środa, 9 sierpnia 2017

Spacerowicze 2017


Nastał nowy obyczaj. Wieczorami ze zniczem,
Ulicami Warszawy chodzą spacerowicze.
W towarzystwie sióstr, braci, koleżanek i teściów,
Lubią przejść się, tak sobie, po Krakowskim Przedmieściu.
Gmach przy placu Krasińskich ulubionym jest tłem.
Nic tak dobrze nie robi jak spacerek przed snem.
Kraków, Wrocław, Łódź, Poznań, wszystkich miast nie wyliczę,
Nawet w małych miasteczkach chodzą spacerowicze.
Idą całe rodziny, dzieci z mamą i tatą,
Spontanicznie, masowo, wyszli tłumnie, choć lato.
Nowa świecka tradycja już dotarła na Hel.
Gdy się waży los kraju, wspólny łączy nas cel.
Po spacerze, jak zwykle, telewizor otwieram,
Słucham, patrzę i oczy ze zdumienia przecieram.
Ponoć była nas garstka. Ewidentnie ktoś kłamie.
Przecież byłem, widziałem, ludzie szli ramię w ramię.
W TV Info, w Jedynce, w żywe oczy ktoś łże.
Nic dziwnego, że w tłumie gniew narasta i wrze.
Obok mnie zwykli ludzie, młoda para szła z dzieckiem.
Okazuje się teraz, że to mordy zdradzieckie,
Taki przekaz wyraźnie płynie z kręgów rządowych,
Że te młode dziewczęta, to ubeckie są wdowy.
Że to spisek, a układ, co od zdrady nie stroni,
Oderwany od koryt, histerycznie się broni.
- Wolne sądy! - wołają dziś obrońcy Temidy.
Zdaniem władzy to zdrajcy, gawiedź, ścierwa i gnidy.
- Konstytucja! – tłum krzyczy przeciw rządom satrapy.
Trzeba zamknąć im usta! Według posła drą japy.
Pan minister w tym widzi hybrydowe ataki,
Że wszystkiemu jest winien gorszy sort i lewaki.
Dostrzegł w tłumie Rodaków pewien docent, historyk,
Komunistyczne złogi, bolszewickie upiory.
Prominentny polityk, widząc twarze szczęśliwe,
Mówi: bydło, kanalie, bagno, szmaty parszywe.
Winni są niewątpliwie temu co dziś się dzieje:
Agentura, hołota, komuniści, złodzieje.
Aż mi trudno uwierzyć, ile wyzwisk w tych słowach,
Jaki kit ludziom wciska propaganda rządowa,
Jak Rodakiem pogardza Narodowiec szalony,
Pismak, autor wypocin, nawet ksiądz wprost z ambony.
Ma się karmić tym jadem prosty chłop i emeryt,
Że to nie są Polacy. Tylko kto, do cholery?
Bądźmy razem. W nas siła. Wierzę w zwarty nasz szereg.
Jutro znowu pójdziemy na wieczorny spacerek.
Zdemaskujmy tę władzę, jej prawdziwe oblicze.
Palmy znicze! Czas krzyczeć! Naprzód, spacerowicze!
Liczę na was w zwycięskiej walce Dobra ze Złem.
Bądźmy czujni. Do dzieła. Dość gadania.
Ad rem.

Autor:Wojciech Dąbrowski

Brak komentarzy: