W
art. 7 Konstytucji RP sformułowana została tzw. zasada legalizmu. Stanowi ona
że: „Organy władzy publicznej
działają na podstawie i w granicach prawa.” Rzecz niby oczywista, nic nowego,
oczywiście że działania władzy publicznej mają być zgodne z prawem. Czyli mają
się odbywać w jego granicach.
Ale chwileczkę, działania władzy publicznej mają
nie tylko odbywać się „w granicach prawa”, ale także podejmowane być „na
podstawie prawa” Co z tego wynika? Najłatwiej odnieść się do tego porównując w
tym aspekcie zasady obowiązujące obywateli z zacytowaną wcześniej zasadą
legalizmu dotyczącą sposobu działania organów władzy publicznej. Wszyscy (mam
nadzieję) zgodzimy się, że działania obywateli także powinny być zgodne z
prawem; nikomu nie wolno prawa naruszać, a jeśli już ktoś się na to decyduje
powinien ponieść tego konsekwencje. Natomiast obywatele nie mają obowiązku
działać jedynie „na podstawie prawa”. W praktyce oznacza to, że gdy np. chcemy
wyjść na spacer nie musimy najpierw przejrzeć Dziennika Ustaw i odszukać
stosowny przepis prawa, który nam na to wyjście na spacer pozwala. Obywatelowi
wolno robić wszystko czego prawo mu nie zakazuje. Nikt nie może nas zatrzymać
na spacerze i żądać podstawy prawnej upoważniającej nas do zwiedzania alejek
najbliższego parku. A jeśli jakiś przedstawicie władzy publicznej chciałby nam
tego zabronić, to on musi nam podać przepis, który jasno wskazuje że jednak nie
wolno tu spacerować.
W stosunku do organów władzy publicznej sytuacja
wygląda zgoła odmiennie. Organ nie może czynić wszystkiego czego prawo mu nie
zabrania. Organowi wolno czynić tylko i wyłącznie to, na co prawo mu wyraźnie
pozwala. Jeśli prawo (w tym wypadku Konstytucja) zezwala np. Prezydentowi RP na
stosowanie prawa łaski, to oczywiście Prezydent może je stosować. Z drugiej
strony skoro Konstytucja (ani ustawy) nie przyznają takiego prawa Prezesowi
Rady Ministrów, to Prezes Rady Ministrów nikogo w Polsce nie ułaskawi, mimo że
prawo mu tego nie zabrania. Ważne jest że nie ma przepisu prawnego, który by mu
na to pozwalał.
Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego że
najwidoczniej pomimo ukończenia studiów prawniczych muszę mieć zdecydowane
braki w wykształceniu, bo od 9 marca próbuję znaleźć przepis prawny który
upoważnia Prezesa Rady Ministrów do dokonywania oceny czy dane orzeczenie TK
jest czy nie jest wyrokiem oraz decydowania które orzeczenia będą publikowane w
Dzienniku Ustaw. Wiem, skąd wynika obowiązek publikacji orzeczeń TK w
przedmiocie oceny konstytucyjności ustaw w Dzienniku Ustaw (art. 190 ust 2
Konstytucji RP, art. 9 ust. 1 pkt 6 Ustawy z dnia 20 lipca 2000 roku o
ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych), znalazłam
przepis który mówi o tym że Prezes TK zarządza ogłoszenie orzeczeń Trybunału
(art. 105 ust 2 Ustawy o Trybunale Konstytucyjnym), w końcu wiem że Prezes Rady
Ministrów jest organem który Dziennik Ustaw wydaje (art. 21 ust. 1 pkt 1 Ustawy
z dnia 20 lipca 2000 roku o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych
aktów prawnych) Z tym że ani w przytoczonych, ani w pozostałych znanych mi
aktach powszechnie obowiązującego prawa nie doszukałam się zapisu: „Prezes Rady
Ministrów dokonuje oceny czy orzeczenie TK, którego ogłoszenie Prezes Trybunału
zarządził w Dzienniku Ustaw, spełnia przesłanki pozwalające na uznanie go za
wyrok. W zależności od oceny Prezes Rady Ministrów podejmuje decyzje w
przedmiocie opublikowania orzeczenia w Dzienniku Ustaw lub zaniechania
publikacji” Z pewnością taka norma (może inaczej sformułowana ale o podobnej
treści) gdzieś jest, bo przecież wyraźnie paniętami jak pani Premier Beata
Szydło oświadczyła, że nic nie skłoni jej do złamania Konstytucji. Tak więc
odpowiedni przepis na pewno istnieje, pytanie tylko gdzie?
I tu czas na tytułową prośbę. Ośmielę się (wiem,
pewnie pozwalam sobie na zbyt wiele) skierować ją w pierwszym rzędzie do pani
Premier Beaty Szydło, szefowej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pani Beaty
Kempy, pana Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro i szanownych ekspertów z
zakresu prawa konstytucyjnego zatrudnianych przez rząd: czy mogą mi Państwo
wskazać, ten haniebnie zapomniany przeze mnie, przepis prawa zgodnie z którym
Prezes Rady Ministrów ocenia wyroki TK i według dokonanej przez siebie oceny
może zdecydować czy je publikuje czy nie. Bo przyznam, że ciąży mi ta niewiedza
(jednak to wstyd po studiach prawniczych nie znać takich podstaw) i gorąco
pragnę dostąpić oświecenia na wzór najświetniejszych prawników naszych czasów.
Marta Kamińska
1 komentarz:
Oczywista oczywistość a takie skomplikowane.
Prześlij komentarz