wtorek, 27 grudnia 2016

Wigilia pod Sejmem


Dwa dni poprzednie i wigilię spędziłem z Obywatelemi RP pod Sejmem. Obiecałem w domu, że drugi dzień Świąt będziemy razem. By obietnicę zrealizować, musiałem opuścić pikietę popołudniową porą. W wigilię w szczytowym momencie zebrało się wokół naszego stołu około tysiąca osób. Średnio przez około 5 godz (22:00 – 03:00) było około 500. Jedni odchodzili i ich miejsce docierali następni. Niesamowita atmosfera. To trzeba przeżyć i poczuć, nie potrafię tego opisać.
Tomek W. miał po części rację, gdy przy pożegnaniu pod Sejmem rzucił mi na odchodne: „wrócisz, jeszcze dzisiaj”. Nie bezpodstawnie, na dwa poprzednie pociągi się „spóźniłem”. Tak było również poprzednio, gdy wpadłem do domu tylko na jedną noc. Ciężko jest zostawiać osoby z którymi stoimy pod sejmem. Jest nas garstka a zgromadzenie wymaga stałej obecności organizatorów.
Po dotarciu na dworzec, kupieniu biletu, do 15:55 zostało mi jeszcze niemal pół godziny, na gorącą herbatę i kanapkę.

Na peron wbiegłem w ostatniej chwili, wsiadłem do pociągu, który niemal natychmiast ruszył. Odnotowałem pierwszą stację Wa-wa Wschodnia i zasnąłem. Obudziła mnie konduktorka, podałem jej bilet jednocześnie spojrzałem na zegarek. Spałem półtorej godziny. Dokąd pan jedzie? - usłyszałem wg mnie dziwne pytanie, bo pośpieszny kończył swój bieg w Olsztynie. Mimo to odpowiedziałem. Po krótkiej chwili okazało się, że nie miałem racji, siedziałem bowiem w pociągu jadącym do Lublina.
Jasny gwint, jadę spod sejmu by zaliczyć jeden dzień Świąt w domu, a teraz nie wiem kiedy tam dotrę. Moim dowodem była przesiąknięta dymem z koksownika kurtka, której zapach, niezbyt dyskretnie, był wyczuwalny, na stosunkowo sporej przestrzeni. Pani konduktorka, usiadła naprzeciwko mnie sprawdziła w swoim komputerku i powiedziała, że jeżeli wysiądę na najbliższej stacji w Dęblinie, to za ponad godzinę będę miał powrotny pociąg do Wa-wy Wschodniej, a tam 12 minut czasu na przesiadkę na pośpiech do Olsztyna. Mogę jechać również stację dalej, wtedy wsiądę w powrotny po minutach 20. Tylko żebym nie zasnął powiedziała na odchodząc. Odpiąłem buton Obywatele RP, przyjęła go z uśmiechem.

Wsiadając do pociągu relacji Lublin Częstochowa, poszedłem do kierownika pociągu, który poinformował mnie o cenie biletu, dopłacie za zakup w pociągu i przekazał bym zajął miejsce, konduktor jak przyjdzie dopełni resztę formalności. Oba pociągi były niemal puste, bo kto jeździ wieczornymi dalekobieżnymi pociągami w pierwszy dzień Świąt. Krótko przed Warszawą podszedł do mnie kierownik składu, informując że poruszamy się planowo i nie muszę się obawiać stracenia połączenie do Olsztyna. Tak to po czterech godzinach podróży wylądowałem ponownie w Warszawie, wygląda na to, iż chociaż po części Tomek W. (ze Szczecina) miał rację. Krótko ją miał, ale jednak :).
Kolejny pociąg. Nie miałem najmniejszych szans na przepisanie biletu, więc liczyłem się z następną przeprawą. Ponowne moje wyjaśnienia. Usiadłem na swoim miejscu. Pierwsza Pani konduktorka wypisała mi na ten skład, nową miejscówkę. Zaskakujące stwierdzenie padło później ust konduktora, że pewnie to ja jestem tym, który jeździ z Olsztyna do Warszawy pod Sejm. No fakt, zdarzyło mi się dwukrotnie kupować bilet w pociągu u tego samego kierownika składu. Poza tym być może to informacja z fb. Spojrzał na bilet o stwierdził iż formalnie jest on nieważny, nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, stwierdził – nieformalnie mogę jechać i zniknął w następnym wagonie.

Opisuję to zdarzenie, by unaocznić wszystkim, w jak przeróżny sposób można się spotkać z różnorakimi rodzajami wsparcia ze strony obywateli niezadowolonych tym co się w Polsce dzieje i się z tym niezgadzającymi. Pod Sejmem jako Obywatele RP kupujemy tylko benzynę i ropę za nasze pieniądze, a i to nie za każdym razem, bo często to robią warszawiacy chcący nas wspomóc. Benzynę potrzebujemy do generatora, a ropę do nagrzewnic. Generator kupiliśmy już dawno, używany jest na anty „miesięcznicach”, nagrzewnice zafundowali nam wspierający. Po piątku, ten piątek, zgromadzenie KOD zostało rozwiązane przez MK bodaj o 22 lub 23 godzinie. To nie znaczy że wszyscy się rozeszli. Zostało 2-3 tysięcy osób, w zasadzie młodych, których tak brakowało rządzącym w naszych szeregach protestujących. Od kilku godzin była sobota gdy Obywatele RP podjęli decyzję, że w ramach protestu dla działań władzy i policji oraz wsparcia dla posłów opozycji, zostają pod Sejmem. Już następnego dnia warszawiacy przywozili nam koce, skarpety, rękawiczki, ciepłe napoje. W miarę naszego trwania przeniosło się to na owoce, czekolady i inne słodycze. Następnie na gotowe kanapki. Postawienie płotu hańby pis, dopełniło reszty.Po pacyfikacji z poniedziałku na wtorek rozlało się tsunami pomocy. Wspaniałe kobiety oprócz przygotowań Świątecznych gotują dla nas ogromne gary zup przeróżnych. Niesamowite. 

Mamy wszystko czego nam potrzeba.... a nawet więcej. 
Weźmy pod uwagę jak gorący był to okres. Przedświąteczny. Znaleźli się jednak ludzie, którzy stawali z nami na godzinę lub kilka. Przyjeżdżają z różnych miejsc Polski, niektórzy służbowo, wpadają po Sejm, na chwilę, na moment i jadą do domu. Wielu przychodzi codziennie. 
Czuję tę solidarność. 

Cieszę się że biorę w tym udział. Jutro wracam do swoich, pod Sejm.

Tadeusz Szczęśniewicz

Brak komentarzy: