Wystarczył swąd przeszłości z szafy Kiszczaka, żeby ruszyło
polowanie na czarownice. Jeszcze dobrze nie obejrzano tego, co znaleziono w
kiszczakowej szafie, a już uszykowano pierwszy stos. Już wskazano pierwszą czarownicę. „- Sprawa teczek TW "Bolka" jest o tyle
ważna, że odsłania pewne zjawiska, m.in. to, jak byliśmy okłamywani przez ponad
25 lat (...) "Szafa Kiszczaka" stała się symbolem III RP, gdyż obnaża
mechanizm, w którym byli funkcjonariusze służb bezpieczeństwa trzymali w garści
ludzi tworzących polską rzeczywistość - mówi w rozmowie z WP Bronisław
Wildstein, pisarz, publicysta tygodnika "w Sieci", w czasach PRL
działacz opozycji demokratycznej.”. Owszem działacz, który najtrudniejsze czasy
dla Polski w ciepełku bezpiecznie
spędził we Francji. TVP w osobie red. Krzysztofa Ziemca też już ogłosiła wyrok.
(… skąd my to znamy ?...) Jak szybko obecna władza zmienia symbole. Jeszcze do
niedawna symbolem III RP była „Polska w ruinie”. Po 25 października 2015 roku w
symbol Polski weszła „dobra zmiana”, która
swoją „narodową historię” opiera
na takich autorytetach jak, gen. Kiszczak.
I co z tego, że w latach 70-tych Lech Wałęsa nie prezentował się
jak bohater? To był zwyczajny młody
człowiek, zwykły robotnik. Jeszcze nie przywódca. Gdyby narodził się z morskiej
bryzy, nieskazitelny, idealny, lustratorzy i historycy nie mieliby o czym
pisać, co badać. A tak nie
powinni narzekać. Wałęsa kluczył,
przyznawał się i odwoływał, raz chciał debaty, a za chwilę już nie. W momencie
swojej największej popularności związanej z przełomem 1989 roku powiedział:
„Przymuszony przez bezpiekę, w ciężkich warunkach materialnych i przed
powstaniem opozycji demokratycznej, dałem się wciągnąć we współpracę.
Zastraszony, napisałem dużo i powiedziałem za dużo. Nie sądziłem, że branie
pieniędzy może jeszcze pogorszyć moją sytuację. Bałem się. Najszczęśliwszy
moment w moim życiu to nie ten, kiedy dostałem Nobla, ale gdy zerwałem się z
ubeckiej smyczy. Nigdy później nie popełniłem już tego błędu. Wybaczam moim
oprawcom i proszę o wybaczenie moich rodaków”.
Lata 70-te były bardzo trudne. Władza mordowała
działaczy, którzy oficjalnie ginęli w
wypadkach. Aparat systemu PRL był niebezpieczny i bezwzględny. Każdy, nie tylko
Lech Wałęsa, po prostu się bał. O siebie, rodzinę, o kolegów działaczy. Co
wówczas robili ci, którym tak łatwo dziś przychodzi ocena ludzkich postaw
tamtych czasów. Czy mieli takie dylematy i żyli w stanie zagrożenia, jak choćby
Lech Wałęsa? Gdzie są ich teczki? Która
trupia szafa skrywa ich tajemnice? Elita
intelektualistów, opozycyjnych działaczy tłoczyła ulotki i debatowała w
ukryciu. I chwała im za to. Mieli plan? Mieli, ale … Bez względu na błędy, strach i braki w wykształceniu to Lech Wałęsa stał się
symbolem lat 80-tych, on skakał przez płoty i poruszył Wschodnią Europę by
zburzyła mur dzielący ją ze światem kultury zachodniej.
Skutkiem obłudy i ideologicznego szaleństwa PiS
jest to, że w Polsce rozpychają się dwie „prawdy”. Dwie prawdy smoleńskie,
dwie prawdy o stanie demokracji. Są dwie prawdy o Lechu Wałęsie, te ostatnie z
nich powołują się na swoje autorytety: jedna
Kiszczaka, druga - Wałęsę. Kończąc: mam nadzieję, że prawdą będzie …
prawda. Ta prawda, dzięki której z wielkim trudem udało się zbudować w Polsce
demokratyczny ład. Spokój i stabilizację na 26 lat. Aż do czasów „dobrej
zmiany” zafundowanej Polsce przez PiS, która grzebie nasze historyczne
osiągnięcia i znaczenie. Niestety…
Grażyna Binek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz