czwartek, 7 maja 2020

Nie za szybko z tym przywiązywaniem się do wyborów w lipcu, proszę. 23.05 wciąż w grze!

Gowin z Kaczyńskim coś tam sobie co prawda ustalili (swoją drogą - to paranoja, że o losach 38 - milionowego kraju i najważniejszych prawach jego obywateli, decyduje dwóch panów przy herbatce na Nowogrodzkiej). Tyle, że dziś Sejm może tylko przyjąć, albo odrzucić stanowisko Senatu. Swoje poprawki Gowin będzie mógł zgłosić dopiero na następnym posiedzeniu. A kiedy ono będzie?
Zdecyduje pani Witek. Czyli - Jarosław Kaczyński. Poza tym, ta nowela musi później przejść jeszcze przez Senat. Na który wszystko będzie można zrzucić, że Jarki chciały dobrze, ale ten zły Grodzki zablokował.

A teraz najważniejsze: w międzyczasie od DZIŚ Kaczyński będzie miał w ręku uchwaloną ustawę, którą gazem podpisze Człowiek Podpis, a ona daje pani Witek prawo zrobienia wyborów 23.05, a Sasinowi prawo zrobienia wyborów na poczcie. Albo - jak zechcą - to później. Kaczyński ma więc wszystko, co chciał. I tylko od jego woli zależy, czy upokorzy teraz Gowina za to, co on przed chwilą odstawił, i zrobi go koncertowo w bambuko, a ten będzie znów rwał szaty i dramatyzował, czy też nie. Pamiętajcie, że Kaczyński postawił wszystko na te wybory w maju, i to będzie dla niego megaupokorzenie, że musiał się po drodze układać z jakimś Gowinem. Załatwi go jak Dudę przy zmianach w TVP. Duda myślał, że wygrał przez jakieś 24 h.

I to naprawdę paranoja, że doprowadziliśmy Polskę do miejsca, w którym wybory, najważniejszy akt demokracji, zależą od gangsterskich porachunków kilku nagrzanych na władzę kolesi, mających gęby pełne Polski, ale ręce pełne szwindli. Jeśli tego nie zmienimy, to - jak my naszym dzieciom spojrzymy kiedyś w oczy?

Szymon Hołownia

PS. A - i dla chętnych - jeszcze jedno. Sąd Najwyższy NIE MOŻE stwierdzić nieważności wyborów, których nie było. Bo muszą być ich WYNIKI. Nie będzie głosowania i wyników wyborów – nie będzie protestów (nigdy nie zacznie biec 14-dniowy termin do ich złożenia), nie będzie sprawozdania PKW (nie zacznie biec 14-dniowy termin do jego przedstawienia), SN nie będzie miał w oparciu o co stwierdzać ważności wyborów. Nigdy też nie zacznie biec 30-dniowy termin do podjęcia uchwały SN o ich ważności/ nieważności. I tyle a propos pomysłów na robienie sobie z SN drugiego TK, czyli politycznej pieczątki z dostawą na telefon.


Brak komentarzy: