(happening w Łodzi) |
Chcę być solidarnym z tymi, których miałoby się deportować. Więc jestem imigrantem. W swojej drodze do pracy mijam budowę, słyszę ukraińską mowę. Sezonowi pracownicy, imigranci albo po prostu ludzie. Boję się, że przy narastającej atmosferze nacjonalizmu rozpocznie się podpisywaniem absurdalnych deklaracji, a zakończy się zakładaniem opasek i „deportowaniem” w bydlęcych wagonach.
Jestem imigrantem do szpiku kości. A wszystko zaczęło się jakieś 4 miliardy lat temu. Może troszkę później. Wtedy pojawiło się życie biologiczne na Ziemi. Wcześniej go nie było, więc jest bez wątpienia imigrantem. Przybyszem, czymś nowym. I na dodatek owo życie diametralnie zmieniło planetę w skali globalnej a nie tylko lokalnej. Spytajcie geologów. Ja jestem istotą żywą.
Człowiek ewolucyjnie ukształtował się w Afryce. Tam wyewoluowały hominidy i rozdaj Homo. Najpierw do Europy przybył jako imigrant Homo erectus. Dotarł do Azji i być może jeszcze dalej. Potem w Europie byli Neandertalczycy, może tu powstali może przybyli jako imigranci. Być może dotarli także Denisowianie. W każdym razie po Neandertalczykach mamy jakieś 1,9% genów.
Homo sapiens sapiens dotarł do Europy jako imigrant, chyba 40-50 tys. lat temu. I wyparł Neandertalczyków. Szczegółów nie znamy. Jako Homo sapiens sapiens bez wątpienia jestem imigrantem w Europie. Gdy ustąpił lodowiec z terenów współczesnej Polski, najpierw pojawili się tu łowcy reniferów. Gdy klimat jeszcze bardziej się ocieplił powędrowali za swoimi reniferami na północ. Może niektórzy tu zostali. Ale raczej niewielu. Przywędrowali rolnicy, najpewniej z Azji Mniejszej. Jak zawsze ludzie wędrowali, kultury się mieszały a cywilizacje rozwijały. Dzięki różnorodności i współpracy. Mimo wojen.
Gdzieś w dolinie Dunaju powstali Indoeuropejczycy (ściślej Praindoeuropejczycy). Moi przodkowie. Zasiedlili całą Europę, duże części Azji i dotarli aż do Indii. Po pierwotnych Europejczykach niewiele zostało. Chyba bezpośrednimi potomkami są Baskowie. W epoce brązu na ziemiach polskich mieszkały ludy kultury łużyckiej. Potem przywędrowali tu germańscy Wandalowie, zasiedlając tereny między Odrą a Wisłą. Byli też Goci, którzy wywędrowali aż nad Morze Czarne. Słowianie przyszli jako imigranci gdzieś koło szóstego wieku naszej ery (gdy Wandalowie poszli na zachód i dotarli aż do Afryki - więc może migranci z północnej Afryki to po prostu potomkowie Wandalów, wracający do swojej ojcowizny?). Zapewne imigranci-Słowianie w części zasymilowali pozostałą ludność tu mieszkającą (w tym i Wandalów). Ale w większości byliśmy imigrantami znad Dniestru - miejscowych, jeśli zostali, to zeslawizowaliśmy. Także i na tym etapie moi przodkowie byli imigrantami.
W linii męskiej dobrze w metrykach i księgach mam udokumentowane przebywanie moich bezpośrednich przodków na północnym Mazowszu. W Czachorowie. Od tej wsi wzięło się notabene nazwisko, które umożliwiło śledzenie genealogii w księgach metrykalnych. Zasiedziali imigranci, tak co najmniej od początku XIV wieku. Na Prusy dotarli najpóźniej w XV wieku. Ale moja bezpośrednia linia siedziała cały czas na północnym Mazowszu. Inni rozeszli się po całym świecie, dotarli do obu Ameryk i jeszcze dalej.
Ma Warmię i Mazury przyjechał mój ojciec (z Mazowsza). Za starszym bratem. Ten przyjechał tu nie z własnej woli, bo na roboty w czasie wojny. Był deportowanym imigrantem i człowiekiem gorszego sortu III Rzeszy Niemieckiej. Co prawda urodziłem się w Lidzbarku Warmińskim, ale z pokolenia imigrantów.
W linii żeńskiej płynie we mnie domieszka krwi litewskiej i białoruskiej, możliwe że i tatarskiej. Wszystko w ramach tolerancyjnej i wielokulturowej, wielonarodowej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Tak jak we współczesnej Unii Europejskiej. Dziadkowie z mamą przyjechali po 1945. Byli tak zwanymi repatriantami. Czyli imigrantami. Przyjechali z własnej woli, w bydlęcych wagonach. Tak jak i inni, zamieszkali w cudzych domach. Mieszkali w jednej wsi Niemcy, Mazurzy (autochtoni, jeden nawet był Szwajcarem), Kresowiacy, ci z Centrali no i Łemkowie oraz Ukraińcy. Ci ostatni zostali tu deportowani. Przymusowi imigranci.
Na studia do Olsztyna przyjechałem z Płocka (w międzyczasie rodzina wróciła na Mazowsze). Zostałem na Warmii, więc jestem imigrantem. Studiowałem z potomkami imigrantów, w tym z Ukraińcami.
Kiedy pani poseł pisze o składaniu deklaracji i grozi deportacjami, to przypominają mi się losy mojej rodziny. Ojciec jako dziecko był w obozie w Działdowie, cudem przeżył. Rodzinę deportowano z ich gospodarstwa. Po wojnie wrócili na swoje. Z kolei rodzina mamy tułała się po gułagach na wschodzie, a dziadek uciekł z więzienia w Połocku (nie chciał się zrzec obywatelstwa polskiego). Część została na zawsze, część wróciła lub przez Iran powędrowała dalej. Rodzina rozsiana po całym świecie. Mówimy różnymi językami, choć wszyscy pochodzimy z jednej wsi na północnym Mazowszu.
Wydawało mi się, że żyję w szczęśliwych, spokojnych czasach. Ale już od roku słyszę ciągle o lepszym i gorszym sorcie, a teraz pani poseł z PiSu apeluje o podpisywanie deklaracji i „obiecuje” deportacje. Jako Polak i praktykujący katolik, gdy słyszę to dzielenie na lepszych i gorszych, mówię głośno: ja też jestem imigrantem! Jeśli ich to i mnie. Deportujcie i mnie. Milczenie byłoby podłością. Moją ojczyzną odziedziczoną w kulturze była Rzeczypospolita Tolerancyjna, Republika Trojga Narodów. Tę ideę współcześnie o wiele bardziej realizuje Unia Europejska niż zaściankowa ksenofobia zagubionych intelektualnie i duchowo ludzi.
2 komentarze:
Bardzo dobry tekst. Szacunek dla Pana.
Brawo Stasiu ! :)
Prześlij komentarz