotkanie otwarte z Krzysztofem Łozińskim


Mamy zaszczyt zarosić państwa na spotkanie otwarte z Przewodniczącym Zarządu Głównego Komitetu Obrony Demokracji Krzysztofem Łozińskim.

Pomysłodawca założenia KOD , polski pisarz, publicysta, alpinista, mistrz i instruktor wschodnich sztuk walki, działacz opozycji antykomunistycznej w okresie PRL. W 1976 zaczął współpracę z KOR, a po jego rozwiązaniu z KSS KOR. Od września 1980 był przewodniczącym „Solidarności” w Teatrze Wielkim, organizatorem i przewodniczącym Sekcji Branżowej Pracowników Teatrów w Regionie Mazowsze, w 1981 był delegatem na pierwszy Walny Zjazd Delegatów Regionu Mazowsze. Brał udział w przygotowaniach Regionu do zejścia do podziemia. W latach 1982–1989 kierował grupami oporu “Solidarności”. 8 czerwca 1982 został aresztowany, a 20 stycznia 1983 skazany wyrokiem Sądu Rejonowego w Warszawie na 1,5 roku więzienia. W lutym 1983 został zwolniony po rozprawie odwoławczej. Do przełomu w 1989 był nękany przez SB, w tym wielokrotnymi interwencjami powodującymi zwolnienia z pracy, przesłuchaniami, zatrzymaniami i rewizjami.

Pod koniec lat 80. przebywał w Afganistanie, Indiach i Singapurze. Od 1989 był współpracownikiem Amnesty International. W 2004 ze Stefanem Bratkowskim, Andrzejem W. Pawluczukiem i Piotrem Rachtanem, założył dwutygodnik internetowy „Kontrateksty”, a następnie był jego redaktorem naczelnym. Był alpinistą, ma na koncie trzysta przejść solowych, ponad 60 nowych dróg w Tatrach i udział lub kierowanie kilkoma wyprawami w Hindukusz i Himalaje, parę po raz pierwszy zdobytych szczytów i nowych dróg w tych górach. Przez dwadzieścia lat prowadził szkołę walki kung-fu. Jest autorem i współautorem szeregu publikacji prasowych i kilku książek.

Więcej na Facebooku: https://www.facebook.com/events/1984522268477148/


Jakbyśmy mieli zachwiane poczucie własnej wartości

Autorytaryzm pociąga (niektórych), bo wydaje się, że decyzje szybciej będą podejmowane. I teraz są. Myśli prezes a cała reszta wiernie wykonuje. Bez refleksji, bez dyskusji. Stare przysłowie mówi "trzy razy pomyśl zanim raz coś zrobisz." Właśnie z tego powodu demokracja jest sprawniejsza niż autorytaryzm. Pozwala na namysł, dyskusję, zastanowienie się. Decyzje co prawda powstają dłużej, ale za to są trwalsze, sensowniejsze, mądrzejsze.

Efektem dwuletniej kadencji PiS jest... praktyczny brak sojuszników Polski. Ze wszystkimi sąsiadami jesteśmy skłóceni. Na początku była tylko histeria antyrosyjska (beż żadnego pomysłu i planu), potem doszła antyniemieckość, antyeuropejskość, antyukraińskość. Nawet Węgry są wątpliwym i niepewnym sojusznikiem. Co można zyskać w walce na wszystkie fronty? Teraz rozpoczęła się kampania antyizraelska i antyamerykańska. I nie wynika to z jakiejś zaplanowanej strategii, to efekt partaczenia i bubli (efekt misiewiczów). Tak jakoś wyszło... Bo kadry są przypadkowe.

W systemie autorytarnym (w jakim niewątpliwie jesteśmy) liczy się wierność i posłuszeństwo, nadsłuchiwanie co zadowoli "króla". Do głosu dochodzą przede wszystkim koniunkturaliści i miernoty wszelkiej maści. Bo główną zaletą jest "być wiernym i lojalnym". Kwitnie więc nepotyzm, korupcja i nieudacznictwo. Tak jest zawsze w systemie autorytarnym, nie tylko teraz.

Walka ze wszystkimi, najpierw z wyimaginowanymi wrogami w kraju: z wdowami ubeckimi, drugim sortem, komuną i czym tam jeszcze (kto spamięta te obraźliwe sformułowania). Teraz systematycznie dołączają inni. Wrogiem jest już każdy: studenci-obcokrajowcy z Erasmusa, ukraińscy pracownicy, czeczeńskie kobiety i dzieci, uchodźcy, polskie rodziny wielokulturowe, muzułmanie, polscy Tatarzy, zagraniczni lekarze, naukowcy, pracownicy zagranicznych korporacji czy kebabów a nawet osoby z innego miasta czy osiedla! Nie mówiąc o kibicach innego klubu. Wróg to wróg. Się nie myśli, się działa....

Zaletą systemów demokratycznych jest trójpodział władzy i dyskusja, przekonywanie. Z dyskusji rodza się mądre decyzje. Tego nam teraz brakuje. Bardzo brakuje.

Na koniec cytat z wywiadu z Robertem Makłowiczem:

"Miałem wiele zastrzeżeń do tego, co się tu działo po 1989 roku, ale atmosfera teraz wydaje mi się wyjątkowo duszna. Nobilitowanie kiboli i narodowców na prawdziwych patriotów jest rzeczą nie do zniesienia dla człowieka myślącego, dla człowieka, który wie, że kuchnia jest systemem naczyń połączonych. I ta epatacja wszystkim, co narodowe… Naprawdę, to tak jakbyśmy mieli zachwiane poczucie własnej wartości. Ja go nie mam – mówi Robert Makłowicz. (...) Jesteśmy narodem chłopskim, który udaje naród szlachecki. Mówimy do siebie per "pan", "pani", czego poza Czechami żaden naród słowiański nie robi. (...) Tylko na krótką metę można rządzić ludźmi, wywołując w nich poczucie lęku. A poczucie lęku u ludzi niewykształconych prowadzi do tego, że się krzywdzi najwierniejszych synów tej ziemi. Polscy Tatarzy jeszcze w dwudziestoleciu mieli swoją formację jazdy w Wojsku Polskim, oddawali swe życie za ojczyznę – pod Orłem Białym, ale też proporczykami z półksiężycem i gwiazdą. I teraz, na fali tego zidiocenia, jakiś debil wrzuca im świńskie łby do meczetu. Byłem jesienią na uroczym przyjęciu w Kruszynianach. Uczestniczyło w nim kilkadziesiąt osób, z żoną byliśmy tam niemal jedynymi rzymskimi katolikami – wśród prawosławnych i muzułmanów. Czy to nie byli Polacy?" [wytłuszczenia S.Cz.]

źródło: https://kultura.onet.pl/wywiady-i-artykuly/robert-maklowicz-czy-to-nie-byli-polacy-dostalbym-w-ryj-gdybym-sie-ich-spytal/cx87jhf

Szyby już wybijają kamieniami... Co będzie dalej?

Stanisław Czachorowski

niedziela, 4 lutego 2018

Spotkanie z posłanką na Sejm RP Katarzyną Lubnauer


Serdecznie zapraszam mieszkańców Olsztyna oraz regionu Warmii i Mazur na spotkanie z Przewodniczącą .Nowoczesnej i posłanką na Sejm RP Katarzyną Lubnauer oraz z moją osobą. Spotkanie odbędzie się 10 lutego (sobota) o godzinie 14:00 w Hotelu Wileńskim w Olsztynie.

Mirosław Pampuch

Nasiąknięta faszyzmem podwórkowym skorupka właśnie trąca...

Czasy takie, że warto przypomnieć teks napisany w sierpniu 2016 roku. Wtedy był czas wakacji ale złego początki były bardzo już widoczne.

Czas wakacji sprzyja wspominaniu. A wycieczki takie wspominanie dodatkowo prowokują. Odwiedzamy miejsca a jednocześnie przenosimy się w czasie. Chcę przypomnieć parę epizodów z dzieciństwa w konfrontacji z obchodzonymi uroczyście rocznicami państwowymi.

Górne zdjęcie wykonałem na wycieczce, w małym mazowieckim miasteczku, na bocznej ulicy. Stary, rozwalający się dom, miejsce okazjonalnych spotkań, chyba młodzieży. I miejsce bazgrania po ścianie. Zazwyczaj w takich miejscach są brzydkie, niecenzuralne słowa i "zaklęcia" klubów sportowych. Czasem inne wyartykułowanie tego, co w duszy gra lub co się bezmyślnie powtarza. Tego "napisu" (namalowanych znaków) nie zrobili ani niemieccy turyści ani imigranci. To namazali nasi, tutejsi. Symbol niemieckich faszystów i obok polski znak, polskich faszystów-nacjonalistów (Polska dla Polaków itd.). I to w miasteczku, które nadzwyczaj ucierpiało w czasie niemieckiej, faszystowskiej okupacji. Kilkadziesiąt metrów dalej, w bardziej oficjalnym miejscu jest pomnik, tych co zginęli z rąk niemieckich faszystów.

Czy przejmować się jakimiś napisami na przystanku lub na ruderze? Przecież to margines, patologia. Tak? To dlaczego takie znaki widzę na firmowanych przez rządzące Prawo i Sprawiedliwość (legalna władza, wybrana, jakby nie patrzył!) uroczystościach narodowych i państwowych?
(1. sierpnia 2016 roku, Warszawa, źródło zdjęcia)

Czym skorupka na podwórku nasiąknie, nasączana medialną, oficjalną propagandą, tym na ulicy trąci. I nie tylko napisami.

Jacy bohaterowie takie i zabawy...

1 sierpnia 2016 rok, Warszawa, masowe i uroczyste obchody wybuchu Powstania Warszawskiego. Dużo ludzi. Krwawa i tragiczna ofiara Polski w nieludzkiej wojnie. I takie same znaki na oficjalnych pochodach nacjonalistów (zdjęcie obok, pobrane z internetu). Swastyka oficjalnie jest zakazana, ale pojawia się w nowej wersji, słowiańskiej, polskiej. Afirmacja i legalizacja podwórkowej chuliganerii? Uzewnętrznienie nastrojów?

W czasach mojego dzieciństwa na podwórku, a zwłaszcza w czasie wakacji, bawiliśmy się w Indian. Winnetou. Gumka od wecków na głowie, zatknięte pióro gęsie, czasem bocianie, albo zwykle, od gołębia. Łuk z patyka i ... walka o sprawiedliwość i wyzwolenie uciśnionych. Jacy bohaterzy takie i zabawy... Czasem bawiliśmy się w wojnę, walczyliśmy oczywiście z "niemcami-faszystami". Dlaczego taka tematyka? Bo takie filmy "leciały" w telewizji, takie czytaliśmy książki. Bym zapomniał, był jeszcze Zorro.

Młody człowiek chce stanąć bohatersko po stronie dobra. Bohaterów i wzory czerpie z mediów (literatury, lektur szkolnych)... i rozmów domowych. Choć bardziej z mediów. A czym nasiąknie, tym potem żyje. Polscy nacjonaliści wzorują się także na faszystach. Są obecnie oficjalnie gloryfikowani jako patrioci... Co musieli czuć żyjący powstańcy warszawscy, gdy widzieli faszystowskie znaki... z którymi walczyli? Co czują ludzie, znający historię, gdy patrzą na telewizyjne relacje z Warszawy? Co czują owi "patrioci" przechodząc z faszystowskimi znakami i gestami obok pomników ofiar faszystów.

Rodzice - patrzcie w co i jak bawią się Wasze dzieci na podwórku. Przejdźcie się po zakamarkach uliczek i zaułków. Takiej Polski chcecie? Ona już wyłazi na ulicę. To nie jest zabawa. To jest życie. Jacy bohaterzy takie i zabawy... W domu nie mam telewizora. Ale w czasie wakacyjnych podróży mam okazję zobaczyć co "nadają" w państwowej telewizji. Tak siermiężnej, prymitywnej i wypaczającej propagandy dawno nie widziałem. Przypomina mi to czasy "głębokiej komuny". Zakłamywanie historii idzie szeroką falą. Tego nie robią kosmici, za tą wykrzywiającą propaganda stoją konkretni ludzie. Z imionami, nazwiskami, z rodziną...

Jacy bohaterzy takie i zabawy... Ale burza wywołana przez te niemądre "zabawy" nas dotkliwie doświadczy...


Stanisław Czachorowski

03.08.2016 Czym skorupka za młodu w mediach nasiąknie, tym później na ulicy trąci



Czytaj także: Młodzi ludzie chwalący Hitlera? Jest rok 2017 ! Ignorancja i groza…

czwartek, 1 lutego 2018

Wolne wybory to puls Demokracji - nie czekaj, działaj !


Przyjęło się zwać wybory „świętem Demokracji”. Jest tak w istocie, gdy samo jej istnienie nie jest zagrożone. Jednak w ostatnich latach sytuacja zaczęła się zmieniać. Nie tylko w Polsce, ale w wielu krajach Zachodu do głosu dochodzą politycy, którzy jawnie lub skrycie odrzucają demokratyczne zasady i idee. Wybory stały się więc nie tyle świętem, co pulsem Demokracji. Pulsem, który należy sprawdzać, aby wiedzieć czy ona wciąż jeszcze żyje.
Nieodzowną przesłanką realizacji wolnych wyborów jest istnienie systemu gwarancji – zarówno politycznych jak i prawnych oraz mechanizmów kontrolnych zabezpieczających proces wyborczy przed deformacjami, nieuprawnionym wpływem oraz zafałszowaniem ostatecznego wyniku wyborczego.
Każda kampania wyborcza jest unikalna i niepowtarzalna. Inne cechy mają kampanie prezydencka, parlamentarna, czy samorządowa. W inny sposób partie i komitety wyborcze prowadzą agitację wyborczą, inny jest sposób wyłaniania zwycięzców, a co za tym idzie różne mogą być próby wpływania na ostateczny wynik wyborczy.
Praktyka polityczna ostatnich dwóch lat nie napawa optymizmem. Partia rządząca wielokrotnie udowodniła brak poszanowania zasad konstytucyjnych, na podstawie których objęła i sprawuje władzę. Budzi to obawy o uczciwość zbliżających się wyborów samorządowych, a następnie parlamentarnych. Brak poszanowania zasad demokratycznego państwa prawa z jednoczesną możliwością pociągnięcia do odpowiedzialności za ten stan aktualnie rządzących po ewentualnej utracie przez nich władzy, rodzi szczególną potrzebę kontroli zbliżających się wyborów. Kontrola ta musi objąć zarówno sam akt wyborczy, jak i monitoring kampanii wyborczej, w której użycie niedopuszczalnych od strony prawa jak i dobrego demokratycznego obyczaju praktyk, w sposób istotny może wpływać na wynik wyborczy.
Sukcesywne obniżanie się w ostatnich latach poziomu debaty publicznej, zwiększające się przyzwolenie na obniżanie się poziomu etycznego klasy politycznej wywołuje coraz większe zniechęcenie społeczeństwa w angażowanie się w aktywność społeczną i polityczną. Doprowadziło to do zdewastowania kultury politycznej społeczeństwa oraz postawy obywateli wobec demokratycznych mechanizmów sprawowania władzy. Stan taki stał się szczególnie niebezpieczny dla właściwego przeprowadzenia zbliżających się wyborów. Potencjalne nieprawidłowości, manipulacje bądź oszustwa wyborcze mogą nie spotkać się z należytą oceną oraz reakcją społeczną. Całkowicie upolitycznione zostały media publiczne, których rola w kampanii wyborczej jest szczególnie ważna. Udowodniły one w ostatnim czasie do jakich manipulacji są w stanie się posunąć, nie tylko w sprzyjaniu władzy, ale i w szczuciu odbiorców, tak przeciwko opozycji politycznej, jak i całym grupom społecznym. Budzi to niestety obawy o możliwość uruchomienia całej ich machiny propagandowej dla osiągnięcia celu wypaczenia wyniku wyborczego. Trwający proces podporządkowywania sądów, mających ostatecznie stwierdzić ważność zbliżających się wyborów, przykłady używania służb publicznych (prokuratury, policji) dla wsparcia politycznych działań partii rządzącej i ich ochrony, budzi z kolei obawy o możliwość uruchomienia tych służb również w powyższym celu.
Komitet Obrony Demokracji, broniąc fundamentalnych zasad istnienia demokratycznego państwa prawa, nie może obojętnie i biernie przyglądać się zbliżającemu się zagrożeniu. Przyszłe wybory samorządowe i parlamentarne będą najważniejszym sprawdzianem dla społeczeństwa obywatelskiego, dla zasad demokracji, do których obrony KOD został powołany. Polskie społeczeństwo musi mieć w tym czasie zapewnioną nieskrępowaną, niezmanipulowaną możliwość zdecydowania o przyszłości kraju, możliwość podjęcia decyzji wolnej, ze świadomością wszelkich jej konsekwencji.Tylko taka decyzja da prawdziwą legitymizację władzy i prawdziwy, nie ukradziony, czynionymi na granicy prawa machinacjami, mandat dla dokonania zmian w państwie w zgodzie z wolą polskiego społeczeństwa.
Do zadania tego Komitet Obrony Demokracji staje wszystkimi swoimi siłami i wzywa do pomocy wszystkie siły demokratyczne, wszystkie organizacje społeczne, wszystkich polskich obywateli, którym na sercu leży dobro Ojczyzny oraz jej miejsce w europejskiej i demokratycznej wspólnocie.

źródło: https://okw.info.pl/index.php/2017/11/17/wolne-wybory-puls-demokracji/