No, emocje już opadły i można już bardziej spokojnie podsumować to, co wiemy na teraz. Na bardziej sensowną, szczegółową, analizę przyjdzie czas, gdy poznamy już oficjalne wyniki. Dzisiaj więc tylko tyle…
Zacznijmy od „wielkiego zwycięstwa” PiS. Czy rzeczywiście takie ono wielkie? Choćby nie wiem jak PiS zaklinało rzeczywistość, to jednak powodów do euforii nie ma. Od początku politycy tej partii głosili, ze wybory samorządowe to dla nich sprawdzian. To sprawdzenie, czego będą mogli spodziewać się za rok, w wyborach parlamentarnych. Sprawdzenie, jak społeczeństwo odbiera ich rządy, w jakim stopniu popiera ich działania. Mało tego, sondażownie dawały PiS-owi poparcie rzędu 40% a nawet i więcej. Hm...wyszło to dość cienko. Wprawdzie dzisiaj prezes mówi już nieco inaczej, podkreśla, że wybory samorządowe kierują się innymi mechanizmami niż te, parlamentarne i w żaden sposób nie przekładają się na faktyczne poparcie, ale wszyscy wiemy, że to bujda. Taki wynik to powód do załamki, pokazujący, że Polacy jednak nie kupują pisowskiej propagandy.
Wzrost poparcia w porównaniu z wyborami z 2014 raptem o ok 5 – 6% to dla partii, która od trzech lat sprawuje samodzielnie władzę w Polsce raczej porażka niż sukces. Od trzech lat PiS posiłkuje się telewizją publiczną, która działa bezbłędnie jako ta tuba propagandowa partii Kaczyńskiego. Miesza ludziom w głowach, manipuluje faktami, kłamie na potęgę. „Dobrą” robotę odwala też kościół, który stoi murem za partią rządzącą i wręcz nachalnie prowadziło i prowadzi agitację partyjną z ambony. Do tego Telewizja TRWAM, Republika, Radio Maryja, media prawicowe, o wsparciu NSZZ „Solidarność” to już nawet nie wspomnę. Prawie 40% mieszkańców wsi poparło PiS, co mnie nie dziwi. To właśnie w tym środowisku, co powie kościół to rzecz święta. To właśnie tutaj media związane z PiS-em rozwijają skrzydła, bo są o wiele łatwiej dostępne niż te, opozycyjne. Mając takie narzędzia w łapach, PiS waśnie tutaj, wśród mieszkańców wsi, może poszaleć z manipulacją i matactwem i efekty tego są widoczne. Tyle możliwości, tyle wysiłku i tylko taki maleńki wzrost???
Wynik Komitetu Obywatelskiego również nie powala na kolana. Fakt, wynik z 2014 został teraz praktycznie powtórzony, tyle, że wówczas PO startowało samodzielnie. Teraz wystartowało w koalicji z Nowoczesną i ugrupowaniem Barbary Nowackiej. Trzeba pamiętać również o tym, że jednak wielu wyborców zagłosowało na tzw. mniejsze zło. Nie ukrywam, że zżera mnie ciekawość, jak wyglądałyby wyniki, gdyby każdy zagłosował zgodnie ze swoimi przekonaniami i sumieniem. A co to będzie, gdy za rok, w wyborach parlamentarnych wyborcy pójdą jednak głosować zgodnie ze swoimi preferencjami politycznymi? Tak więc, myślę, że liderzy partii koalicyjnych, zamiast głosić sukces, muszą z pokorą pochylić się nad tym wynikiem i zrozumieć, że to jednak zwycięstwo chwili i potrzeby, co niekoniecznie będzie trendem w kolejnych wyborach.
Wielkim przegranym jest zdecydowanie SLD. No cóż, niechęć do budowania koalicji, wewnętrzne tarcia i kłótnie, decyzja wyborców, by postawić na to mniejsze zło czyli KO, zrobiło swoje.
Jedno jest pewne. Chcąc powalczyć o Parlament, partie opozycyjne nie mogą spocząć na laurach. Nie mogą popaść w samozachwyt. Dzisiejsze wyniki, mimo wszystko, muszą pobudzić do głębszej refleksji i przygotowania takiej strategii, która pozwoli na zwycięstwo za rok. Wygrana w wyborach samorządowych sukcesu nie gwarantuje.
Mamy powód do radości, ale bądźmy bardziej pokorni i pamiętajmy o uwarunkowaniach, które miały duży wpływ na takie a nie inne wyniki.
Tamara Olszewska
1 komentarz:
Zgadzam się z bardzo trafną analizą wyników wyborów i popieram apel do KO, praca i jeszcze raz praca przez najbliższy rok i nie tylko.
Prześlij komentarz