niedziela, 28 sierpnia 2016

Smutno mi, Boże...

Smutno mi Boże! Dla mnie na zachodzie
Rozlałeś tęczę blasków promienistą,
Przede mną gasisz w lazurowej wodzie
Gwiazdę ognistą,
Choć mi tak niebo ty złocisz i morze,
Smutno mi Boże!*

A smutno mi na myśl o dzisiejszych wydarzeniach w Gdańsku. Tak, mam na myśli atak na liderów KOD przed Bazyliką Mariacką.

Smutno mi, bo znowu ktoś składa fałszywe świadectwo o chrześcijaństwie, przedstawiając je jako religię zgodnie z która można zaatakować i pobić drugiego człowieka tylko dlatego, że w czymś się z nim nie zgadzamy. Jako religię gdzie nie ma miejsca na miłość bliźniego, ewentualnie jest miejsce na miłość w stosunku do tego tylko człowieka, z którego poglądami się zgadzam, którego lubię lub chcę się przypodobać. A chrześcijaństwo bez miłości bliźniego niewiele ma wspólnego z nauką Jezusa z Nazaretu, żeby nie powiedzieć że nie ma z tą nauką wspólnego nic. Staje się co najwyżej swoją karykaturą, smutną karykaturą która nikogo do Boga nie jest w stanie przyciągnąć. Która przeczy temu że Bóg jest miłością.

Smutno mi, bo czytam komentarze na Fb i w Internecie dotyczące zdarzenia i z wielu z nich wylewa się nienawiść. Nienawiść ludzi, którzy często deklarują swoją przynależność do Kościoła Katolickiego, a którzy w tej nienawiści nie widzą nic złego. Wręcz przeciwnie, zdają się traktować sprawców dzisiejszego napadu na liderów KODu jak bohaterów. Obrońców wiary i moralności. Pytanie tylko jakiej wiary i jakiej moralności? Bo nikt mi nie wmówi, że chrześcijańskiej.

Smutno mi bo tak mało jest głosów ludzi, którzy przypomnieliby, że miłość bliźniego jest jednym z filarów wiary chrześcijańskiej. Że tych kilka godzin po zdarzeniu nie został wydany jeszcze żaden komunikat ze strony władz kościelnych, potępiających takie zachowanie. Zwracający uwagę na to, że takie zachowanie jest wkroczeniem przeciwko V przykazaniu, ze jest niegodne chrześcijanina. Bo są sytuacje, w których milczenie jest równoznaczne z przyzwoleniem. A tutaj przyzwolenia być nie powinno.

Smutno mi gdy pomyślę jak bardzo zagubieni muszą być ci młodzi ludzie, którzy dzisiaj po wyjściu z mszy świętej uznali, że w imię Boga mogą napaść na jedno z Jego dzieci. Zastanawiam się, czy kiedyś pochylili się oni nad słowami Jezusa: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili". Czy przez moment chociaż pomyśleli, że oto wzięli udział w pamiątce Ofiary Chrystusa, jaką On złożył za każdego człowieka, by następnie podnieść rękę na kogoś, za kogo Bóg którego podobno wyznają, umarł na krzyżu. I czy nie widzą nie dającej się pogodzić sprzeczności tego, w co jak mówią wierzą z tym, jak postępują?

Pozwólcie, że posłużę się porównaniem, które przychodzi mi w tej sytuacji do głowy. Wyobraźmy sobie że w pięknym domu żyje sobie ojciec z gromadką dzieci. Pewnego razu przychodzi do niego z wizytą pewien człowiek. Opowiada gospodarzowi jak bardzo cieszy się że mógł go odwiedzić, zapewnia o swojej przyjaźni i szacunku. Następnie wychodzi do ogrodu przed domem i zaczyna bić i obrzucać wyzwiskami jedno z dzieci gospodarza. Czy takie postępowanie może spodobać się ojcu? Zwłaszcza takiemu, który kocha bezgraniczną miłością wszystkie swoje dzieci. A dokładanie to miało dzisiaj miejsce przed Bazyliką Mariacką w Gdańsku.

I na koniec smutno mi, bo oto dożyłam czasów, kiedy w niektórych częściach mojej Ojczyzny nie można już swobodnie uczestniczyć w praktykach religijnych. Czasów, gdzie udział w mszy świętej, w katolickim kościele w pewnych, mam nadzieję nielicznych miejscach, może się dla mnie wiązać z narażaniem mojego zdrowia i życia. W końcu jak także jestem członkiem KODu, zwykle mam przy sobie kodowski znaczek, mam przyklejoną naklejkę na torebce. Może dostrzeże ją jakiś narodowiec i postanowi zaraz po mszy, wraz z grupą swoich kolegów pokazać mi, że nie ma tu, w domu mojego Boga, miejsca dla mnie. Że z moimi poglądami i przekonaniami tu nie pasuję, że lepiej dla mnie abym do kościoła się nie zbliżała. Bo zbyt wielu jest tu nacjonalistów którzy mylą chrześcijaństwo z ideologią polityczną i miłość bliźniego z walką z osobami myślącymi inaczej niż oni.

Na tęczę blasków, którą tak ogromnie
Anieli twoi w niebie rozpostarli,
Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie
Patrzący — marli.
Nim się przed moją
nicością ukorzę,
Smutno mi Boże!*

Marta Kamińska

* Juliusz Słowacki "Hymn"

1 komentarz:

Stanisław Czachorowski pisze...

Nie obawiaj się, nacjonaliści nie przyszli na mszę świętą, przyszli na manifestację. Raczej ich nie zobaczysz na innych mszach świętych. Przyszli odprawiać jakiś rytuał a nie uczestniczyć.