Wolność została nam dana. Przez los i przez historię. Naprawdę nam się udało. Na początku szło to kulawo, potykaliśmy się. Lata dziewięćdziesiąte zeszłego wieku... Zachłyśnięcie się tą wolnością, niekiedy nadmierne z niej korzystanie. Wczesny kapitalizm, mało europejski. Trochę zatarte granice tego, co jest wolnością, a co anarchią, oszustwem. Bałagan, dziwne interesy i dziwni ludzie mający niekiedy zbyt wiele do powiedzenia. A przy tym wciąż trwanie w przeszłości PRL. Korzenie trudno było wyrwać, częściowo do dziś tkwią one jeszcze w ziemi. Czas pomieszania z poplątaniem. Ale jednak toczyło to się do przodu. Coraz mniej obrazów kojarzonych z Azją czy Ameryką Południową, coraz więcej tych przypominających ten właśnie kontynent, na którym Polska jest położona. Europa. To miejsce, do którego zawsze było bardzo blisko, ale i bardzo daleko. Wskutek niespodziewanie korzystnych zbiegów okoliczności udało się nam trafić na drogę, która do tej Europy prowadziła. Najpierw powoli, a potem coraz szybciej zaczęliśmy zmierzać na Zachód. Europa raptem znalazła się bardzo blisko nas, ostatecznie odnaleźliśmy w niej swoje miejsce, byliśmy jej częścią naprawdę. I wówczas dopiero poznaliśmy w pełni smak wolności. Ona pozwoliła nam lepiej żyć. Ona pozwoliła też uporządkować nasz kraj choć w pewnej części. Ona pozwoliła nam wprowadzić najlepszy z wymyślonych dotychczas przez ludzi systemów rządów - demokrację. Demokracja, poza tym, że była formą ustroju państwa, stała się też wartością. Bezcenną.
Pamiętam czas bez wolności, czas bez demokracji. Owszem, byłem wówczas dzieckiem, ale w mojej pamięci utkwiła trauma związana ze Stanem Wojennym, z cierpieniem ludzi, w tym członków mojej rodziny. Pamiętam ograniczenia, brak swobody, ubogość ówczesnego życia. Pamiętam niepokój moich rodziców o jutro. Pytanie: co będzie? Co się jeszcze zdarzy? To nie jest czas, do którego chciałbym wracać. Nigdy.
Obserwowałem proces budowania nowej Polski, czas dojrzewania wolności i demokracji w moim kraju. To nie zawsze były lata łatwe, ale jednak były one dobre. Mimo wielu mankamentów, braku dopracowania szczegółów, mimo wspomnianych przeze mnie powyżej korzeni tkwiących jeszcze w komunistycznej glebie, powstało państwo, z którego możemy być dumni. Jesteśmy w zjednoczonej Europie i zaczęto nas słuchać, i coraz częściej chwalono. Staliśmy się lepsi. I mogliśmy się cieszyć wolnością.
Teraz, wskutek popełnionych przez nas samych i przez naszych przywódców błędów, wskutek naszych narodowych wad, naszego zobojętnienia, braku zaangażowania i tym razem nieszczęśliwego splotu okoliczności, korzystając z mechanizmów demokracji, które sobie wypracowaliśmy, doprowadziliśmy do samookaleczenia. Zraniliśmy naszą wolność rękami tych, którzy przejęli władzę w Polsce. Ciemna strona mocy dotknęła nas. Krwawimy. I jeśli nie powstrzymamy tego krwotoku, to czeka nas śmierć. Zabiorą nam wolność. Zabiorą demokrację. Możliwość mówienia. Radość. Nadzieję. Wpędzą nas znowu do przepaści. Do Mordoru. W strach. To się dzieje. A ja tego nie chcę!
Dlatego będę walczył. Nigdy się nie pogodzę z utratą tego, co uzyskaliśmy przez ostatnie 26 lat. To była nasza nadzwyczajna okazja, jedyna prawdopodobnie szansa na lepsze jutro. Nie możemy pozwolić na zmarnotrawienie takiego dobra. I ja nie pozwalam. Będę walczył! O wolność i demokrację. O moje i Wasze szczęście. Razem z Komitetem Obrony Demokracji, z tymi wszystkimi wspaniałymi ludźmi, którzy myślą podobnie do mnie.
Z tego powodu pójdę na manifestację 23 stycznia i będę razem z Wami!
Jakub Jarosławski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz