Z sympatią przyglądam się rozwojowi Komitetu Obrony Demokracji. Wobec poczynań PiS, jawnie zmierzających do tworzenia w Polsce państwa autorytarnego, uważam, że tego typu ruch jest niezbędny, jeśli nie chcemy za moment obudzić się w kraju, którego ustrój wzorowany jest na tym panującym w Rosji czy w Chinach. Jednocześnie niepokoi mnie sposób, w jaki ruch KOD a raczej jego lokalni działacze-koordynatorzy zarządzają internetowym pospolitym ruszeniem. Są to metody, które w żaden sposób z demokracją się nie kojarzą a przez to zniechęcają do siebie i samej idei KOD-u znaczną liczbę potencjalnych sympatyków, sprzymierzeńców czy nawet członków przyszłego stowarzyszenia, którzy właśnie demokracji chcą bronić. Obawiam się, że świeżo upieczeni działacze w jakiś sposób usiłują realizować własne ambicje polityczne w nadziei, że KOD przekształci się prędzej czy później w partię polityczną a to wydaje mi się kardynalnym błędem, który spontaniczny ruch wielu Polaków doprowadzi do upadku.
Siłą tego ruchu jest różnorodność. Łączy w sobie wszystkich, dla których ta rozmaitość jest wartością i niezależnie od tego, z jakimi sympatiami politycznymi przyszli do ruchu, łączy ich wiara w demokratyczne państwo prawa, społeczeństwo obywatelskie i szacunek dla swobód obywatelskich, a przede wszystkim umiłowanie WOLNOŚCI. Oczywiście, mogę zrozumieć syndrom otoczonej twierdzy ze względu na bezprecedensowy propagandowy atak na KOD, przypuszczony przez różnych „patriotycznych” trolli internetowych czy tzw. niepokornych dziennikarzy oraz obecne władze. Z tego wynika wiele nierozważnych ruchów, w rodzaju wycinania z forów „niepoprawnych” postów czy podejrzanych Internautów, tylko i wyłącznie na podstawie widzimisię lokalnego koordynatora lub rzekomej niezgodności z linią partii …. (samo się niestety ciśnie na klawiaturę) …… z linią komitetu. Jednak każdy, kto potrafi zdobyć się w tej sytuacji na dystans i obiektywizm widzi, że dla ruchu takiego jak KOD są to działania samobójcze. Jeśli różnego rodzaju ciotki rewolucji czy nadgorliwi „bojownicy o wolność i demokrację” uważają, że na czas walki tę demokrację można traktować jedynie jako piękne hasło i czasowo jej zasady zawiesić, to obawiam się, że powinni zmienić strony barykady, bo dokładnie to samo twierdzą nasi adwersarze.
Cel nie uświęca środków. Dlatego uważam, że nasz ruch (czuje się również jego częścią) powinien działać przede wszystkim jako coś, co roboczo nazwałem chmurą demokracji – jest to wielka agora społeczna, gdzie w przestrzeni Internetu, ale również i innych mediów, odbywają się otwarte dyskusje, ucierają się poglądy, powstają stowarzyszenia czy organizuje się konkretne akcje, takie jak marsze, koncerty, wykłady. Wszystkie te działania mają wspólny mianownik - odwołanie do zasadniczych idei, które nas łączą, a które wymieniłem wyżej. KOD jako organizacja (stowarzyszenie) zarejestrowana w sądzie powinna działać raczej jako twórca idei, arbiter, rada starszych, nadająca kierunek dyskusji i działań i udzielająca (lub nie) swojej autoryzacji, jeśli uzna, że działania te są zgodne z programem wynikającym z samej nazwy stowarzyszenia. KOD-chmura to ciągle zmieniające się, żywe forum, w którym nie ma miejsca na sztywne struktury i dyrektywy płynące z góry, a ciągły przepływ idei i konkretnych działań, także ludzi, którzy tu wejdą lub zdecydują się grupę opuścić służą rozwijaniu i umacnianiu postaw obywatelskich w przyszłości. W związku z tym moderowanie dyskusji powinno odbywać się w możliwie najbardziej liberalny sposób, przez co unikniemy niepotrzebnych sporów oraz żenujących sytuacji, kiedy wyrzuca się z nieistniejącej jeszcze organizacji wartościowe osoby i robi się z nich przeciwników. W tak rozumianym KODZie - chmurze odbierze się władzę osobom, które niekoniecznie zasłużyły na nasze zaufanie, bo chmurą się nie dowodzi. Jednocześnie naszym przeciwnikom wytrącimy z ręki argumenty i propagandowe pałki w rodzaju zaległości alimentacyjnych naszych liderów czy co tam jeszcze w najbliższym czasie wyciągną.
Nie da się okładać pałką chmury ani jej aresztować. Jeśli mimo to wrogowie będą tego próbowali, narażą się wyłącznie na śmieszność, tak jak śmieszni są ci, którzy oczekują, że za chwilę KOD jako nowa siła polityczna, będzie zdolna odsunąć PiS od władzy. Przede wszystkim na taką zmianę potrzeba będzie jeszcze minimum dwóch lat, czyli czasu, kiedy wyborcy PiS rozczarują się do swoich wybrańców. Oczywiście, nie dotyczy to tzw. twardego jądra tego elektoratu, ale tych umiarkowanych, którzy dali się nabrać na nową twarz prezesa i spółki. W ich przypadku trzeba wziąć pod uwagę typowe etapy przeżywania żałoby, znane w psychologii - ludzie ze swoimi złudzeniami żegnają się jak z bliskimi, potrzeba na to czasu, a póki co są oni na etapie zaprzeczania („nie, to nie może być prawda”). Potem będą się gniewać a swój gniew w tym wypadku przeniosą na politycznych adwersarzy, udowadniając im, że PiS musi robić to, co robi, bo PO, KOD czy kto tam jeszcze mu przeszkadza wywiązywać się z obietnic. Do depresji i przyznania się do pomyłki jeszcze droga daleka.
Czas, o którym wspominam wyżej, jest też potrzebny, aby mogły powstać i okrzepnąć ruchy polityczne, które będą bardziej odpowiadały potrzebom społecznym niż obecnie działające lub te dotychczasowe powinny się w istotnym stopniu zmienić. Będzie to jednak możliwe tylko i wyłącznie w toku społecznej aktywizacji politycznej, bo również my jako społeczeństwo musimy się zmienić. Zmiana powinna przede wszystkim dotyczyć tych, którzy do tej pory nie głosowali i do tego właśnie potrzebna jest chmura demokratyczna, która pozwoli im zrozumieć, jak bardzo ważne są dla nich wartości, które promuje. I to jest według mnie wielkie zadanie KOD-u. Jeśli chcemy tych zmian, rozpocznijmy tworzyć tę przestrzeń Wolności, pamiętajmy jednak, że to robota na całe lata.
Jerzy Walasek
4 komentarze:
Bardzo się z Panem zgadzam. Przecież tam, gdzie się ścierają poglądy, powstają często znakomite pomysły, działania, idee. Dążenie do jednomyślności i dodatkowo czuwanie na tym, to wypisz wymaluj partia polityczna w rodzaju PiS, albo nawet i sekta. Dlatego stale powtarzam, nie wolno zmarnować dotychczasowego potencjału, bo może się nie dać później odbudować.
Świetna idea (o nazwie nie wspominając).
Świetna idea (o nazwie nie wspominając).
Dzięki za słowa wsparcia. Trochę mnie jednak zaniepokoiły ostatnie deklaracje Pana Mateusza. Mam nadzieję, że w KOD, w sprawie przyszłości ruchu, zwyciężą jednak poglądy wyrażone przez Pana Krzysztofa Łozińskiego w jego dzisiejszym artykule. Wydaje mi się, że moje przemyślenia zawarte powyżej są w dużej części zbieżne z głównymi tezami Pana Łozińskiego.
Prześlij komentarz