niedziela, 13 listopada 2016

Gorycz świętowania

W miniony piątek, 11 listopada 2016 roku, my - członkowie i sympatycy KODu z Mazur (Giżycko, Gołdap, Olecko i Ełk) świętowaliśmy Narodowe Święto Niepodległości w Warszawie. Dla wielu uczestników tego wyjazdu był to kolejny marsz w stolicy. Tym razem nie chcieliśmy protestować przeciwko szkodliwej polityce naszego obecnego rządu, nie mieliśmy zamiaru podkreślać swojego oburzenia i sprzeciwu wobec stylu rządzenia i nie przestrzeganiu prawa. Dlatego nieśliśmy jedynie flagi i przypięliśmy do naszych piersi, obok znaczków KODu, kotyliony.

Udaliśmy się do stolicy, aby tam, w jak największej grupie osób, zamanifestować swoje przywiązanie do wolności i radość z jej posiadania. Aby poczuć łzy wzruszenia podczas wspólnie, z tysiącami rodaków, odśpiewanego hymnu państwowego. Aby dumnie maszerować z polską flagą, uśmiechać się do nieznajomych, pomachać ludziom pozdrawiających nas z okien i balkonów, wreszcie wysłuchać mądrych słów o miłości do Polski zawartych w mistrzowsko zinterpretowanym przez Dorotę Stalińską wierszu Jonasza Kofty. A na koniec pohasać w radosnych podskokach przy bitach zespołów: Big Cyc i Oddziału Zamkniętego. Bo przecież to święto radosne, więc radować się wypada i należy.

Nie dziwi mnie jednak, że w obecnej sytuacji społeczno – politycznej wielu ludzi przybyło na marsz, aby celebrując niepodległość Polski jednocześnie wykrzyczeć swój niepokój.
„Dajcie ludziom żyć”, „Polska Niepodległa od prezesa” takie hasła umieściły na swoim banerach jedne z uczestniczek marszu KOD Niepodległości. Inni uczestnicy tego marszu podkreślali w przemówieniach i hasłach niesionych na transparentach jak rozumieją wolność i niepodległość Polski. Mówili o tym, że chcą Polski wolnej od nacjonalizmu, ksenofobii, dyktatu religii, arogancji władzy i nienawiści, Polski niepodległej żadnej partii i partyjnej ideologi, która dzieli społeczeństwo, prowadzi nasz kraj na manowce, spycha na peryferie Europy i margines cywilizacyjny.

Prawo Polaków do oficjalnego wyrażania swojej radości z odzyskania niepodległości 98 lat temu przechodziło burzliwe dzieje. Od 1989 roku każdy może cieszyć się nim nieskrępowanie. Tak przynajmniej mówi polskie prawo. Inaczej twierdzi Młodzież Wszechpolska i ONR, które na długo zawłaszczyła sobie Narodowe Święto Niepodległości czyniąc z niego okazję do „narodowej zadymy” z racami, przekleństwami, fruwającymi kamieniami, paleniem flag sąsiednich narodów i innymi rozbojami.

Spotkaliśmy przedstawicieli tej „narodowej zadymy” w drodze powrotnej z Warszawy do Gołdapi, gdy zatrzymaliśmy się w przydrożnej restauracji. Widząc nasze znaczki KODu powitali nas cmokaniem i swoją znaną zaśpiewką „a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”, Polska tylko dla Polaków”. Narobili w tym spokojnym barze hałasu i rabanu wykrzykując obelgi i pogróżki pod adresem ludzi, których pierwszy raz widzieli na oczy. Nie reagowaliśmy. Powinniśmy jednak mieć się na baczności, bo dziwnym zbiegiem okoliczności okazało się, po przyjechaniu do Gołdapi, że maska samochodu, którym jechaliśmy posiada dwa głębokie wgniecenia od strony pasażera, których położenie i kształt w żaden sposób nie da się wytłumaczyć działaniem przypadkowego kamienia poderwanego przez inny pojazd.

Mariola Zamojska
Fotografie Wojtka Wojtkowskiego


Brak komentarzy: