Józek powiedział, że stan budynku jest nie najlepszy, trzeba będzie zrobić remont dachu, pilnie odremontować klatki schodowe, bo poręcze rozhuśtały się i grożą wypadkiem, nieodzowna będzie też wymiana wszystkich okien piwnicznych. Zajmie się tym, jeśli go wybiorą.
Waldek powiedział, że chciałby w piwnicy zrobić klub dla mieszkańców, będzie tam piwko i muzyczka, bo najważniejsza jest dobra zabawa. Na pokrycie kosztów przedsięwzięcia znajdzie sponsorów.
Wincenty powiedział, że budynek jest w doskonałej kondycji, a Józek kłamie i straszy. Jeśli on zostanie przewodniczącym, to zmniejszy składkę na remonty, wszystkim mieszkańcom zainstaluje się darmową telewizję i jeszcze starczy na porządną popijawę raz w roku. I tak zrobi, bo ma pomysł, że wartość wszystkich mieszkań znacznie wzrośnie.
Nie przedłużajmy. Wybrali Wincentego.
Z dachu lało się coraz bardziej, piwnice porosły grzybem, Malinowski oparł się o poręcz, spadł i złamał kręgosłup. Telewizja nie staniała i był w niej tylko jeden program (hip-hop, horrory i reklamy), raz odbyła się biesiada piwna - a potem, jak oświadczył Wincenty, zabrakło pieniędzy bo jego poprzednik wszystko przeputał.
Po roku chcieli odwołać Wincentego, ale okazało się że statut wspólnoty tego nie przewiduje. Wincenty zażądał większych składek, szemrali, ale płacili. W drugim roku zawaliła się klatka schodowa i trzeba było wchodzić po drabinach. W trzecim roku wiatr zerwał resztki dachu i lokatorzy ostatniego piętra poszli na tułaczkę. W czwartym...
No dobra, dosyć tej opowieści. Morał jest taki: z początkiem drugiego roku można było jeszcze Wincentego wywalić na zbity pysk, nawet gdyby płakał, złorzeczył i biegał po adwokatach. Dłużej żaden dom nie wytrzyma.
Maria Borkowska
1 komentarz:
Wyszlo Szydlo z worka i Wincentego glosem zawolala.....a tyle mi zrobicie....
Jeszcze mamy czas...jeszcze mozemy zadzialac.
Prześlij komentarz