wtorek, 11 kwietnia 2017

Nasz marsz został zablokowany, przez kordony policji.



Początkowo wydawało się, że nasz udział w obchodach siódmej rocznicy tragedii smoleńskiej potoczy się w miarę normalnie. Byliśmy przygotowani na różne scenariusze, zdając sobie sprawę, że nie mogliśmy przewidzieć pomysłów strony przeciwnej. Nie mam na myśli "ludu smoleńskiego" tylko policję. Do jej obecności jesteśmy przyzwyczajeni.

Tym razem było trochę inaczej, bowiem nas była duża liczba. Nie potrafię ocenić jak dużo, ale pierwszy raz więcej niż towarzyszącej nam policji. Przynajmniej na początku. Na ogół policjantów zawsze było więcej niż nas. Szczytowym jej osiągnięciem była pacyfikacja pod Sejmem, gdzie na jedną osobę Obywateli RP przypadało kilkunastu policjantów.

Nasz marsz został zablokowany, przez kordony policji. Byliśmy na to przygotowani. Agnieszka i Paweł rozwiązali zgromadzenie i od tej chwili starliśmy się indywidualnie dostać w pobliże, o ironio, państwowych uroczystości. W małych grupach udało się kilkudziesięciu osobom dostać do zastawionego metalowymi barierkami Krakowskiego Przedmieścia róg Trębackiej. Przeważająca część naszych demonstrantów stała na Trębackiej, oddzielona w niektórych miejscach poczwórnym kordonem policji. Smutne.

Tadeusz Szczęśniewicz






Brak komentarzy: