niedziela, 8 maja 2016

Jesteśmy i będziemy w Europie

Byłam 7 maja w Warszawie na marszu. Cudowne przeżycie. Ogromne poczucie wspólnoty i siły. Przeżyłam chwile wzniosłe i chwile wzruszenia. Na moment otrząsnęłam się z przybicia, w jakie wpędziła mnie relacja z uroczystości Trzeciego Maja i codzienna obserwacja życia na prowincji. 


Tak, wczoraj czułam, że mieszkam w demokratycznej Europie. Mogę iść ramię w ramię z ludźmi, którzy, podobnie jak ja, sprzeciwiają się niedobrej zmianie. Mogę doświadczać wzajemnej życzliwości, widzieć obok siebie serdecznie uśmiechnięte twarze, spotykać mądrych i zasłużonych ludzi. Mogę czuć się pozdrowiona przez wzruszoną do łez starszą panią na balkonie i podziwiać pomysłowość właścicieli "Wolnego balkonu". Mogę też czuć się zażenowana, kiedy grupa "obrońców krzyża" stara się nade mną, ateistką, odprawić egzorcyzmy czy może mnie błogosławić(?) (Mam wrażenie, że ci państwo dopuszczają się profanacji najważniejszych w Kościele Katolickim symboli..). Mogę buntować się przeciw rujnowaniu mojej ojczyzny, przeciw łamaniu Konstytucji, uwalnianiu wymiaru sprawiedliwości od wydawania wyroków, paraliżowaniu Trybunału Konstytucyjnego, przeciw niszczeniu służby cywilnej, odbieraniu sądom niezawisłości, podporządkowywaniu prokuratury ministrowi (nie)sprawiedliwości, przeciw demolowaniu państwa i wyprowadzania Polski ze Zjednoczonej Europy. 

Ale czy na pewno mogę cokolwiek zmienić? Czy nasze działania mogą okazać się skuteczne? Tu już pewności nie mam. Choć tym razem cała (prawie cała) demokratyczna opozycja zjednoczyła się i wspólnie zorganizowała imponujących rozmiarów manifestację, choć powstała koalicja Wolność Równość Demokracja, choć lada chwila zainicjowany zostanie projekt Przestrzeń Wolności, czyli jakiej Polski chcemy, choć ruszyły Latające Uniwersytety KOD i Kluby Obywatelskie, nie możemy liczyć na to, ze szybko zatrzymamy proces budowania autorytarnego państwa... Raz zdobytej władzy partia rządząca nie odda dobrowolnie. 

Ale nie wolno się poddawać. Od początku wiemy, że przed nami długa droga, że będzie pod górkę, że będziemy powstrzymywani. Naszą odpowiedzią musi być jedność, zgoda, wspólnota obywatelska. Wierzę, że potrafimy się zjednoczyć na długo, że warszawska manifestacja to nie jednorazowa akcja. Same, nawet najpotężniejsze marsze, nie wystarczą. Potrzebna mrówcza, codzienna praca. Wspólnie, codziennie, trzeba budować europejskie społeczeństwo obywatelskie. 


Radosława Górska

2 komentarze:

Halina Bumbul pisze...

Jeszcze raz o marszu KOD-u, bo to był marsz KOD-u, mimo dołączycieli. Marsz zrobił wrażenie na całym świecie, a że się dołączyła opozycja partyjna a to i dobrze. Będzie nas więcej, nie widzę w tym żadnego problemu. Słuchając wypowiedzi uczestników, zwykłych obywateli, nadzieja rośnie, że coś się w tym kraju dobrego zaczyna dziać. Pomyśleć, co by było, gdyby KOD nie powstał, ten ruch społeczny, niesamowite zjawisko, tego nigdzie jeszcze nie było, w żadnej demokracji. No ale nigdzie nie było takiego czegoś, jak PIS. Też ewenement!
Łukasz i Kuba: musimy uszanować waszą decyzję, niemniej jednak trudno się z nią pogodzić, bo zrobiliście w KOD-zie znakomity kawał roboty. Zapisaliście się w historii tego ruchu, po prostu. Dziękujemy wam serdecznie, po prostu. A to jest kawał ciężkiej roboty.
KOD przejdzie do historii, jak przeszła Solidarność, widzę to. Ale jeszcze długa droga przed nami!

BARONEK pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.