czwartek, 19 listopada 2020

Siła bezwstydnych


Patrząc na zdjęcia rozstawianych w szaleńczym nadmiarze barierek wokoło Sejmu odkryłem chyba, gdzie tkwi tajemnica sukcesu najpodlejszej z formacji politycznych jakie rządziły Polską. ONI NIE MAJA WSTYDU. To daje im ogromna przewagę, nad tymi którzy rządzili wcześniej i tymi, którzy teraz są w opozycji. Trudno jest bowiem kłamać, gdy czujesz, że to kompromitujące. Czerwienisz się, uciekasz ze wzrokiem, nerwowo przebierasz palcami. Dzieje się tak nie tylko gdy oszukujesz ale gdy się pomylisz, gdy nie znasz odpowiedzi na pytanie, gdy masz wrażenie, że występ w programie idzie ci słabiej.

Gdy nie masz wstydu nie targają tobą takie emocje. Kłamiesz w żywe oczy. Brniesz w głupoty, obnażasz własne nieuctwo. I co? I nic. Wyglądasz tak samo jak na początku programu, wiecowego przemówienia, czy występu na mównicy sejmowej.

Przykłady, proszę bardzo.
Czy urządził byś Polko, Polaku medialnie nagłośniony ślub kościelny, po tym jak po 20 latach załatwiłeś sobie unieważnienie pierwszego małżeństwa i to pod pretekstem trwałej niezdolności dobycia w związku?

Czy będąc profesorem, wykładowcą, koneserem sztuki dałbyś jako minister kultury największą dotację na zespół Disco Polo, i to z liderem o cechach tak buraczanych, że trudno drugiego podobnego znaleźć?

Czy nie zapadł byś się (słusznie czy nie) pod ziemię, gdybyś z prymicji swojego syna zrobił medialny show, a po kilku miesiącach okazałoby się, że ten świeżo upieczony ksiądz, zostanie ojcem i to z dziewczynką, która kochając się z księdzem nie miała być może nawet 15 lat?

Czy w czasach pandemii i kryzysu, dla czystego PR-u (dlatego stadion Narodowy) wydałbyś dziesiątki milionów na szpital, w którym nie mogą leżeć chorzy?

Kto będąc na ważnym stanowisku i mający choć cień wstydu kołysałby się w rytm religijnych pieśni i trzymał za ręce, podczas szamańskich obrzędów u Rydzyka?

Czy będąc profesorem medycyny i wziętym kardiologiem robiłbyś machlojki na maseczkach, albo w pierwszej decyzji zawierzył kraj matce Boskiej (co to w ogóle jest?), a potem postępował jak odwrotność dobrego samarytanina?

Czy będąc ledwie wykształconym dupkiem, z mizernym angielskim startowałbyś do Parlamentu Europejskiego i tam bez skrępowania wygłaszał filipiki pozbawione sensu i prawdy?

Czy umiałbyś spojrzeć w oczy innym premierom, gdybyś zapowiedział blokadę budżetu UE, który ma uratować miliony przedsiębiorstw, dziesiątki tysięcy ludzkich istnień w 27 krajach?

Czy na zarzut, że kłamiesz umiałbyś natychmiast odpowiedzieć kolejnym kłamstwem? (patrz rozmowa Kowalskiego z Sikorskim na korytarzu sejmu).

Albo czy ogrodziłbyś Sejm kilometrami barierek, gdybyś nie wstydził się tego, że nazwą cię tchórzem. Gdy oskarżą o bezsensowne wyrzucanie pieniędzy?

Gdy nie masz wstydu nie obchodzi cię co o tobie powiedzą inni, nie wahasz się więc gdy decydujesz, mówisz, robisz błędy.

Ale ma to nie tylko zaletę przy podejmowaniu bez wahania decyzji o kradzieży, poprawie swego wizerunku, czy brutalnym ataku na konkurenta. Dzięki temu bezwstydowi dla dużej części rodaków jesteś wiarygodny. Oni wiedzę czerpią z telewizji, ale nie weryfikują przekazu w kategoriach prawdy czy fałszu, oni tylko patrzą, który z polityków wygląda lepiej, ale też pewniej. W czasach trudnych ten pewniejszy wydaje się być przydatniejszy.

Jakże często polityk PiS wypada lepiej. Bo ten z opozycji, gdy słyszy, że PO pierwsze złamało reguły wyboru sędziów TK, nim zacznie tłumaczyć, zawstydzi się, bo jest w tym oskarżeniu trochę prawdy. I zatnie się, poruszy nerwowo albo zareaguje agresją i zawstydzenie przykrywa krzykiem. Taki polityk może nawet uważać, że prawda leży po jego stronie ale czuje, że nie wyjaśni tego w dwóch zdaniach i zdaje sobie sprawę, że przegrywa, a w tedy wdziera się inny wstyd. Wstyd przed porażką.
A przecież falandyzacja wyboru sędziów dokonana przez PO nijak się ma do zrobienia z tępej prawniczki na usługach prezesa szefowej tej szacownej instytucji. Nijak się ma do niepublikowania orzeczeń, czy wydawania ich zgodnie z życzeniem prezesa, a nie literą prawa.

W której, nie pozbawionej wstydu, partii ktoś taki jak Kaczyński mógłby pełnić role absolutnego lidera, wodza, guru, kapłana, szamana i co tam wam jeszcze przyjdzie do głowy. Nie oszukujmy się, wielu w PiS pogardza tym grubawy dziaduniem o wzroście siedzącego psa i psujących się zębach, w źle zawiązanych butach, z łupieżem na marynarce i strasznym pechem w prywatnym życiu. Widzą jak ich kompromituje ale się nie wstydzą ani jego ani siebie, gdy składają mu wiernopoddańcze hołdy. To trybut jaki płacą za jedność formacji.

Wzorcem z Sevres bezwstydu jest poseł Rysiu Czarnecki, a paradoksalnie jedynym, który wygląda czasem na zawstydzonego Ziobro. On gdy ma kłamać (czyli zawsze) poci się zacina, bywa zaczerwieniony. Ma on jednak inne socjopatyczne cechy, które pozwoliły mu zgarnać tak wiele władzy. Jednak ten trudno skrywany wstyd uniemożliwił mu zdobycie szerokiej sympatii wśród wyborców PiS, nie wygląda tak wiarygodnie i pewnie.

I jeszcze jeden argument, za brakiem wstydu, jako atomową bronią, z nie naszego podwórka. Czy myślicie, że Trump zna uczucie wstydu?

Niestety z zawstydzeniem muszę powiedzieć, że choć wierzę w siłę bezwstydu, to nie znam sposobu jak sobie z tym poradzić. Z tym chyba trzeba urodzić. 


Brak komentarzy: