Myślę, że jesteśmy dojrzali i samodzielni. Tu, na Warmii i Mazurach. I stać na samodzieln myślenie, samodzielne decyzje a nie tylko czekanie, co z "Warszawy" (rozumianej, jako synonim organizacyjnej zwierzchności, góry) w teczce przywiozą, a my mamy czekać potulnie jak bezwolni parobkowie.
To nie tylko sprawa KOD, w wielu partiach w naszym regionie przywozili i przywożą liderów-kandydatów w teczce. A my jak w folwarku, czekamy, co tam góra powie.
Myślę - a raczej mam nadzieję - że KOD w nas coś zmienił. Obudził w nas nadzieję i poczucie obywatelskości oraz poczucie sprawstwa.
Nie czekajmy cierpliwie (potulnie?), co tam gdzieś na górze za naszymi plecami ważni ludzie uzgodnią. Dyskutujmy już teraz. By trwale zmienić Polskę na samym dole, na najgłębszej prowincji.
Mamy prawo i mamy siłę współstanowić wspólną przyszłość. Jesteśmy podmiotem a nie przedmiotem.
Nie jesteśmy niczyim wojskiem, które na gwizdek jeździ to tu to tam. Nie jesteśmy niczyim elektoratem do zdobycia, przejęcia, przechwycenia. Wolność rodzi się w nas, w środku. I odpowiedzialność.
Czas, by ruch społeczny coś zmienił, zaczynając od KOD. Od samych dołów.
Chyba najczęściej za milczącą, tajną tajemnicą kryje się pustka. I nieudolność. Tak jak niektórzy dopatrują się (na siłę) w chaotycznych i niespójnych działaniach Jarosława K. jakieś dalekosiężnej strategii. I ja sobie myślę, że w tej tajnej tajemnicy samorozwiązania Zarządu i ustąpienia przewodniczącego nie ma wielkiej przemyślanej strategii. Jest tylko zwykła i chaotyczna... pustka (tajność robi „klimat” – ale to pozory).
Trudno było wystartować, uwiodły dogłębne rozważania o wielkiej polityce, ktoś doszukiwał się spisków i intryg... a były tylko rozbieżne zdania w drobnych sprawach i braki w umiejętności komunikowania się, dyskusji i uzgadniania stanowiska.
No cóż, składamy się ze zwykłych ludzi a czasem zadania nas przerastają, gubimy się w papierach i własnych słabościach.
Za tą tajną, tak skrzętnie skrywaną tajemnicą (wiem, ale nie powiem), kryją się najpewniej drobne sprawy i/lub wymyślone fantasmagorie. Jak zwykle.
A my po prostu musimy się nauczyć demokracji, zaufania i współpracy. Polski kryzys z destrukcyjnym PiSem, a teraz także w KODzie pokazuje, że jako Polacy to tak dogłębnie nie rozumiemy demokracji, nie potrafimy dyskutować owocnie i za mało potrafimy pracować zespołowo. I tego musimy się nauczyć. Tu i teraz. Taka praca u podstaw.
Nie ma co oglądać się na błędy, zbyt przesadnie szukać winnych. Trzeba zacząć od początki. I tyle razy próbować, aż w końcu się nauczymy.
Nie ma co winić Facebooka, bo to my, jako zbiorowość nie potrafimy się komunikować.
Różne nasze doświadczenia w KODzie pokazują, że kolegialność ma plusy, bo z kilku zawsze ktoś do pracy zostanie. Jeden wódz, jak polegnie, lub zamilknie, to 100% straty. Czyli kolegialność to dobra rzecz. Widzimy na sobie, jak silna w czasach kryzysu może być demokracja.
Zatem ja już nie czekam na wyjaśnienia zaskakujących decyzji. Ja wspieram tych, co na posterunku zostali. I razem znowu zaczniemy się uczyć. Jak siebie samych nauczymy dogłębnej demokracji, wtedy możemy uczyć innych, łącznie z PiSem.
Dyskutujmy i działamy, by jak najszybciej się nauczyć.
Stanisław Czachorowski
2 komentarze:
Stanislaw, dzięki za fajnie napisany tekst, który napawa optymizmem. Ja tez jestem zdania że rozmawiać trzeba, szkoda tylko że główni rozmówcy, którzy ustąpili ze stanowisk liderskich tak milcza. Ja tez na nikogo już nie czekam i dzialam na swój sposób, dla dobra sprawy w którą mocno wspólnie wierzymy.
Nie skladacie sie ze zwyklych ludzi...oj, nie:))) internet to przeklenstwo:))
Prześlij komentarz