Chcę napisać czego mi potrzeba w KOD. Otóż po pierwsze potrzeba mi tego, żeby dzięki dotychczasowym przykrym doświadczeniom, wszyscy zdali sobie sprawę, jak bardzo ważna jest wyważona, grzeczna komunikacja. I żeby każdy zaczął od siebie - powściągać emocje, mówić o faktach, a nie o swoich interpretacjach, unikać wzajemnej krytyki, oceniania i wulgaryzmów. W zalewie hejtu potrzebuję tu, w KOD, enklawy kultury. I proszę mi nie mówić, że jestem niedzisiejsza 😊.
Po drugie oczekuję od KOD, że przestanie funkcjonować jako grupa reaktywna, a zacznie zaskakiwać. Zwróćcie uwagę: Kaczyński powie "gorszy sort", "rebelia", "pucz", a my to potem miesiącami międlimy, na koszulkach wypisujemy... odnosimy się (z kpiną, z oburzeniem) ale upowszechniamy te głupstwa. A kiedy KOD sam wniósł w przestrzeń publiczną jakieś hasło, kiedy postawił drugą stronę przed nagłym wyzwaniem? Myślę że pora REAKTYWNOŚĆ zamienić na AKTYWNOŚĆ.
Po trzecie: mamy za sobą etap spontanicznego skrzykiwania się i tworzenia społeczeństwa obywatelskiego. Teraz pora działać inaczej, może mniej spektakularnie, ale z większym nastawieniem na łączenie różnych środowisk w rosnącej opozycji. Pewnie nie piszę w tym punkcie nic nowatorskiego, ale podkreślam że to ważne. Tu widzę rolę KOD-u jako katalizatora i "lepiszcza". Tyle na początek.
Maria Borkowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz