niedziela, 14 kwietnia 2019

Dlaczego nauczyciele strajkują?

Dlaczego strajkujemy? Gdyby to był strajk tylko dla kasy, trwałby od wielu lat… Dlaczego więc dziś? Bo doszliśmy do ściany. Bo wiemy, jaka dewastacja edukacji już się dokonała i jaka zapaść nas czeka w najbliższych latach.

1. Zaczyna​ wszędzie brakować nauczycieli informatyki, matematyki, biologii, chemii, fizyki, bo skoro skończyli tak trudne studia, to czeka na nich praca poza szkolnictwem za 5-15 tys. albo zagranica. Brak więc motywacji do podjęcia pracy w szkole za 1800 zł. Czyli kto będzie uczył dzieci informatyki, matematyki, biologii, chemii…? Jak przygotujemy przyszłych inżynierów, lekarzy, pielęgniarki, naukowców, konstruktorów? Nijak. Za 20 lat nie będzie więc dobrych programistów, lekarzy, farmaceutów, budowniczych. Będziemy musieli funkcjonować w takim społeczeństwie.

2. Ta sama sytuacja dotyczy nauczycieli przedmiotów zawodowych. Lepiej mieć własne biuro rachunkowe, być programistą, warsztat samochodowy, firmę budowlaną, czy też być nauczycielem przedmiotów w tych branżach z pensją od 1800 zł do 2800 po 15 latach stażu? Odpowiedź jest jasna.

3. A propos nauczycieli przedmiotów zawodowych - rząd mówi o obniżce ich pensum do 20 godzin, gdy de facto jest to zwyżka, bo 95% nauczycieli przedmiotów zawodowych miało pensum 18- godzinne, a tylko nieliczni uczący na warsztatach mieli pensum 22- godzinne. Po zmianie wprowadzonej przez p. Zalewską od 1.09.2019 r. zawodowcy stracą jedną pensję rocznie. Dodatkowy gwóźdź do trumny szkolnictwa zawodowego. ​Czy ktoś narzekający na brak fachowców zastanawia się, kto wykształci nowych?

4. Nauczycieli przedmiotów humanistycznych również nie będzie: na uniwersytetach nie otwierają się wydziały historii, polonistyki- nikt nie chce być humanistą, bo się … nie opłaca.

5. Kumulacja​ dwóch roczników w szkole średniej rodzi tak wiele problemów, że rodzice​ z rocznika 2003 i 2004 powinni być śmiertelnie przerażeni i przyłączyć się do nas, a nie narzekać na zagrożone egzaminy. Które jak widać odbywają się, ale przecież gdyby je przesunięto, dzieci lepiej by się do nich przygotowały, co jest ważne w sytuacji walki o miejsca w dobrej szkole.

a. część dobrych szkół jest tak przepełniona, że przyjmie tylko połowę chętnych (np. przyjmowano corocznie 8 oddziałów, z dwóch roczników powinno się wziąć ich 16, ale nadal po odejściu maturzystów będzie miejsce tylko na 8).

b. w wielu szkołach będzie nauka na dwie zmiany: od 7.00 do 13.30 i od 13.30 do 20.00.

c. zabraknie miejsc w internatach i bursach dla podwójnej liczby chętnych.

d. z kolei w szkołach, które przyjmą podwójną liczbę oddziałów (16 zamiast 8) od września nie będzie wystarczającej liczby nauczycieli: nikomu nie opłaca się przechodzić do pracy w szkole średniej na 4 lata, bo po kumulacji roczników znów będą zwolnienia.

e. przepełnione szkoły nie nadążą z pomocą psychologiczno- edagogiczną zagubionym dzieciom.

f. kumulację roczników chciano wykorzystać, by odtrąbić sukces branżówek - tymi dwoma rocznikami zapełnić te szkoły.

g. oba roczniki stracą edukacyjnie - nauczyciele zaangażowani będą w pisanie planów, liczne szkolenia do nowej podstawy, poświęcą mniej uwagi swoim uczniom i pracy z nimi. Gimnazjalistom podświadomie część nauczycieli odpuści, na nowych uczniach będzie eksperymentowanie, jak przygotowywać do matury.

6. Od​ września czeka nas wielka niewiadoma w szkole ponadpodstawowej:​

a. ramowe plany nauczania do nowych liceów i techników ukazały się 03.04.2019 r., arkusz organizacyjny dyrektorzy mieli oddać do 4 kwietnia. Jak był przygotowany?

b. Podstawy programowe były pisane w 2 weekendy. Pierwszy raz utajniono nazwiska autorów tychże podstaw. Opinie ekspertów o podstawach mają późniejszą datę niż data ich przyjęcia.

c. podstawy do przedmiotów zawodowych są nadal w projekcie (stan na 12.04.2019r.)

d. W podstawie znalazło się tyle przestarzałych treści, niestrawnych nawet dla studentów, a co dopiero dla 14-19-latków. Nie uwzględniają one też możliwości percepcyjnych dzieci

Język polski cofa nas do programu z lat 60- tych XX wieku. W historii znów są białe plamy.

e. Jaka będzie matura? Nikt nie wie. Nie ma informatorów, przykładowych zadań. Ledwo egzaminatorzy nauczyli się dobrze przeprowadzać maturę od 2015 roku, już czeka nas nowa.

f. w technikach zmniejszono liczbę rozszerzeń- będzie jedno (bardzo nieliczne w skali kraju technika wywalczą sobie dwa rozszerzenia), a zdanie przedmiotu rozszerzonego na minimum 30% będzie warunkiem zdania matury. 14- latek często dokonuje więc wyboru zawodu na całe życie, bo niezdanie matury zamknie mu drogę na studia, ograniczy go do jednego zawodu-wyuczonego w technikum.

7. Debata​ o „dobrej zmianie” w edukacji była fikcją.​Nie pytano nauczycieli chcących debaty o ich pomysły, o to, jak wdrażać kompetencje kluczowe u współczesnych uczniów (politycy nie pracują w szkołach od wielu lat, skąd więc mają mieć pojęcie o potrzebach i możliwościach współczesnych uczniów?), tylko wybrano sobie osoby, które głosiły z góry narzucone tezy. To samo dotyczyło uczniów. Są selekcjonowani, pozwala się im mówić tylko przygotowany wcześniej tekst (vide​:​ spot ministerstwa). Skutkiem niesłuchania nikogo są liczne błędy w programach szkół podstawowych. . Nie ma korelacji miedzyprzedmiotowej, np. na geografii już trzeba wyliczyć coś w %, a na matematyce jeszcze się nie uczono, co to jest procent.

Utopiono w tej reformie gigantyczne pieniądze. Korzystając z koniunktury, wybudowano do 2015 r. wiele szkół na 6 klas. W 2016 okazały się one za małe, bo musiały przyjąć klasę 7, potem 8.

8. Upokarzająca i niesprawiedliwa jest cała procedura​ oceny pracy nauczyciela:​ realizowanie niezliczonej ilości kryteriów nie sprzyja nauczycielom całkowicie zaabsorbowanym osiągnięciu jak najwyższego wyniku z przedmiotu czy też przygotowywaniem olimpijczyków. Gdy ktoś prowadzi z sukcesem 4 olimpijczyków i prócz tego naucza np. 7 klas. Na pewno nie ma czasu na nic, na życie prywatne. A powinien skupić się jeszcze na realizacji kilkudziesięciu innych kryteriów, by zapracować na ocenę wyróżniającą.

9. Mamy dość lawinowo narastającej biurokracji​.​Sprawozdania, raporty, kartoteki testu, plany takie i owakie, ipety- segregatory pęcznieją. Przed nami nowe biurokratyczne (i nie tylko) obowiązki: dokumentowanie samooceny pracy, przygotowanie planów pracy do nowej podstawy, testów, kartotek tych testów. Wychowawcy klas mają po kilka godzin tygodniowo dodatkowej pracy biurokratycznej. Piszą programy wychowawcze, sprawozdania, prowadzą całą dokumentację oddziału. Mają przez to za mało czasu na realną pracę wychowawczą z 30 swoimi podopiecznymi. Coraz częściej „obrywają” od rodziców, że dziecka w szkole nie było 3 dni, a wychowawca nie raczył powiadomić rodzica. Rodzic ma dziennik elektroniczny, może się do niego logować, ale woli skierować pretensje do wychowawcy za własną nieudolność. Na skargę wychowawcy do rodzica, ze dziecko wagaruje, w każdej szkole już ktoś usłyszał: „To niech go pani czymś przyciągnie na lekcje”. Po spotkaniu z takim rodzicem oczywiście też należy zrobić notatkę służbową.

I to wszystko przy szumnej zapowiedzi pani minister, że ograniczy biurokrację do minimum.

10. Z roku na rok narastają​ nieuzasadnione wymagania rodziców.​Zgadzamy się z tym, że rodzic protestuje, gdy nauczyciel zachowuje się niezgodnie z zasadami. Ale rodzic teraz często atakuje nauczyciela, gdy ten wystawi ocenę zgodnie z kryteriami, ale niespełniającą oczekiwań rodzica. Skarży wtedy do kuratorium, do dyrektora, z jawną pogardą odnosi się do uczciwie pracującego pedagoga. Znamy kilku nauczycieli, których tłumaczenie się z niewinności tak upokorzyło, że odeszli z zawodu. A wiecie kogo to „rusza”? Nie słabego nauczyciela, tylko dobrego, bo nic tak nie boli jak niesprawiedliwe oskarżenie. I tak najlepsi szukają innych prac-znikają w korporacjach, kuratoriach, w policji, zatrudniają się jako szkoleniowcy. Niektórzy rodzice też ingerują w realizowanie programu, jak się nauczyciel powinien ubierać, jak zachowywać podczas towarzyskiego spotkania we własnym ogrodzie itp. Z drugiej strony mamy wielu rodziców niewydolnych wychowawczo, stąd dramaty młodych ludzi zostawionych samym sobie. Kto im wtedy pomaga? Wychowawca albo pedagog.

11. Praca bezpośrednio z uczniem też staje się z roku na rok trudniejsza. Narasta arogancja, zdarzają się wulgaryzmy, bywały fizyczne ataki na nauczycieli. Znamy przypadek, gdy uczeń niezadowolony z jedynki wyzwał nauczycielkę od k… , rada skreśliła go z listy uczniów, ale kuratorium przywróciło. Uczniowie wagarują na potęgę. Nikt nawet nie próbuje wprowadzić finansowych kar za wagary jak w Anglii czy Niemczech.Uzależnienia od smartfonów powodują, że coraz trudniej przyciągnąć uwagę dzieci.

12. Coraz więcej dzieci ma nauczania indywidualne, indywidualny tok nauki. Wystarczy zaświadczenie od lekarza o fobii szkolnej i już jest nauczanie indywidualne w miejscowości oddalonej o 30 km, gdy spora część nauczycieli nadal nie ma samochodu. A nawet jeśli ma- nikt nie zwróci im za benzynę ani za czas dojazdu na taką lekcję. A na miejscu okazuje się, że dziecko dziś nie jest w stanie odbyć lekcji, tylko rodzic zapomniał o tym powiadomić.

13. Dość​ mamy łączenia etatów w kilku szkołach.​Myśleliśmy, że choć jeden plus reformy to przywrócenie wystarczającej do etatu liczby godzin, a tu zonk: pani wicepremier zapowiedziała zwiększenie pensum do 24 godzin. Tym samym znów zabraknie godzin chemii czy fizyki do etatu. Zwolnić też będzie trzeba 1/3 nauczycieli. Efektywność pracy spadnie, przykładowo polonista w technikum będzie miał 9 klas, by mieć etat. Około 270 uczniów. Jak ich przygotuje do matury? Ile wypracowań sprawdzi, gdy jedno zajmuje 20 minut? Nauczyciele klas 1-3 nigdy nie wyrobią 24- godzinnego pensum, bo dzieci mają 18 lekcji.

14. Kwestia​ nierównego przydziału obowiązków związanych z nauczanym przedmiotem i typem szkoły:
  • Nauczyciel matematyki i języka polskiego ma po 32 uczniów w klasie- przedmioty maturalne. Nauczyciel technikum ma zawsze więcej klas niż nauczyciel w liceum (ze względu na dłuższy cykl), pracuje więcej. Nauczyciel przedmiotów zawodowych praktycznych ma mieć wyższe pensum niż pozostali. Podział na grupy na języku obcym jest od 25 osób, na wf od 27, a na religii wystarczy 7 osób, by istniała grupa. Katecheci nie robią badań osiągnięć, nie mają egzaminów, wychowawstw. W dodatku katechetę zatrudnia proboszcz i dyrektor szkoły nie może tu mieć żadnego wpływu na jego zwolnienie itp. Gdy katechetą jest ksiądz, często znika, bo ma obowiązki w parafii, pogrzeby, rekolekcje itp.
  • Wuefistom zazdrośćmy braku klasówek - ale na jednej lekcji mają po kilka grup, czasem na korytarzu, częściej na niedogrzanej sali. Pracują w hałasie. Wielu po czterdziestce ma operacje-kolana, kręgosłupy siadają od przeciążeń.

15. Smutna codzienność i bieda​ polskiej szkoły:​ zakupione komputery i oprogramowania są zwykle już przestarzałe, brakuje na ksero, nauczyciele rzadko mają stałe pracownie. Uczniowie nierzadko też biedni (choć może nie w erze 500+), zapytajcie ich, ilu wychowawców, opiekunów wycieczek, pedagogów, dzieliło się z nimi śniadaniem, kanapką.

16. Zmiany planu i brak możliwości wzięcia urlopu, gdy jest on potrzebny lub gdy poza najdroższym sezonem (połowa lipca do połowy sierpnia), a koniczność brania bezpłatnego urlopu na wizyty u lekarzy specjalistów przesądzają o tym, ze chcielibyśmy 40- godzinnego tygodnia pracy z własnym miejscem do pracy w szkole, bez​ zabierania pracy do domu.​

17. Pani minister słusznie zniosła dodatkowe zajęcia bezpłatne, ale przez 4 lata nie​ zdążyła zaproponować zajęć płatnych- wyrównawczych, dla uczniów zdolnych. Ci nauczyciele, którzy je mimo to robią, realizują je w swoim czasie wolnym i za darmo !!! W jakim innym zawodzie jest aż tylu wolontariuszy???

18. Egzaminy​ zewnętrzne,​ za które teraz pilnującym płaci się nawet 450 zł dziennie, nadzorujemy bezpłatnie.​Licząc 17 lat egzaminu gimnazjalnego i 14 lat matur- to jakieś 300-500 godzin darmowej pracy. W technikach dwa razy tyle, gdyż 2 razy do roku odbywają się tam tez egzaminy zawodowe.

19. jest beznadziejny​ system rekrutacji:​ rodzice mogą składać podania do nieskończonej ilości szkół średnich. Jeśli zrobią to dobrzy uczniowie, zapełnią te szkoły, nawet gdy dany kierunek ich nie interesuje, dostaną się tam z ósmego wyboru. A średni uczeń w pierwszym wyborze nie dostaje się nigdzie i ma zmarnowane wakacje, bo rekrutacja uzupełniająca kończy się 29 sierpnia!!! Zaś od września zaczyna się wędrówka ludów- dzieciaki zmieniają szkoły na potęgę, przez co znikają podziały na grupy, znikają też i etaty. Chaos trwa.

20. Zniesiono wcześniejsze emerytury. Także tym, którzy, zaczynając pracę mieli je obiecane.

21. Nauczycielom wypomina​ się kwiaty na koniec roku: to przecież finansują rodzice. Przestańcie je kupować, skoro Wam to przeszkadza. Wypomina się wycieczki „za nasze pieniądze”. Drodzy Rodzice. Opiekun grupy szkolnej z reguły ma darmowy przejazd autokarem, darmowy nocleg, dietę za wyżywienie, darmowy bilet do teatru. Finansuje go więc teatr, PKP, szkoła, nie Wy. Jedzie na wycieczkę, bo chce pokazać kawałek świata Waszym dzieciom. Nie śpi z obawy, by się wychowankowie nie pozabijali, nie upili. Ale jedzie- dla dzieci.

Wypomina się 18 godzin i wakacje. Nawet nie będziemy milionowy raz tłumaczyć się, że 18 godzin to mit, tłumaczyć z wakacji, że są w najdroższym sezonie i nie możemy nigdy wybrać się gdzieś po sezonie, gdy jest już tanie i chłodniej, że wakacje przez chory system rekrutacji skurczyły się do miesiąca. Jeśli nie wierzycie, że pracujemy dłużej niż 18 godzin, to przestańcie do nas wydzwaniać po 22.00 albo o 7.00 rano, żeby poinformować, że „Antoś nie odrobił pracy domowej i proszę go usprawiedliwić u geografa”.

Wypomina się, że na wsi nauczyciel ma 11 dzieci i taką samą pensję. W takim razie zlikwidujcie szkołę z 11-osobowym oddziałem i niech Wasze dzieci dojeżdżają 50 km do klasy 30-osobowej.

22. Nagonka,​ jaka się rozpętała w ostatnim tygodniu, upokorzyła nas do granic możliwości. Nigdy nie spodziewaliśmy się, że tak można potraktować drugiego człowieka. Państwo​ wobec obywatela z definicji pełni rolę opiekuńczą, taką samą jak nauczyciel wobec uczniów. Nie piętnuje w mediach swego podopiecznego za niepopełnione winy, nie stawia go w hierarchii niżej od świń i krów.​Jeżeli jakiś nauczyciel by tak zrobił, nie powinien być nauczycielem.

Rząd używa czasu przeszłego: „Daliśmy 16 %”, mówiąc o podwyżkach, które dopiero mają nastąpić. Wszystkie punkty porozumienia z Proksą były zapowiadane wcześniej, więc Proksa zaakceptował to, co i tak już dużo wcześniej rząd obiecał.

Piętnowanie w mediach publicznych dyrektorki, która nie dopuściła do rażącego złamania procedur na egzaminie przeraża, ale nie załamuje w nas ducha, wręcz przeciwnie.

I ostatnia sprawa: dlaczego​ dotąd trwaliśmy w zawodzie?​ Bo pracując jakiś czas z dziećmi i młodzieżą, zaczynamy czuć się za nich odpowiedzialni. Bo tworzą się więzi, o jakie trudno w innych pracach. Nieraz rozwiązujemy problemy dzieci, patrzymy na ich sukcesy małe i duże, związujemy się z nimi emocjonalnie. W tych pogubionych czasach, gdy dobro zaczyna być nazywane złem, gdy zło zaczyna uchodzić za cnotę, gdy rozpadają się rodziny, jesteśmy dla naszych dzieciaków jakimś punktem oparcia. Trudno nam ich porzucić, trudno zaakceptować dewastację systemu nauczania, której są ofiarami.

Dlatego odchodzimy od nich na tyle, ile będzie trzeba, by potem było lepiej. Przepraszamy Was Rodzice, jeśli macie kłopot z dziećmi, ale nie mamy wyjścia. Jeśli przesuną się matury, potraktujcie to jako dodatkowy czas do nauki dla dzieci. Nie denerwujcie się, to naprawdę nie Wasz problem. Tylko rząd może to rozwiązać.

Wspierajcie nas.

Nauczyciele z Olsztyna

13 komentarzy:

Belfer pisze...

Dziękuję za te słowa. Zawarliscie w nich wszystko, o czym myślą strajkujacy nauczyciele. Mam nadzieję, że ten przekaz dotrze do wielu ludzi, ktorzy wciąż dają
się zwodzic manipulacjom rządu i chociaż część z nich zrozumie z czego wynika nasza frustracja obecną sytuacją. Dziękuję jeszcze raz!

Unknown pisze...

To prawda. Tu jest wszystko, co nas boli.Chciałbym, aby przeczytała to cała Polska.

Unknown pisze...

W punkt trafone. Dziekuję,

Unknown pisze...

Bez 2 zdań w punk.

Unknown pisze...

Ola Boga.... wszyscy jak "Siłaczka" normalnie jakbyście w obozie pracy byli, trochę pokory

Sabina pisze...

I to wszystko zmieni 1000zl na rękę???
Przecież nauczycieli chcą tylko kasę. Daj kasę i wszystko wróci na swoje miejsce

Unknown pisze...

Kasa jak Pani pisze, to punkt pierwszy podstawowy, bo inaczej młodzi nauczyciele, nie będą przychodzić do szkoły, będą szukać innej, lepiej płatnej pracy, żeby można było utrzymać rodzinę. Najlepsi odejdą, a to doprowadzi do dalszego osłabienia edukacji, już tak się dzieje. Dalej powinny za kasą iść wszystkie te zmiany systemowe o których w tekście jest wspomniane. Nauczyciele musza mieć głos w tworzeniu reform w szkołach, przy pisaniu podstaw programowych i w/W rzeczach, nie mogą tego robić politycy i inni przypadkowi ludzie, z całkowitą ignorancją w nasza- nauczycielska stronę. A nie zastanawia Pani fakt, dlaczego wszyscy Ci politycy, elita rządowa posyłając swoje dzieci, do prywatnych szkol? Gdzie klasy są mało liczne, języków można się wtedy uczyć!, szkoła jest wyposażona, matematyki na przykład jest więcej godzin plus kolo zainteresowań lub wyrównawcze na każdym poziomie.Dlaczego oni nie posla dziecka do publicznej szkoły, bo wiedza, ze tam już nie da się uczyć dobrze, choćby nauczyciel był najlepszy(A zaraz takich nie bedzie).
Rodzice tego wszystkiego nie widzą, ale tak to wygląda.

mama pisze...

Podpisz się nieznany człowieku, bo Cię nie ma!

Magda pisze...

Proszę o odpowiedź jak strajk, który z jego postulatów wpłynie na zmiany w zakresie punktu 5.

Stanisław Czachorowski pisze...

@ Magda, punkt 5 ma wiele podpunktów, trzymając się treści głównej.. to strajk nie wpłynie bo już się stało, maszyny w czasie jeszcze nie wynaleziono. Kumulacja roczników to skuter nieszczęsnej reformy pani Zalewskiej. Dlaczego wyszło tak źle? Bo całkowicie władza zignorowała głosy środowisk edukacyjnych i ostrzegawcze głosy, sygnalizujące problemy. Strajk może zmienić przyszłość a nie przeszłość. Na razie skłonił władze do zastanawiania się o edukacji i zwołania okrągłego stołu. Czyli na razie same zyski. Ale potrzeba jeszcze dużo pracy i przede wszystkim odpolitycznienie oświaty. Na razie PiS strasznie upolitycznia bo traktuje protest nauczycieli jako zamach na władzę :).

Magda pisze...

Czyli mam rację twierdząc że środowisko obudził się o dwa lata za późno, a teraz niestety to walka o podwyżki. Chcialabym się mylić, a może efektem rozmów przy okrągłym stole będzie plan naprawczy bez podwyżek? Ciekawe czy związki to zaakceptują

Stanisław Czachorowski pisze...

@ Magda, ośmielę się nie zgodzić, moim zdaniem nie masz racji, środowisko nie obudziło się o dwa lata za późno, bo już 3 lata temu protestowało.

Ciocia Grażynka pisze...

Popieram! Polecam również swój tekst https://ciociagrazynka.blogspot.com/2019/04/zawod-najmniej-potrzebny_24.html