„Cała władza w ręce rad!”- powiedział kiedyś Lenin.
Dziś te hasło, w nowej, ulepszonej wersji jest realizowane w Polsce rzez partię
rządzącą. Cała władze w ręce Jarosława! Cała, bez żadnych ograniczeń.
Tak to już w państwach demokratycznych bywa, ze
nawet wybrana w drodze demokratycznych wyborów władza podlega pewnym
ograniczeniom. Ograniczeniom wynikającym z prawa, przede wszystkim z Konstytucji.
Ograniczeniom wynikającym z zasady trójpodziału władzy. Z zawartej w art. 10
ust. 1 Konstytucji normie iż „Ustrój
Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy
ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej.”
Ale nie w przypadku PiS
i nie w przypadku Jarosława. W ich przypadku wygranie wyborów uprawnia do
deptania Konstytucji i skupiania w rękach jednej osoby całości władzy w
państwie. Niepodzielonej, nie równoważonej przez inne ośrodki władzy, niepodlegające
niczyjej kontroli. Władzy absolutnej.
Aby do tego dojść trzeba
było po kolei wymontować wszelkie ograniczenia dla tej pięknej jednowładzy. Na
pierwszy ogień poszedł Trybunał Konstytucyjny, którego zadaniem miało być m.
in. stanie na straży tego, aby prawo tworzone przez Parlament było zgodne z
Konstytucją. A to przecież oznaczałoby, ze nie mogłoby być całkowicie dowolne, zależne
tylko od woli Jarosława. To nie do pomyślenia, więc najpierw trzeba było odwołać
trzech sędziów Trybunału, mniejsza z tym ze niezgodnie z prawem; następnie
wprowadzić niekonstytucyjne zmiany w Ustawie o Trybunale Konstytucyjnym,
odmówić publikacji wyroków, wyłonić nową prezes- co tam że z pogwałceniem prawa
ale za to taką, która będzie posłuszna. I już Trybunału nie ma, kontrola konstytucyjności
prawa w Polsce jest sprawą przeszłości. Brawo PiS! Brawo Jarosław!
Ale to dopiero początek.
W międzyczasie okazało się że warto móc w państwie sterować politycznie
prokuraturą więc minister sprawiedliwości Zbyszek Ziobro został prokuratorem
generalnym i władzę nad całą prokuraturą dostał od Jarosława w prezencie.
Oczywiście jest to prezent który Zbyszek ma wykorzystać do umacniania władzy Jarosława,
ale dalej prezent niebagatelny, na który
Zbyszek z utęsknieniem czekał.
Niestety okazało się że
pewne osoby w państwie nie uznają całkowitej supremacji Jarosława we wszystkich
dziedzinach życia politycznego i w kraju nad Wisła czasem zapadają wyroki,
które się Jarosławowi nie podobają, i nie są to tylko wyroki ś.p. Trybunału
Konstytucyjnego. Tak się składa że niektóre sądy powszechne tez miały czelność
wydawać rozstrzygnięcia nie po myśli prezesa, ot choćby taki wyrok w sprawie
Mariusza Kamińskiego i jego kolegów. Na szczęście w odwodzie prezes miał
Adriana... znaczy Andrzeja Dudę i ten szybciutko sprawę spróbował naprawić żeby
wszystko było tak, jak Jarosław chce. No i ułaskawił czwórkę niewinnych
obywateli. Oczywiście to że kilka lat wcześniej sam publicznie mówił o tym, ze
ułaskawia się osoby prawomocnie skazane nie stanowiło w tym momencie
przeszkody, w końcu wola Jarosława to rzecz święta a prawo to tylko prawo, można
je łamać, podeptać i wyrzucić do kosza. Jeśli tylko Jarosław sobie tego życzy.
Pewnym może nie
ograniczeniem, ale utrapieniem dla władzy Jarosława okazali się tez niewdzięczni
obywatele, którzy nie tylko nie wyrażali na każdym kroku podziwu dla wielkości
i mądrości prezesa, ale jeszcze ośmielali się krytykować wprowadzany przez niego
nowy ład społeczny. To także trzeba było nieco ukrócić, więc w prezencie
dostaliśmy nowa ustawę o zgromadzeniach. Ciekawe czy nie pierwszą w tej kadencji
i czy jeszcze za nią, o ironio, nie zatęsknimy.
Niezależne od prezesa
pozostają jeszcze niektóre samorządy, ale i na nie zawsze znajdzie się jakiś
sposób. Np. poprzez zmianę Ustawy o Regionalnych Izbach Obrachunkowych, których
prezesów miałby mianować minister spraw wewnętrznych i administracji, za
aprobatą prezesa, ale to już jest tak oczywiste ze wspominać o tym właściwie nie
trzeba ani tutaj, ani tym bardziej w samej ustawie. Co prawda nie do końca
wiadomo jaki będzie los tej ustawy- znaczy się Sejm i Senat grzecznie uchwaliły
to co prezes chciał, ale prezydent zawetował. Muszę przyznać że zastanawiam się
dlaczego- w wyjaśnienia podane przez rzecznika
prezydenta Krzysztofa Łapińskiego jakoby „prezydent wsłuchał się w głosy samorządowców wskazujących
na możliwość zbytniej ingerencji władzy centralnej w działania samorządów”
zbytnio wierzyć mi się nie chce, już prędzej uwierzę że to jakiś misterny plan
Jarosława. Ale kto wie, może prezydent postanowił się urwać prezesowi ze
sznurka? Byłoby cudownie, ale to chyba jednak zbyt piękne by mogło być prawdziwe.
I RIO czy nie RIO, z samorządami prezes prędzej czy później się upora.
Choć najwyraźniej „później”,
gdyż najpierw postanowił uporać się z sądami. Minister sprawiedliwości
powołujący według własnego uznania prezesów sądu, wydający zgodę na dalsze
orzekanie po osiągnięciu wieku umożliwiającego przejście w stan spoczynku,
mogący w ciągu 6 miesięcy od wejścia w życie ustawy odwołać- bez podania
przyczyny!- wszystkich prezesów, wiceprezesów, przewodniczących wydziałów w
sądach! I do tego możliwość usunięcia niewygodnych dla Jarosława sędziów Sądu Najwyższego! Oczywiście w pierwszej kolejności wszystkich tych, którzy czymś
Jarosławowi podpadli wykonując swoje obowiązki, które z jakiś nieznanych bliżej
powodów uznali za ważniejsze niż życzenia Jarosława. Do tego wygaszenie
kadencji członków Krajowej Rady Sądownictwa i wybór 15 z nich nie jak do tej
pory przez samych sędziów, ale przez Sejm. No i niezależne sądownictwo mamy z
głowy, wracamy do systemu rodem z PRL, gdzie Sejm jako najwyższy wyraziciel
woli ludu pracującego miast i wsi sprawował kontrolę nad innymi organami
władzy. Nie ma to jak stare, sprawdzone rozwiązania.
Pojawia się tylko jedno
pytanie: czego chcemy my, obywatele Rzeczpospolitej? Demokracji czy władzy
jednego człowieka, niczym nieskrępowanej, nie znoszącej żadnych ograniczeń i
kontroli? Czy chcemy zachowania zasady trójpodziału władzy będącej fundamentem
demokratycznego ustroju czy też nie przeszkadza nam skupienie jej w jednych
rękach- rękach prezesa? Czy chcemy państwa praworządnego czy takiego gdzie wola
jednego człowieka stoi ponad prawem? Państwa które gwarantuje prawa i swobody
obywatelskie czy takiego które stopniowo je ogranicza? Na razie jeszcze
stopniowo i powoli, ale jednak niezwykle konsekwentnie, zwiększając możliwości
inwigilacji obywateli przez służby specjalne, ograniczając wolny obrót ziemią,
prawo do zgromadzeń.
Tak przed udzieleniem samym sobie odpowiedzi na powyższe pytanie
proponowałabym zastanowić się jeszcze nad jedną kwestią: czy ktoś z Was, drodzy
współobywatele, jest w stanie podać jeden chociaż przykład w którym przejęcie
całości władzy w państwie przez jednego człowieka- czy to wprost, czy to za
pośrednictwem wygodnych marionetek- nie doprowadziło prędzej czy później do
pogwałcenia praw człowieka i prześladowań tych, którzy z władcą się nie
zgadzali. Tylko jeden. Potem zdecydujmy czego chcemy w Polsce. Zdecydujmy my,
obywatele, Naród. Jeszcze możemy powiedzieć nie, jeszcze możemy wyrazić nasze
zdanie. Zróbmy to nim nie będzie za późno
Marta Kamińska
3 komentarze:
Jeszcze tylko sady i Polska znowu będzie Polska. Psy szczekają karawana jedzie dalej:))
Znowu? Jak za Bieruta, Gomułki i Gierka? Polska Ludowa? Prawicowa (Pisowska) Polska Ludowa. Tak, tu towarzysz ma rację, do tego dążycie.
Na razie jest wasza, towarzysze. Czas najwyższy, żeby władze w Polsce sprawowali Polacy. Ta zenada się kończy i żadne zalosne paplanie o faszyzmie nikogo nie rusza z prostego powodu: ludzie maja dosc dyskursu miast dyskusji. Prawdziwa wolność nie może zaistnieć jeżeli nie ma sprawiedliwości. Wy zapewnialiscie przez długie lata nietykalność swoim, a teraz wystarczy uczciwy sędzia, żeby te wasze lepsze towarzycho w calosci wyslac do wygodnych cel.
Prześlij komentarz