czwartek, 7 stycznia 2016

Wolne media – a po co mi to?



Zastanawiam się, czy media w ogóle mogą być wolne? Czy są obiektywne? Czy rzeczywiście przekazują nam same fakty, bez doprawiania ich swoim subiektywnym oglądem świata? Odpowiedź na to pytania jest, moim zdaniem, w każdym przypadku negatywna. 

Media nie są wolne, są zależne od zarządów, akcjonariuszy, wyników finansowych spółek i koncernów, do których należą lub po prostu od wizji naczelnego. Nie są też obiektywne i nie przekazują nagich faktów, no chyba, że mówimy o skrótowych depeszach agencji prasowych. Media tworzą ludzie, którzy mają jednak jakieś swoje poglądy determinujące ich postrzeganie i ocenę rzeczywistości. Są też takie media, które na obiektywizm w ogóle się nie silą i z premedytacją prezentują jedyny właściwy światopogląd – patrz TV Trwam czy Radio Maryja. Czy to jest złe? Nie sądzę. To, że każdy obywatel, bez względu na wartości, jakie wyznaje, może znaleźć tytuły prasowe, stacje radiowe i telewizyjne czy portale, które na tych samych wartościach bazują, jest według mnie nieodłącznym elementem demokracji. Oczywiście dopóki przekaz nie jest czystym bełkotem ingerującym w wolność innych do życia wedle własnego pomysłu i nie nawołuje do agresji czy nienawiści wobec konkretnych grup i osób. W wolnym, demokratycznym kraju, mogę po prostu nie słuchać/czytać/oglądać danego medium, jeśli mi ono nie pasuje. Pluralizm mediów jest czymś pożądanym. 

O co więc chodzi z tym atakiem na wolne media? Dlaczego media narodowe mają być czymś gorszym niż publiczne? Otóż dlatego, że media publiczne powinny realizować misję w stosunku do ogółu społeczeństwa, a nie tylko tych jego członków, którzy głosowali na daną partię czy ją wspierają. Oczekujemy od nich większego obiektywizmu i krytycyzmu, niż od mediów prywatnych, bo maja one przypisaną od dawna rolę tzw. „czwartej władzy”. A przypisanym jej zadaniem jest przyglądanie się, czy wybrani w demokratycznych wyborach politycy (z założenia mający realizować interes ogółu społeczeństwa), ze swej misji rzeczywiście się wywiązują. Jeśli zmienimy media publiczne w narodowe, w myśl ustawy forsowanej przez PiS, nie będzie już miejsca na krytykę. Każdy dziennikarz zastanowi się 10 razy zanim negatywnie skomentuje poczynania władz. To już nie będą media, tylko tuba propagandowa rządzących. 

Biorąc pod uwagę, że PiS ma w planach uderzenie także w media prywatne, a niestety jest to możliwe, bo przecież teraz każdą regulację mogą przeforsować, to  mamy do czynienia z bardzo niebezpiecznym zjawiskiem kojarzącym mi  się nieodparcie z III Rzeszą czy stalinowską Rosją. Znikną różnice, zniknie krytyka, wszyscy będziemy szczęśliwi i zadowoleni – jak za czasów PRL, gdzie każdy miał pracę, mieszkanie, wczasy pod gruszą, a przemysł wyrabiał 300% normy. Ja za tą epoką nie tęsknię! Jeśli Wy też nie, to głośno wyraźcie swój sprzeciw, póki jeszcze można. 

Manifestacje w obronie wolnych mediów odbędą się 9 stycznia w całej Polsce. 

Brak komentarzy: