wtorek, 13 grudnia 2016

Wspomnienie i nasze dzisiaj (zamiast prasówki)

13 grudnia 2016 roku. Za chwilę zapadnie zmrok. Jest zimno, gdzieś pada śnieg, gdzieś deszcz. Za chwilę cała Polska zamknie się w pamięci tragicznych dni sprzed 35 lat. Za chwilę spotkamy się wszyscy, bez uśmiechu, zadumani, smutni.
*

Krystyna Stachowiak. 6 września 1980 współtworzyła w Spółdzielni Pracy Wytwórczo Usługowej we Wschowie, gdzie pracowała, Komitet Założycielski NSZZ Solidarność. Spotkała się z Lechem Wałęsą, gdy pojechała wraz ze Stanisławem Chojeckim i Maciejem Baumanem do Gdańska, by zarejestrować MKZ Leszczyński. Współorganizowała Solidarność Rolników Indywidualnych. Na Zjeździe Solidarności Regionalnej została wybrana do Zarządu Regionu.
Słucham Jej wspomnień, a w oczach zbierają mi się łzy. Niby tyle już wiem, niby z tyloma osobami rozmawiałam, tyle wspomnień poznałam, a jednak nie mogę opanować przerażenia i żalu, które ściskają mi serce.

Oddaję Jej głos: „W nocy z 12/13 o godzinie 00.15 łomot do drzwi, mąż otworzył i 4 zomowców z pepeszami weszli do domu. Dzieci Izabela 12 i Iwona 8 lat pobudziły się, wystraszone a ja pamiętałam przede wszystkim o przekazaniu kartek na żywność aby nie brakowało im jedzenia. Ok godz. 1 skutą przewieziono mnie do KPMO we Wschowie. Kazali mi się rozebrać do naga, robić przysiady, stawać w rozkroku. Potraktowano mnie jak najgorszego złoczyńcę i zamknięto mnie na tzw. dołku. Około godziny 2 w nocy skutą w kajdankach wraz z 2 kolegami zawieziono nas na KWMO do Leszna. Długo czekaliśmy na korytarzu, aż zapakowano nas do suk policyjnych i przewieziono do Ostrowa Wlkp. Tam dopiero puszczono nam przemówienie Jaruzelskiego, z którego dowiedzieliśmy się, że rząd wprowadził stan wojenny. Następnej nocy przewieziono nas do Poznania. Maleńkie cele (4x2 m kwadratowe), piętrowe łóżka metalowe, odgrodzona drewnianą przegrodą toaleta, poobijana miska i zlew z zimną wodą. Po ostrej awanturze łaskawie przynoszono nam raz dziennie wiadro z ciepłą wodą. Kąpiel w łaźni to był koszmar. Naraz włączano wodę, na dwa wyłączano. Kto się nie pospieszył nie mógł już spłukać mydła i tak wracał do celi. Po tygodniu po raz pierwszy wypuszczono nas na tzw. spacerownik. Chodziłyśmy w kółko pod nadzorem ok. 1 h. Jako starsza celi miałam obowiązek przed spaniem, pod nadzorem, wynosić w koszuli nocnej do pępka rzeczy złożone w kostkę i butami pod celę pozostałych koleżanek. Co jakiś czas zaglądano w nocy przez judasza co robimy, zapalano też światła, a od 5 rano stukot wrednych buciorów klawiszy i tak w kółko Paczek od rodzin na święta nie dostałyśmy, listów też. Przed świętami rozdzielono nas. Pozostałam tylko z Izabelą Szeremietiew. Rozpoczęłam głodówkę. W nocy z 30/31 Izę wysłano pieszo na dworzec a mnie suką przewieziono też na dworzec bo nie miałam siły iść. Na dworcu lekarz, osłabłą, docucił mnie i tak mogłam z Izą dojechać do Leszna. Do domu wróciłam 31 grudnia wieczorem. Nigdy nie zapomnę tego strachu, co z nami zrobią, czy nie wywiozą nas gdzie, gdzie białe niedźwiedzie.

Nigdy nie zapomnę poczucia wielkiej niemocy, tęsknoty za dziećmi. Pamiętam, jak śpiewałam „ Za nasz spokojny dom , za życie matek, żon, będziemy bronić miast i wsi aż do ostatniej kropli krwi”, ale zaraz wpadał strażnik i krzyczał, że ma być cisza...”

*
Jest cisza….Dzisiaj wielu z tych, którzy tamtej nocy 12/13 grudnia, wyrywani ze snu, byli uznani za wroga Polski, jest z nami, w KOD-zie. Dlaczego? Nie chcą, by znowu ktoś obudził ich w nocy. Nie chcą znowu czuć się nieproszonym gościem we własnej Ojczyźnie. Nie chcą, by zmuszano ich do wyjazdu z Polski. Żadne z nich nie zdobyło wielkiego majątku, nie należy do tzw. prominentów, nigdy nie było „komuchem”. Oni chcą powrotu tej Polski, o którą walczyli, dla której musieli przewartościować całe swoje życie, z której chciano ich wyrzucić, w której skazano ich na szykany, usiłowano zniszczyć. Nie chcą powrotu do PRL-u,nie chcą władzy, która znowu niszczy zamiast budować…

*
Górnicy z kopalni Wujek: Józefie, Joachimie, Ryszardzie, Bogumile, Andrzeju, Janie, Zbyszku, Zenku!!! Antoni z Gdańska!!!! Michale, Mietku, Andrzeju z Lubina!!! Wojtku i Kazimierzu z Poznania, Władku ze Szczecina!!! Ojcze Jerzy!!! Wy wszyscy, którzy oddaliście życie za wolną Polskę!!! Wasze marzenie rozpada się jak domek z kart, wraca do mrocznych czasów, gdy milicja miała „odwagę” do Was strzelać. Patrzę w niebo i wołam Was. Jak bardzo jesteście nam dzisiaj potrzebni. Dajcie nam swoją siłę, wiarę, nadzieję. Dajcie nam swoją miłość do Ojczyzny. Bez Was, bez pamięci o Was nie damy rady!!!!

Tamara Olszewska

Brak komentarzy: