czwartek, 13 lipca 2017

Cała władze w ręce... Jarosława!

„Cała władza w ręce rad!”- powiedział kiedyś Lenin. Dziś te hasło, w nowej, ulepszonej wersji jest realizowane w Polsce rzez partię rządzącą. Cała władze w ręce Jarosława! Cała, bez żadnych ograniczeń.

Tak to już w państwach demokratycznych bywa, ze nawet wybrana w drodze demokratycznych wyborów władza podlega pewnym ograniczeniom. Ograniczeniom wynikającym z prawa, przede wszystkim z Konstytucji. Ograniczeniom wynikającym z zasady trójpodziału władzy. Z zawartej w art. 10 ust. 1 Konstytucji normie iż „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej.

Ale nie w przypadku PiS i nie w przypadku Jarosława. W ich przypadku wygranie wyborów uprawnia do deptania Konstytucji i skupiania w rękach jednej osoby całości władzy w państwie. Niepodzielonej, nie równoważonej przez inne ośrodki władzy, niepodlegające niczyjej kontroli. Władzy absolutnej.

Aby do tego dojść trzeba było po kolei wymontować wszelkie ograniczenia dla tej pięknej jednowładzy. Na pierwszy ogień poszedł Trybunał Konstytucyjny, którego zadaniem miało być m. in. stanie na straży tego, aby prawo tworzone przez Parlament było zgodne z Konstytucją. A to przecież oznaczałoby, ze nie mogłoby być całkowicie dowolne, zależne tylko od woli Jarosława. To nie do pomyślenia, więc najpierw trzeba było odwołać trzech sędziów Trybunału, mniejsza z tym ze niezgodnie z prawem; następnie wprowadzić niekonstytucyjne zmiany w Ustawie o Trybunale Konstytucyjnym, odmówić publikacji wyroków, wyłonić nową prezes- co tam że z pogwałceniem prawa ale za to taką, która będzie posłuszna. I już Trybunału nie ma, kontrola konstytucyjności prawa w Polsce jest sprawą przeszłości. Brawo PiS! Brawo Jarosław!

Ale to dopiero początek. W międzyczasie okazało się że warto móc w państwie sterować politycznie prokuraturą więc minister sprawiedliwości Zbyszek Ziobro został prokuratorem generalnym i władzę nad całą prokuraturą dostał od Jarosława w prezencie. Oczywiście jest to prezent który Zbyszek ma wykorzystać do umacniania władzy Jarosława, ale dalej prezent niebagatelny, na  który Zbyszek z utęsknieniem czekał.

Niestety okazało się że pewne osoby w państwie nie uznają całkowitej supremacji Jarosława we wszystkich dziedzinach życia politycznego i w kraju nad Wisła czasem zapadają wyroki, które się Jarosławowi nie podobają, i nie są to tylko wyroki ś.p. Trybunału Konstytucyjnego. Tak się składa że niektóre sądy powszechne tez miały czelność wydawać rozstrzygnięcia nie po myśli prezesa, ot choćby taki wyrok w sprawie Mariusza Kamińskiego i jego kolegów. Na szczęście w odwodzie prezes miał Adriana... znaczy Andrzeja Dudę i ten szybciutko sprawę spróbował naprawić żeby wszystko było tak, jak Jarosław chce. No i ułaskawił czwórkę niewinnych obywateli. Oczywiście to że kilka lat wcześniej sam publicznie mówił o tym, ze ułaskawia się osoby prawomocnie skazane nie stanowiło w tym momencie przeszkody, w końcu wola Jarosława to rzecz święta a prawo to tylko prawo, można je łamać, podeptać i wyrzucić do kosza. Jeśli tylko Jarosław sobie tego życzy.

Pewnym może nie ograniczeniem, ale utrapieniem dla władzy Jarosława okazali się tez niewdzięczni obywatele, którzy nie tylko nie wyrażali na każdym kroku podziwu dla wielkości i mądrości prezesa, ale jeszcze ośmielali się krytykować wprowadzany przez niego nowy ład społeczny. To także trzeba było nieco ukrócić, więc w prezencie dostaliśmy nowa ustawę o zgromadzeniach. Ciekawe czy nie pierwszą w tej kadencji i czy jeszcze za nią, o ironio, nie zatęsknimy.

Niezależne od prezesa pozostają jeszcze niektóre samorządy, ale i na nie zawsze znajdzie się jakiś sposób. Np. poprzez zmianę Ustawy o Regionalnych Izbach Obrachunkowych, których prezesów miałby mianować minister spraw wewnętrznych i administracji, za aprobatą prezesa, ale to już jest tak oczywiste ze wspominać o tym właściwie nie trzeba ani tutaj, ani tym bardziej w samej ustawie. Co prawda nie do końca wiadomo jaki będzie los tej ustawy- znaczy się Sejm i Senat grzecznie uchwaliły to co prezes chciał, ale prezydent zawetował. Muszę przyznać że zastanawiam się dlaczego- w wyjaśnienia podane przez  rzecznika prezydenta Krzysztofa Łapińskiego jakoby „prezydent  wsłuchał się w głosy samorządowców wskazujących na możliwość zbytniej ingerencji władzy centralnej w działania samorządów” zbytnio wierzyć mi się nie chce, już prędzej uwierzę że to jakiś misterny plan Jarosława. Ale kto wie, może prezydent postanowił się urwać prezesowi ze sznurka? Byłoby cudownie, ale to chyba jednak zbyt piękne by mogło być prawdziwe. I RIO czy nie RIO, z samorządami prezes prędzej czy później się upora.

Choć najwyraźniej „później”, gdyż najpierw postanowił uporać się z sądami. Minister sprawiedliwości powołujący według własnego uznania prezesów sądu, wydający zgodę na dalsze orzekanie po osiągnięciu wieku umożliwiającego przejście w stan spoczynku, mogący w ciągu 6 miesięcy od wejścia w życie ustawy odwołać- bez podania przyczyny!- wszystkich prezesów, wiceprezesów, przewodniczących wydziałów w sądach! I do tego możliwość usunięcia niewygodnych dla Jarosława sędziów Sądu Najwyższego! Oczywiście w pierwszej kolejności wszystkich tych, którzy czymś Jarosławowi podpadli wykonując swoje obowiązki, które z jakiś nieznanych bliżej powodów uznali za ważniejsze niż życzenia Jarosława. Do tego wygaszenie kadencji członków Krajowej Rady Sądownictwa i wybór 15 z nich nie jak do tej pory przez samych sędziów, ale przez Sejm. No i niezależne sądownictwo mamy z głowy, wracamy do systemu rodem z PRL, gdzie Sejm jako najwyższy wyraziciel woli ludu pracującego miast i wsi sprawował kontrolę nad innymi organami władzy. Nie ma to jak stare, sprawdzone rozwiązania.

Pojawia się tylko jedno pytanie: czego chcemy my, obywatele Rzeczpospolitej? Demokracji czy władzy jednego człowieka, niczym nieskrępowanej, nie znoszącej żadnych ograniczeń i kontroli? Czy chcemy zachowania zasady trójpodziału władzy będącej fundamentem demokratycznego ustroju czy też nie przeszkadza nam skupienie jej w jednych rękach- rękach prezesa? Czy chcemy państwa praworządnego czy takiego gdzie wola jednego człowieka stoi ponad prawem? Państwa które gwarantuje prawa i swobody obywatelskie czy takiego które stopniowo je ogranicza? Na razie jeszcze stopniowo i powoli, ale jednak niezwykle konsekwentnie, zwiększając możliwości inwigilacji obywateli przez służby specjalne, ograniczając wolny obrót ziemią, prawo do zgromadzeń.  

Tak przed udzieleniem samym sobie odpowiedzi na powyższe pytanie proponowałabym zastanowić się jeszcze nad jedną kwestią: czy ktoś z Was, drodzy współobywatele, jest w stanie podać jeden chociaż przykład w którym przejęcie całości władzy w państwie przez jednego człowieka- czy to wprost, czy to za pośrednictwem wygodnych marionetek- nie doprowadziło prędzej czy później do pogwałcenia praw człowieka i prześladowań tych, którzy z władcą się nie zgadzali. Tylko jeden. Potem zdecydujmy czego chcemy w Polsce. Zdecydujmy my, obywatele, Naród. Jeszcze możemy powiedzieć nie, jeszcze możemy wyrazić nasze zdanie. Zróbmy to nim nie będzie za późno

Marta Kamińska

3 komentarze:

Tommy pisze...

Jeszcze tylko sady i Polska znowu będzie Polska. Psy szczekają karawana jedzie dalej:))

Stanisław Czachorowski pisze...

Znowu? Jak za Bieruta, Gomułki i Gierka? Polska Ludowa? Prawicowa (Pisowska) Polska Ludowa. Tak, tu towarzysz ma rację, do tego dążycie.

Tommy pisze...

Na razie jest wasza, towarzysze. Czas najwyższy, żeby władze w Polsce sprawowali Polacy. Ta zenada się kończy i żadne zalosne paplanie o faszyzmie nikogo nie rusza z prostego powodu: ludzie maja dosc dyskursu miast dyskusji. Prawdziwa wolność nie może zaistnieć jeżeli nie ma sprawiedliwości. Wy zapewnialiscie przez długie lata nietykalność swoim, a teraz wystarczy uczciwy sędzia, żeby te wasze lepsze towarzycho w calosci wyslac do wygodnych cel.