sobota, 22 lipca 2017

To jest mój Dom

Piękny, pełen majestatu. Tam, na ścianie, wisi szabla powstańca z wielkiego zrywu styczniowego. Obok zdjęcie Ignacego Paderewskiego, gdy przemawiał do Poznaniaków dając impuls do wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Na stoliku przy oknie opaska biało czerwona z symbolem Polski Walczącej. Pod schodami maleńka skrytka, w której znalazła schronienie rodzina Szymka Rozenzweiga, w czasach, gdy Żydzi stali się celem nazistowskiej nagonki. Pod komodą leży księga, w której każda strona to historia Domu. W której mają swoje miejsce wielcy budowniczowie; Wojciech Korfanty, Józef Piłsudski, Jacek Kuroń, Lech Wałęsa, naukowcy, mistrzowie pióra, kompozytorzy i tylu, tylu innych. To dzięki nim mój Dom tak wypiękniał, wyszlachetniał, nabrał blasku.

Był czas, bardzo mroczny, gdy mój Dom niszczał, zapadał się w szarość. Wciąż na jego murach są ślady po kulach, wypalony nienawiścią kawałek dachu, przekrzywiona okiennica, połamane schody do piwnicy, gdy uderzał w nie marszowy krok tych, którzy chcieli mi mój Dom zabrać. Ślady krwi po egzekucjach, podłoga spękana rozpaczą Czerwca 1956, tragedią Gdańska.

Przed moim Domem, w ogrodzie, rosną biało czerwone róże. Czasami na wierzbie siada orzeł, który ma tu, nieopodal, swoje gniazdo. Siada, przekrzywia łepek i patrzy na mnie uważnie. Pojawia się zawsze, gdy czuję zwątpienie, tracę wiarę, że mój Dom jest wart miłości, gdy jestem zła.
Kocham mój Dom. Może jest niedoskonały, może jeszcze tyle trzeba w nim zrobić, ale jest taki cały mój. Wpisałam się w jego historię, wczytałam w każde wspomnienie. To On mnie stworzył, dał radość życia.

Teraz moje róże więdną Orzeł przelatuje gdzieś daleko, odwracając głowę. Mój Dom spowija mrok. Pojawiają się rysy na ścianach, schody na piętro niepokojąco skrzypią. Snuję się po nim ze świeczką w ręce, czując bezradność, bezsilność, bo o ileż łatwiej mi było o niego walczyć z kimś obcym. A teraz? A teraz jak mam stanąć przeciwko temu, kto całkiem niedawno był częścią mojego Domu? Nadal nią jest, ale chce mnie z niego wyrzucić.

Nie, nie pozwolę na to. Jestem fundamentem mojego Domu. Jestem jego sercem i duszą. Bez niego nie umiem i nie chcę żyć, tak jak On, beze mnie, rozsypie się jak domek z kart. Mój Dom i ja jesteśmy siłą, miłością, mocą nie do pokonania. Niech pamięta o tym każdy, komu marzy się mój Dom beze mnie, bez takich jak ja. Tylu próbowało. Podpalało, niszczyło, ale mój Dom zawsze odradzał się jak feniks z popiołów. Dlaczego? Bo za tego orła, biało czerwone róże, wierzbę płaczącą, bociany warto poświęcić wszystko. Nikt mi nie odbierze mojego Domu!!!

Tamara Olszewska

Brak komentarzy: