poniedziałek, 7 marca 2016

Prowokacje

‎‎
Wokół KOD zgrupowanych jest - w bliższych czy dalszych relacjach - ze 200 tysięcy osób. Wspólny zbiór 176 tys. lajkujących stronę społeczności, 57 tys. członków grupy głównej, uczestników szeregu grup lokalnych, to zapewne te dwie setki, może ciut mniej, może ciut więcej. W tej masie ludzi, z których jakaś część bierze aktywny udział w komentowaniu zdarzeń, jest zapewne grupa osób o poglądach radykalnych, uważających po prostu, że należy przeciwnika tłuc wszelkimi możliwymi sposobami. Albo też najzwyczajniej w świecie takich, którym los nie dał przejść w dzieciństwie przez Kinderstube (czyli pokój dziecięcy) i dzisiaj nie zawsze ową kindersztubą się legitymują.

To czysta statystyka, gra wielkich liczb, naturalny rozkład wiedzy, kultury, emocji, charakteru, temperamentu. Tak zawsze było i tak będzie. Ale są też zapewne tacy, którzy przyszli tu w złych zamiarach, ukrywając się zręcznie za przyjemnymi zdjęciami, za dziarskim wymachiwaniem hasłami, za bojową retoryką. Albo za absolutną przeciętnością, w której trudno się dopatrzyć czegoś złego, a których przyjęliśmy życzliwie i z uśmiechem.

Podejrzewam, że obrzydliwy hejt, złe słowa i uczucia, jakie się wylały po wypadku prezydenckiej limuzyny, są częściowo emocjami tych nadmiernie wzmożonych, ale też tych, którzy wykorzystali tę okazję, by nam przyłożyć. Eliza Michalik zwróciła uwagę w swoim komentarzu, że ta akcja - choć nie była przygotowana, bo kto mógłby przewidzieć wypadek - została bardzo sprawnie przeprowadzona, a jej kulminacja miała miejsce w Wiadomościach, gdzie pokazano szereg paskudnych wpisów.

Wrogiem publicznym stał się KOD. Trudno nie zauważyć, że akcja tego rodzaju jest prosta, gdy dysponuje się przygotowaną drużyną. Jest alert, towarzystwo rzuca się do pisania wrednych komentarzy, szybki screen i zanim administratorzy położą rękę na tym ścieku, "dowód" zaczyna żyć własnym życiem, powielany przez media, przez polityków, przez armię hejterów. Niestety, tu nie da się zapobiegać, tu można tylko reagować, a to nie zapobiegnie dalszym tego rodzaju zdarzeniom. Nie mam wątpliwości, że będą mieć miejsce, bo jesteśmy na celowniku i chcą nas po prostu zniesławić i zdyskredytować, a nie będą się w tym liczyć z niczym.

I na zakończenie: w Twitterze widziałem wczoraj i dzisiaj szereg podobnych ekranów kompromitujących prawicowe środowiska, gdzie cieszono się śmiercią prof. Bronisława Geremka, życzono śmierci Donaldowi Tuskowi czy Radosławowi Sikorskiemu. Pamiętajmy o tym.

Pawel Wimmer

Brak komentarzy: