sobota, 1 lipca 2017

Po sobotnich wydarzeniach, nie wiem już, czy ja to ja...

Ufff...dożyłam do wieczora :) Jestem taka szczęśliwa, bo mam już z głowy przeżuty wielokrotnie pseudointelektualizm polskiego duce i jego wiernej gwardii. Nie powiem, jestem pod wielkim wrażeniem słów posła K.

Najbardziej mi się podobało, gdy mówił o wolności, która tkwi po uszy w jego partii, w jego władzy i w nim. „Bo we mnie jest wolność” - tak mówił, a mi przed oczami stanęły Szydło, Pawłowicz i Sobecka, jak to po tych słowach wskakują przed mównicę i kręcąc ponętnie bioderkami, śpiewają „Bo we mnie jest seks, Gorący jak samum. Bo we mnie jest seks, Któż oprzeć się ma mu? On mi biodra opływa, wypełnia mi biust, Żar sączy do ust.” No właśnie, ten seks posłanek tak samo absurdalny jak ta wolność w pośle K.

Wszystkich zaskoczyło, że Szydło nie została dopuszczona do głosu, a ja się dziwię tym, którzy się dziwią. A po co ona miała gadać? W końcu to przecież tylko przedłużenie posła K. w wersji żeńskiej. A może miała przemówić, ale poseł K. się wkurzył, bo nie nauczyła się czytać z uczuciem napisanego przez niego tekstu? Licho wie, dlaczego nie dała głosu, ale jakoś tego nie żałuję. Kobieta działa lepiej jak leki nasenne, więc dobrze się stało jak się stało. Kilka minut na mównicy, a kongres wielkiego PIS-u zamieniłby się zjazd śpiących rycerzy i klapa. Jedno jest pewne, poseł K. jednak wie czasami, co czyni.

Rachwalska zbierała wielkie brawa za niezwykle skuteczny i bogaty program socjalny. 500 Plus, Mieszkania 500 Plus, darmowe leki dla emerytów i … no właśnie, to wszystko. Mało tego, Mieszkanie Plus jeszcze nie ruszyło, te darmowe leki to jedna wielka fikcja, czyli zostaje tylko te 500 na dziecko. Kasa, na którą załapują się te rodziny, którym faktycznie się należy, ale i cała masa tych, co w ten sposób mogą dalej udawać, że nie ma w Polsce pracy dla ludzi z ich wykształceniem. I zamiast poprawić byt swoich pociech, poprawiają swój. No rzeczywiście, ależ ten program socjalny super. Śmiało możemy już zlikwidować organizacje charytatywne czy MOPS-y, bo biedy w Polsce już nie ma.

A wiecie, dlaczego nie przyjmiemy w Polsce uchodźców.. Jak stwierdził poseł K. nie przyjmiemy, bo nie mamy takiego obowiązku MORALNEGO. W końcu nie zapraszaliśmy ich do Europy, nie korzystaliśmy z ich pracy, nie eksploatowaliśmy ich ziem, więc z jakiej racji mamy otwierać przed nimi drzwi? MORALNIE mamy prawo powiedzieć nie i koniec. Niech żyje moralność posła K. gdybym miała taką, to chyba bym się powiesiła.

Potem poseł K. rozwijał swoje kacze skrzydełka, ale jakoś nie przemieniły się one w skrzydła anielskie. Świadczy to o jednym. Że ta MORALNOŚĆ jego nie powala mu spojrzeć realnie na to, co gada i czyni. Chce zmienić wszystko. Naród zamienić w elitą, a elitę w naród, ten gorszy chyba. Sądy ustawić tak, by było dobrze dla tej elity, co to z jego narodu i zrobi to, nawet gdy będzie się gorszy sort burzył i świat. Pojawił się wątek miłosiernego Samarytanina, solidarności społecznej, plany stworzenia armii przed którą padnie świat i dużo tego ble ble ble

O ranyyyy… ta wizja pisowskiej szczęśliwości powoduje, że szczęka mi się zaciska, a środkowy palec wędruje niebezpiecznie ku górze. Jak oni to wszystko zrealizują, co im się zamarzyło, to Burundi czy Kongo będą w porównaniu z nami potęgami gospodarczymi i oazami spokoju oraz bezpieczeństwa. Zaczynam rozumieć, skąd ten pomysł wycinki lasów. Poseł K. ten sposób zabiera nam, drugiemu sortowi, szansę ukrycia się w gęstwinie leśnej i podjęcia działań partyzanckich. No nic...zawsze będziemy mogli okopać się w ogródku posła K. i zacząć tzw. okupację domową bezterminową. Przebierzemy się za koty, to nas nie ruszy.

No i to byłoby na tyle. Jak widać, sobota z kongresem PiSu jednak szkodzi bardzo na psychikę.

Tamara Olszewska



Brak komentarzy: