czwartek, 6 lipca 2017

Spotkanie "prezydentów wszechczasów"

Duda niecierpliwie przechadza się po korytarzu. To poprawi włoski, to strzepnie niewidzialny pyłek z marynarki. Jeszcze tylko kilkukrotnie przećwiczy gude mornink i co chwilę zerka, czy już czas. Denerwuje się biedaczek, bo bez posła K. jak bez ręki. Niby instrukcje dostał, całą noc je wkuwał, ale licho wie, jak to w praktyce będzie. Wreszcie nadeszła ta wiekopomna chwila. Oto zstąpił na polską ziemię Trump I Wielki i już za chwilę, już za moment, padną sobie w objęcia. Duda posuwistym krokiem, z promiennym uśmiechem rusza, ale ten w ostatniej chwili wyciągniętą ręką daje odpór próbie uścisku na misia.
- ble – rzuca nonszalancko Trump na powitanie
- ble, ble ble! - krzyczy Duda i szybciutko siadają naprzeciwko siebie, by rozpocząć owocne rozmowy, o których Polska będzie mówiła przez co najmniej tydzień na okrągło, analizując każde wygięcie ust Trumpa, rozmemłany wzrok Dudy, każdy gest i każde słowo.
foto Fakty interia.pl
- ble :) ble blebleblebleble – Trump skinął głową z zadowoleniem, ale Duda nie dał mu dokończyć i wyskoczył – ble??? blebleblebleee – i obaj panowie roześmiali się perliście.
W pewnym momencie Trump spoważniał, lekko stuknął pięścią w stół – ble!!! bleble!!!! O ble!!!
Duda zamarł, a w oczkach pojawiły mu się łzy wzruszenia – bleeee – jęknął nieco zbyt dramatycznie – ble? Blebleblebleble… - Trump uspokoił się, pochylił się nad Dudą i wyszeptał – bleble- tak delikatnie i z taktem godnym dyplomaty najwyższej klasy.
- ble ble :) Wow ale bleeee – Duda uśmiechnął się z lekkim wysiłkiem, ale potem poszło już całkiem gładko.
I tak sobie bleblali czas jakiś, by potem, na konferencji prasowej ogłosić światu, że „Potwierdziliśmy trwałe więzi przyjaźni. Polska jest nie tylko przyjacielem, ale ważnym sojusznikiem i partnerem” (Trump) oraz „Wizyta prezydenta Donalda Trumpa podkreśla naszą więź i wysoką jakość sojuszu Polski i Stanów Zjednoczonych” (Duda). Raczył też wspomnieć, niby tak mimochodem, skromnie, a jednak dobitnie i głośno, że podczas wspólnego bleblania umówił się z Trumpem na spotkanie w Białym Domu.
Dalej było nadal dostojnie i cudownie. Zgodnie z apelem o pokazanie solidarności narodowej, tłumnie zgromadzeni spontanicznie obywatele pierwszego sortu wygwizdali opozycję i Lecha Wałęsę. W ciszy i skupieniu wysłuchali natomiast wielu pustych słów Trumpa, który rozbeblał się na maksa, powiwatowali, pomachali chorągiewkami, uważając, by się nie zepsuły, bo wszystkie one po imprezie do zwrotu. Na końcu naród już nieco opadł z sił, bo zgłodniał, a pisowski przewoźnik obiecał mu obiad w barze mlecznym, jednak dzielnie dotrwał do końca.
I tyle było tego Trumpa w Polsce. Jeszcze zaliczył Trójmorze, obiecał wsparcie i ...poleciał dalej. Obaj panowie tak sobie przypadli do gustu, że Duda zaraz skoczył do sklepu i kupił sobie cała partię trampek, a Trump zamówił sobie dudy i postanowił nauczyć się na nich grać. No i popatrzcie, wystarczy sobie tylko razem pobleblać i jaka przyjaźń :)


Tamara Olszewska

Brak komentarzy: