wtorek, 24 października 2017

Najwyraźniej koniec PiSu jest bliski


Publikowane sondaże wskazują na nieustanny wzrost poparcia dla PiS i rządu. Ale coś tu się nie zgadza. Bo dlaczego w gminie Gietrzwałd przegrywa kandydat PiS-u, skoro mają niby tak duże poparcie? Ot, jeden przypadek, jakiś taki nietypowy. Może.

Dzisiaj zaszedłem do małego sklepiku. I widok na półce z prasą zastałem taki jak na powyższym zdjęciu. Gdy PiS wygrał wybory we wszystkich puntach z prasą, na pierwszym miejscu wystawiane były tygodniki i gazety "dobrej zmiany". I to w dużych ilościach. I tak było cały czas. Inne tytuły, które czytał "gorszy sort", były gdzieś pochowane w ostatnim szeregu. Dzisiaj szukając Newsweeka (bo chciałem przeczytać reportaż Pawła Reszki o głodujących rezydentach), zwróciłem uwagę na półkę w sklepiku osiedlowym. Wyglądała zupełnie inaczej. Nie wiem kiedy zaszła ta zmiana, ale jakoś jest zupełnie niekompatybilna z propagandą mediów pisowskich i prawicowej prasy (jedno się u nich nie zmienia, nieustający hejt na kolejnych ludzi i grupy społeczne). Skoro niby mają tak duże poparcie, to dlaczego zwykli ludzie nie kupują ich "gadzinówek"? Sprawdźcie w Waszych sklepach. Może to nie jest incydentalne.

Najwyraźniej koniec PiSu jest bliski. I to bliższy, niż mogłoby się wydawać. Być może podrasowane sondaże są na użytek wewnętrzny, aby to całe towarzystwo nie uciekało z tonącego okrętu, by tworzyć mit sukcesu i braku alternatywy dla pana z kotem. Wojna na górze między Kaczyńskim a prezydentem Dudą jest chyba tego przykładem. Możliwe że te sondaże mają zniechęcić dobrozmianowych działaczy do szukania innej alternatywy... Bo przecież wódz jest tylko jeden...

Innym elementem pisowskiej propagandy sukcesu jest trąbienie o sukcesie finansowym. Ponoć mamy nadwyżkę budżetową. Nic więc dziwnego, że skoro jest nadwyżka to różne zaniedbane grupy społeczne domagają się tych nadmiarowych pieniędzy. Ale jak można wyczytać w internetowych mediach (źródło) minister  "Morawiecki poinformował Brukselę o dziurze. Oczywiście zrobił to cichaczem, bo w tym samym czasie do głów obywateli ładowano propagandę o nadzwyczajnych wynikach finansowych budżetu państwa. Zaledwie 20 września rząd informował o rekordowej i niespotykanej wcześniej nadwyżce budżetowej sięgającej 5 miliardów. Tydzień później wysłał do Brukseli prognozę, że rok 2017 nasze państwo zakończy 51 miliardami na minusie."

To jak to w końcu jest: nadwyżka czy duży deficyt? Może i z tymi sondażami poparcia dla pisowskiego rządu jest podobnie.

Stanisław Czachorowski

1 komentarz:

Tommy pisze...

Co wam koledzy i kolezanki pozostalo?:) Plonne nadzieje na to, aby wrocilo "Stare":)