Tekst długi, ale może wart przeczytania? Tym bardziej, że udało mi się "dopaść" Krzysztofa Łozińskiego i porozmawiać z Nim o KODzie
*
Za nami już 20 rocznica uchwalenia Konstytucji RP. W całej Polsce, miastach i miasteczkach, Polacy świętowali. Flagi powiewały na wietrze, niósł się hymn narodowy, czytano fragmenty konstytucji. Było bardzo doniośle i uroczyście, choć obchody te miały charakter zdecydowanie „oddolny”, bo obecna władza jakoś zapomniała o tej rocznicy, przeoczyła, zignorowała. No cóż, nie pierwsza to sytuacja, gdy naród pokazał, że nie po drodze mu z PiSem, a PiS, że nie po drodze mu z narodem. Wprawdzie partia posła K. już wie, że nie może lekceważyć ruchów, których celem powstrzymanie jej niszczycielskiej działalności, jednak wciąż podchodzi dość lekko do tego problemu. Dlaczego? Odpowiedź prosta. Opozycja nie mówi jednym głosem. Opozycja bardziej zainteresowana jest „własnym podwórkiem”. W opozycji każdy sobie rzepkę skrobie.
Wydawało się, że KOD stanie się tym parasolem, pod którym zbiorą się wszyscy, niezależnie od przynależności partyjnej, poglądów, wizji na przyszłość. Wydawało się, że masowy ruch obywatelski jest już na wyciągnięcie ręki. Tylko...wydawało się…, bo obecny KOD ma niewiele wspólnego z tym sprzed miesięcy. Nieprawidłowości, wewnętrzne kłótnie i podziały znacznie zmieniły postrzeganie tego ruchu obywatelskiego w społeczeństwie. KOD miał łączyć, a zaczął dzielić i co teraz? Jaka przyszłość?
Wielu członków KODu jest bardzo zaniepokojonych. Nie chcą opowiadać się po jednej czy drugiej stronie. Nie chcą brać udziału w wewnętrznych rozgrywkach. Tracą zaufanie i wiarę do obecnych władz. Oddali KOD owi serce, olbrzymie pokłady energii, a teraz czują się, jakby stali na rozdrożu, jakby ktoś ich oszukał. Czy KOD poradzi sobie z tak trudną sytuacją? Czy uda się odbudować wiarygodność? Czy przyjdzie ten moment, że KOD ponownie zacznie łączyć naród we wspólnej walce z antydemokratyczną polityką PiSu? Nadzieją są zbliżające się wybory do władz KODu. Ich wynik, dla wielu, to być albo nie być.
Rozmawiam z Krzysztofem Łozińskim, człowiekiem, od którego zaczęła się historia Kodu. Człowiekiem, który wiele miesięcy stał na poboczu, bardziej jako obserwator niż aktywny uczestnik ruchu. Człowiekiem, który ma tak pięknie zapisane karty swego życia, wplatające się w to, co dla każdego Polaka najważniejsze – honor, miłość do Ojczyzny, walka o Polskę bezpieczną i dobrą dla każdego jej obywatela.
Skąd pomysł, by kandydować na przewodniczącego KODu?
Nie pomysł, tylko konieczność. KOD musi odzyskać czystą i uczciwą twarz oraz zaufanie. Dlatego potrzebne jest nowe otwarcie, nowy entuzjazm a przede wszystkim wiara w końcowy sukces. Ja tę wiarę mam i moim obowiązkiem jest podzielić się nią z członkami KOD.
W jaki sposób Pana doświadczenie z czasów PRL może pomóc ruchowi?
Nie tylko doświadczenie z PRL, ale w ogóle doświadczenie życiowe. Przeżyłem nie tylko kryzysy polityczne, ale również i wiele innych kryzysów i myślę, że umiem sobie z nimi radzić.
Jaką ma Pan wizję KODu?
Jako szerokiego ruchu, nie ograniczającego się do formalnych członków, ruchu oddolnego i powszechnego, w którym zarząd nie rządzi, tylko koordynuje i pomaga organizować. Zarządzanie centralne powinno ograniczyć się do niezbędnego zakresu, w pozostałym zostawić inicjatywę ludziom i grupom lokalnym. Mamy mnóstwo do zrobienia i każdy może wykonać wiele pożytecznej pracy. Trzeba tylko wesprzeć pomysły, dodać organizacyjne wsparcie. Ludzie w KOD są wspaniali, pełni inicjatyw i to musimy wykorzystać dla dobra sprawy, dla dobra Polski.
Jakie cechy powinien mieć, według Pana, lider KODu. Czy widzi je Pan u siebie?
Przede wszystkim powinien dawać ludziom siłę i inspirować do działania. Powinien umieć doceniać wysiłek innych i nie przeceniać swojej roli, aby nie popaść w samouwielbienie, co jest przypadłością wielu rządzących, którzy przypisują sobie cechy niemal mityczne, tymczasem żyją w oderwaniu od ludzkich problemów, tracą empatię społeczną i w naturalny sposób kierują się ku autorytarnemu myśleniu. Dlatego nie chcę się lansować i głosić, jakie to mam zalety. Niech to inni ocenią. Mam doświadczenie w kierowaniu zespołami ludzi. Prze ok. 20 lat prowadziłem szkołę walki, przez którą w przewinęło się ok. 9 tysięcy ćwiczących. Kierowałem wyprawami w wielkie góry, w tym Himalaje. Przez 12 lat byłem redaktorem naczelnym gazety.
Czy KOD ma wciąż szansę, by odegrać czołową rolę w przywróceniu demokracji w Polsce?
Na pewno znaczącą, i znaczącą już odegrał. To kolejny po Solidarności polski fenomen społeczny, który może stać się w przyszłości wzorem i natchnieniem dla wielu opozycjonistów w krajach, w których są łamane prawa konstytucyjne i ograniczane swobody obywatelskie. Mamy plan działania, który nie kończy się na odsunięciu od władzy obecnego układu, lecz na wprowadzeniu w Polsce reguł, które ochronią prawa obywatelskie niezależnie od tego, która partia wygra wybory.
Co sądzi Pan o współpracy z partiami politycznymi, fundacjami i instytutami obrony praw człowieka?
Jak najbardziej. Jeśli będziemy działać osobno, to powieszą nas razem. Chcemy zacząć bardzo szeroką współpracę z tymi ostatnimi, aby wypracować program reguł społecznych. Reguł, który partie polityczne powinny zaakceptować jako kodeks politycznych zachowań. Te podstawowe wartości, które wspólnie nazwiemy, staną się ważnym fundamentem budowania społeczeństwa obywatelskiego.
Co, według Pana, daje lepsze rezultaty – praca organiczna czy spontaniczność i żywiołowość. Proszę o krótkie uzasadnienie.
Jedno i drugie jest potrzebne. To są działania w różnych obszarach. Spontaniczność daje rezultaty doraźne, szybkie, ale praca organiczna buduje fundamenty, choć jest mozolna i mniej efektowna, a ludzie, którzy ją wykonują, pragną być zauważeni, docenieni. Mam wiele pomysłów, które wdrożymy, aby tak właśnie się poczuli, aby ich praca była odpowiednio doceniona przez jak najszersze grono.
Jakie zasady powinny obowiązywać w KODzie?
Prawda, uczciwość, brak zawiści i złych emocji. Musimy być jedną, świadomą swojego celu drużyną. Trochę musimy nad tym popracować, ale będzie dobrze.
Tyle Krzysztof Łoziński. Już pod koniec maja będzie wiadomo, na czyją wizję, na kogo postawią członkowie KODu. To oni zadecydują, czym będzie KOD. Czy siłą, której uda się odbudować wiarygodność. Siłą, która rzeczywiście łączy. Siłą, która da obecnej władzy nieźle popalić. Siłą, która będzie największym ruchem protestu przeciwko niszczeniu demokratycznej Polski.
Mnie pozostaje jedno. Trzymać kciuki za mądry wybór.
Tamara Olszewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz