środa, 5 kwietnia 2017

Myślę więc jestem, a co mi tam :)

Nie wierzę. Rzeczywiście uda mi się dożyć do wyborów krajowych???? Bez szwanku na zdrowiu psychicznym, bez upadłych emocji? Jeszcze tylko ponad miesiąc. Wytrwam. Wytrzymam ten jazgot, pomieszanie z poplątaniem, frakcje, stronnictwa, sekcje, grupki i szalejące „ega” nasze, spuszczone ze smyczy.

Tak sobie pomyślałam, że może sama zastartuję. Schowam samokrytycyzm do szafy i wystawię się pod ocenę moich szanownych koleżanek i kolegów. W końcu jestem taka piękna, słodka i powabna. Wiek idealny, bo to doświadczenie życiowe jakże cenne, a do tego jest szansa, że padnę trupem w trakcie kadencji, więc łatwo będzie mnie podmienić. Zalety ze mnie aż kipią, wady łatwe do przetrawienia i wiem jedno. Idealnie się nadaję :)

Oczywiście żartuję. Nigdzie się nie wybieram, ale fakt. Czekam na te wybory jak kania dżdżu, bo pragnę normalności, pragnę działania w jednym, pisowskim kierunku, pragnę spokoju i powrotu wiary w KOD. Stąd też taka moja mała wątpliwość. Ot drobiażdżek zaledwie, ale jestem ciekawa Waszego zdania. Oczywiście pod warunkiem, że to będzie logiczna, merytoryczna odpowiedź, bez personalnych podskoków, bez szukania we mnie „drugiego dna”, bez złości i złośliwości.
Tak więc, na czym polega mój problem. Proste :) Pewnie posypią się teraz kandydaci na szefa, na członków ZG i tu właśnie moje pytanie. Czy ci, którzy wygrali wybory regionalne, są przewodniczącymi lub zasiadają w ZR powinni stratować wyżej? Wiecie, tak sobie bowiem myślę, że wybierając ich w regionie daliśmy wyraźny przekaz – chcemy was tu i teraz, potrzebujemy waszej charyzmy, osobowości, umiejętności, by praca koderów w regionie rozwinęła skrzydła, obdarzamy was zaufaniem, wierzymy, że pomożecie, pokierujecie nami w najlepszym kierunku, a nasz region będzie trwałym i bardzo widocznym elementem walki o powrót demokratycznej Polski. Jeśli, wybrani przez nas, do pracy w regionie, wystartują w wyborach krajowych, to czy to będzie uczciwe wobec nas, wyborców „niższego szczebla”? Jeśli zostaną wybrani i sobie pójdą, to zastąpi ich ten, z drugiego miejsca. Niby ok, ale jednak coś mi się tu kłóci z uczciwością i etyką. Startując w wyborach regionalnych, wzięło się na swoje barki odpowiedzialność za region, więc jak teraz? Bliższa koszula ciału, więc co tam region, idę wyżej i wyżej. Czy to w porządku?

Mało tego, głosy w wyborach regionalnych mogłyby się ułożyć zupełnie inaczej, gdyby kandydaci uczciwie powiedzieli, ze te wybory to dla nich tylko pierwszy etap, by potem iść dalej. Wtedy może kto inny, by wygrał, kto inny dostał się do ZR? Czy podjęcie decyzji, że zapominam o swoim regionie, bo chcę być w ZG to objaw szacunku i prawości wobec tych, którzy zaufali i zagłosowali czy też pokazanie, że ma się ich w nosie?

Powiem szczerze, że według mnie, przewodniczący i członkowie Zarządów Regionalnych nie powinni startować wyżej. Fakt, nie ma ani słowa o tym w statucie, jednak jest coś takiego, jak własny system wartości. Poza tym, każdy ZR reprezentowany jest, głównie przez przewodniczących, w Radzie Regionów, a jej rola znaczna.

Jestem ciekawa Waszej opinii , ale proszę….wolnej od wszystkiego, co ostatnimi czasy czyni KOD nie do zniesienia i nie do strawienia :)

Tamara Olszewska

Brak komentarzy: