W serwisie internetowym „Debata” ukazał się w piątek
4. marca 2016 r. tekst pt. „Profesor UWM nawołuje do wojny domowej” (dzień
wcześniej ten sam tekst ukazał się w serwisie „Wolne Jeziorany” pt. „Profesorski obciach 6. Czyli Stanisław Czachorowski nawołuje do wojny polsko-polskiej”). We wspomnianym artykule znalazły się informacje
nieprawdziwe, zmyślone lub celowo spreparowane.
Tytuł sugeruje, iż nawołuję do wojny domowej, co jest zwykłą
insynuacją, bo ani publikowane przeze mnie teksty, ani działania, w tym
aktywność w KOD-zie, ani nawet treść samego artykułu tego nie potwierdzają.
Artykuł, zamieszczony w „Debacie” podpisany nazwą serwisu „Wolne Jeziorany”,
jest opublikowany jako anonimowy. We wspomnianym serwisie żaden tekst nie jest
podpisany jakimkolwiek nazwiskiem autora czy pseudonimem literackim, a w stopce
redakcyjnej nie ma żadnej osoby, firmującej ten serwis „informacyjny”. Z innych
dokumentów, dostępnych w sieci, można dowiedzieć się, że serwis firmuje i
administruje p. Danuta Kozłowska. W sumie to nie dziwię się, że wstydzi
podpisywać się pod tymi tekstami. Odnoszę wrażenie, że z niskiego poziomu tych
tekstów nawet sama administratorka zdaje sobie sprawę i dlatego nie ma odwagi
podpisywać się pod tymi pracami. Ale dlaczego "Debata" firmuje takie anonimowe
paszkwile? Z cytowanego tekstu przebija zaawansowany stan nienawiści, nie ma
chyba już słów obraźliwych, których by we wspomnianym tekście nie użyto.
W publikacji pt. „Profesor
UWM nawołuje do wojny domowej”
autorka polemizuje z artykułem Jacka Parola, zamieszczonym na naszym blogu, który współredaguję, ale obraźliwe słowa kieruje pod moim adresem.
Doprawdy dziwny to zabieg stylistyczny. Najwyraźniej tekst J. Parola jest tylko
pretekstem do ataków personalnych, ujętych w obraźliwy cykl w serwisie „Wolne
Jeziorany”. Ale nawet w tekście J.
Parola nie ma nawoływania do wojny domowej. Parol pisze o delegitymizacji PiS i
propozycji działań politycznych. Ani słowa nie ma o jakiejkolwiek wojnie,
działaniach dywersyjnych czy jakichkolwiek przemocy fizycznej lub działaniach
niezgodnych z prawem. Jest stwierdzenie „wyrażenie w publicznej debacie żądania
skrócenia kadencji Sejmu i rozpisania nowych wyborów”. W treści artykułu
nie ma uzasadnienia dla tytułu, jakobym ja osobiście (lub nawet pan Parol) wzywał do wojny
domowej. Tytuł jest ewidentnie kłamliwy i obraźliwy dla mnie osobiście.
Czy autorka ma trudności z czytaniem tekstu ze zrozumieniem
czy też jest to zwykły zabieg
propagandowy? Być może Jacek Parol użył zbyt trudnych słów typu: „dążyć do delegitymizacji etycznej”, „tworzyć konsensualny i jednolity front wszystkich sił politycznych i
społecznych w Polsce w obronie demokracji”, „do delegitymizacji PiS-u, jako podmiotu politycznego zagrażającemu
państwu prawnemu i porządkowi
konstytucyjnemu”. Czy sprzeciw wobec sposobu rządzenia krajem i
publiczna debata jest od razu wojną domową? "Wolne Jeziorany" piszą: „Chcecie wywołać autentyczną wojnę
polsko-polską w obronie oligarchii odsuniętej od koryta? Chcecie obalić Rząd RP
i delegitymizować etycznie tych, którzy go wybrali i poparli? Chcecie zewnętrznej
interwencji?” Nijak nie wynika to z komentowanego artykułu, ale
wszechwiedząca autorka stwierdza „Jasne,
tego właśnie chcecie!”. Są to bardziej fantazje niż odniesienie do tekstu
Jacka Parola lub treści zamieszczonych w serwisie http://kodolsztyn.blogspot.com/.
Przy okazji chciałbym sprostować także i inne błędy. Jacek
Parol pisze w imieniu KOD PP (Komitet Obrony Demokracji Przed PiSem) a nie KOD
(Komitet Obrony Demokracji), co jest jasno zaznaczone w tekście. Nasz blog ma
charakter pluralistyczny i jest otwarty na szeroką dyskusję, dlatego
zamieszczane są głosy nie tylko członków i sympatyków KOD z regionu Warmii i
Mazur. W większości są to wypowiedzi ludzi stąd, ludzi zwykłych i przeciętnych.
I być może ten fakt społecznego sprzeciwu wobec antydemokratycznych i
antykonstytucyjnych działań wywołuje taką frustrację „Wolnych Jezioran”.
W tekście, zamieszczonym w „Debacie", wielokrotnie pojawia
się zwrot „Profesor UWM” – serwis KOD współredaguję jako osoba prywatna a nie
służbowo (nie używam tam stopni i tytułów naukowych), nie wiem dlaczego więc
mieszane są sprawy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego? Czy to elementarne
kłopoty z rozumieniem prostych tekstów czy celowe wprowadzanie w błąd?
Poziom tekstu, firmowanego przez „Debatę”, jest zawstydzający
– język i styl bardzo mi przypomina dawno minione czasy partyjnej propagandy z
czasów Polski Ludowej, jest niejako kalką: „w
obronie płatnego kapusia TW „Bolka””, „robić
to rączka w rączkę z postępowymi demokratami z Zachodu w stylu kapo Schulza!”,
„oligarchii żrącej ośmiorniczki i
obwieszającej się zegarkami niczym sowiecka dzicz”, „usankcjonowane szczucie i stygmatyzowanie”, „A idiotów robicie z
siebie koncertowo” (tu bym nieśmiało polemizował), „witajcie w świecie bufonów, którym podskakiwanie resortowych emerytów
i ogłupionej lemingozy pomyliło się z szarżą husarii pod Wiedniem.”, „ich
jazgot, buta, chamskie zagrywki i latanie z jęzorem do Brukseli zegnie Polakom
karki i sprawi, że znowu pozwolą wziąć się pod but skompromitowanym
kombinatorom, resortowym kacykom i płatnym donosicielom esbecji”.
Do
dawnego stylu komunistycznych agitatorów z epoki Gomułki nawiązują całe frazy: „Możecie Polakom skoczyć tam, gdzie możecie
pana majstra w dupę pocałować”, „Jesteście śmieszni, żałośni i ogarnięci szałem
nienawiści, który do cna bełta Wam w głowach. Jesteście żenującym stadem
bezkrytycznie wierzącym banialukom, które zdegenerowany salon III RP lansuje”,
„Jesteście moralnymi syfiarzami broniącymi donosicieli i cwaniaków, którzy
uwłaszczyli się na majątku publicznym. I właśnie dlatego nie jesteście
Narodem.” Na koniec pojawia się groźba pobicia „to nieźle dostaniecie po mordzie. Dotarło?” Nie po raz pierwszy
formułowana w wydaniu „Wolnych Jezioran”.
Jako młody człowiek uważałem się za człowieka prawicy. Nie
tylko działałem w uczelnianej Solidarności, ale jako wolontariusz zbierałem
podpisy pod kandydaturą Jerzego Szmita, który wtedy kandydował z Kongresu
Liberalno-Demokratycznego. Niektóre osoby z "Debaty" znam osobiście. Dlatego z
tak dużym zdziwieniem i niesmakiem czytam te dziwne treści, umieszczane w
prawicowym serwisie publicystycznym. Ze zdziwieniem i ze wstydem. Bo jak Was
widzą, tak o Was piszą. Przypuszczam, że nie tylko mnie takie teksty odstręczają
od wszelkich prawicowych ruchów i partii – bo styl pisania nie jest ani prawy
ani sprawiedliwy. Ani nawet rzetelny. To nie jest publicystyka, to jest
partyjna propaganda.
Stanisław Czachorowski
1 komentarz:
Wolne Jeziorany, w odróżnieniu od na przykład Niepodległego Starego Kiełbonka, nie zasługują na merytoryczną polemikę. Oni wiedzą i jako wiedzący głoszą jedynie słuszną prawdę, szukając dowolnych pretekstów do jej uzasadnienia. Jak ich nie znajdą, to wymyślą, co miało miejsce w przypadku tego paszkwilu. Widać gołym okiem, że wszystkie te tak zwane wolne media mają wspólny mianownik - tą samą tezę do uzasadnienia. Niezależnie od tego, co powiemy, napiszemy, wyśpiewamy, zawsze zinterpretują to na swój sposób. Nie traćmy energii na dyskusję z nimi. Dokumentujmy ich dokonania i reagujmy wyłącznie wtedy, gdy uznamy że konieczne jest wystąpienie na drogę sądową. Ignorowanie jest często najlepszą bronią. Nie ma reakcji, trudno o kolejną akcję. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Prześlij komentarz