Przybyłem do Sejmu,
Spojrzałem nieśmiało:
Dwustu posłów spało.
I widziałem ich wodza:
Beknął, ręka skinął,
I schyliwszy się nieco,
Skarpetki podwinął.
Nie zważając na dźwięki
Chrapiącego chóru,
Drugą ręką otrząsnął
Łupież z garnituru.
Wylewa się z mównicy
Bezdenna głupota
Długą mętną przemową,
Jako lawa błota.
Znów spojrzałem na salę,
A w ławach, jak sępy,
Czekają na swą kolej
półsenne zastępy.
Tam w centrum posłanka,
Jak fryga się zwija,
Pali piersią, rwie zębem,
Oddechem zabija.
Ta posłanka nigdy
Nie zaznaje nudy,
Gdy nie gada głupot,
To wsuwa fastfoody.
Dalej prokurator
Rozmarzył się senny:
- Wraca moja młodość,
Wraca stan wojenny!
Dalej poseł Płaszczak:
Nie przejdą KOD-owcy!
Obroni nas Antoni
I jego ORMO-wcy!
Antoni siedzi z brzegu,
Cały nawiedzony.
Właśnie ma widzenie:
Latają an-drony.
Przed Sejmem wznoszą pomnik,
Już biskup go święci,
A któż jest na pomniku?
- Posłowie wyklęci!
Czekali, przetrwali
Lata demokracji,
Wracają do formy,
Bronić kaczych racji.
I nawet bez czapki,
Nawet w jednym bucie,
Obronią Prezesa,
Jak Ordon w reducie.
Krzysztof Łoziński
Spojrzałem nieśmiało:
Dwustu posłów spało.
I widziałem ich wodza:
Beknął, ręka skinął,
I schyliwszy się nieco,
Skarpetki podwinął.
Nie zważając na dźwięki
Chrapiącego chóru,
Drugą ręką otrząsnął
Łupież z garnituru.
Wylewa się z mównicy
Bezdenna głupota
Długą mętną przemową,
Jako lawa błota.
Znów spojrzałem na salę,
A w ławach, jak sępy,
Czekają na swą kolej
półsenne zastępy.
Tam w centrum posłanka,
Jak fryga się zwija,
Pali piersią, rwie zębem,
Oddechem zabija.
Ta posłanka nigdy
Nie zaznaje nudy,
Gdy nie gada głupot,
To wsuwa fastfoody.
Dalej prokurator
Rozmarzył się senny:
- Wraca moja młodość,
Wraca stan wojenny!
Dalej poseł Płaszczak:
Nie przejdą KOD-owcy!
Obroni nas Antoni
I jego ORMO-wcy!
Antoni siedzi z brzegu,
Cały nawiedzony.
Właśnie ma widzenie:
Latają an-drony.
Przed Sejmem wznoszą pomnik,
Już biskup go święci,
A któż jest na pomniku?
- Posłowie wyklęci!
Czekali, przetrwali
Lata demokracji,
Wracają do formy,
Bronić kaczych racji.
I nawet bez czapki,
Nawet w jednym bucie,
Obronią Prezesa,
Jak Ordon w reducie.
Krzysztof Łoziński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz