poniedziałek, 7 grudnia 2015

....ale nie zapytał skąd się tu wzięłam!


Stanisław zapytał mnie, dlaczego tu jestem, ale nie zapytał skąd się tu wzięłam. Sprawa jest prozaiczna – po śmierci ojca mojego syna (zmarł w Wigilię 2006 roku), przyjechaliśmy na Mazury, do domu moich rodziców,warszawiaków z dziada pradziada, którzy tu - nad Krutynią - postanowili dożyć swoich dni. Wpadliśmy na dwa tygodnie i jakoś tak nam trochę zeszło te 9 lat...

Do KOD-u dostałam się przez przypadek. Mateusz zrobił wydarzenie, kliknęłam towarzysko. Chyba jako 30. czy coś koło tego. Po godzinie było nas 1500. Po kilku 4000. Zgłupieliśmy. Uwierzcie, że to było coś tak niesamowitego, że nam się nie mieściło w głowach. Nagle zaczęły się nami interesować media. Trudno to w tej chwili opisać – minęło wszak 18 dni – ale osłupienie było niesamowite. Mam gdzieś jeszcze maile i priv, gdzie na szybko wymienialiśmy się informacjami. Nie wierzyliśmy w to, co widzimy. Potem doszedł do nas Jarek Marciniak ze swoim fanpagem. Jarek, pamietasz ilu nas wtedy było? Teraz jest nas 42 tysiące, 182 osoby.

Anka Grzybowska

Brak komentarzy: