czwartek, 16 listopada 2017

Michał Olszewski o refleksjach z marszu niepodległości

Dobry tekst Michała Olszewskiego z Gazety Wyborczej. Polecam lekturę i sugeruję chwilę refleksji. Szczególnie sympatykom PiS polecam.

Wojciech Glinka

"Joanna Lichocka wyznaje, że nigdy w pochodzie nie wzięła udziału: szanuje patriotów, ale retoryka jej nie odpowiada. Dawid Wildstein, słuchając rasistowskich wypowiedzi rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej, nie wierzy, „że tak można”. Michał Karnowski pisze, że są „głupie, pogańskie, nieprawdziwe”. Jarosław Kaczyński wietrzy prowokację, Andrzej Duda tupie nóżką, nawet odporny na fakty niczym kortenowska stal Joachim Brudziński zauważył, że coś poszło nie tak. Oczywiście wszystko to w sosie symetryzmu, z rewerencją dla maszerujących i tradycyjnym wytknięciem błędów krytykom Marszu, ale wyraźnie podszyte zdenerwowaniem. Król jest nagi (czy raczej brunatny) i dłużej ignorować tego faktu nie sposób.

Dlaczego akurat w tym roku politycy i dziennikarze zauważyli to, co w Marszu Niepodległości widać było od początku? Oglądam z bliska marsz od 2011 roku: owszem, idą w nim rodzice z dziećmi i starsi państwo machający chorągiewkami, ale ton nadają kibolskie oraz nacjonalistyczne grupy z całego kraju. Mydlenie oczu rzekomą brutalnością policji, która w minionych latach miała prowokować zamieszki, to ordynarne kłamstwo, podobnie jak próba stawiania znaku równości pomiędzy grupą przestraszonych dzieci z Antify a dobrze zorganizowanymi ekipami stadionowymi, które w ten jedyny dzień zawieszają spory i idą przez Warszawę ramię w ramię. Marsz od początku ma nastawiony na konfrontację i przemoc charakter. Również hasła, jakie się na nim pojawiają, mają co roku ten sam ksenofobiczny, rasistowski i pełny nienawiści ton.

Dlaczego więc dopiero teraz część prawicy zdobyła się na słowa krytyki? Możliwości jest kilka. O jednej opowiadał mi niedawno znany prawicowy dziennikarz, który z błyskiem w oku podejrzewał, że w nadchodzących wyborach opozycja i PiS będą mieć wspólnego przeciwnika. „Za PiS-em idą jeszcze gorsi” – perorował, a ja nie mogłem nie przyznać mu racji, ponieważ jest to zdanie prawdziwe. PiS jest partią szkodliwą i destrukcyjną, ale nie ulega wątpliwości, że na plecach czuje oddech sił, które kłębią się na Marszu Niepodległości i dla których Kaczyński jest taką samą częścią establishmentu jak Schetyna czy Petru.

Takie pomruki z trzewi Marszu dochodzą od dawna, ale najwyraźniej PiS nie jest już w stanie ich bagatelizować: endecki front ma się coraz lepiej, a historia z lat 2005-07, kiedy to Kaczyńscy gładko połknęli pączkujący ruch narodowy, już się nie powtórzy. Po dekadzie widać również, że znajdujemy się w zupełnie innym miejscu, a rasiści i neofaszyści raczej staną prawicy ością w gardle, niż dadzą się gładko strawić. Odpowiedzialność za tę katastrofę ponosi Prawo i Sprawiedliwość, które popełniło grzech ciężki, w imię doraźnych interesów obłaskawiając siły skrajne. Dobry czas dla rasistów to również zasługa takich ludzi jak minister Błaszczak, który, nie zapominajmy o tym, szukał usprawiedliwień dla pijanych wyrostków demolujących 1 stycznia tego roku kebab w Ełku. Po zwycięstwie prawicy ANI RAZU nie usłyszeliśmy w sferze publicznej deklaracji podobnej do wielokrotnie wyśmiewanego „idziemy po was”, które wypowiedział Bartłomiej Sienkiewicz do nacjonalistów białostockich. Wszystko, co słyszeliśmy do 11 listopada tego roku, było obłaskawianiem, przytulaniem, usprawiedliwianiem, zaproszeniem do stołu.


PiS ma jeszcze szansę, żeby wyraźnie (wyraźniej niż za pomocą kilku tweetów i oświadczeń) odciąć się od endeckiej siły, która rośnie na prawo od niego i gdyby tak się stało, byłaby to jedna z niewielu płaszczyzn, na których możliwe byłoby kruche spotkanie opozycji z władzą. Co mogłoby się, swoją drogą, dla Jarosława Kaczyńskiego okazać bardzo zyskowne – do kolejnych wyborów jego partia przystąpiłaby jako gwarant stabilności i ochrony przed tymi, którzy „naprawdę” zagrażają stabilności kraju. Możliwe jednak, że zwycięży opcja reprezentowana przez Błaszczaka, co oznacza dalszą endekizację tej partii. Emocje opadną, transparenty wyblakną, a PiS nadal będzie obłaskawiać hydrę, która wyrasta nam wszystkim nad głową, coraz pewniejsza swego i z coraz większym apetytem na władzę."

Brak komentarzy: