wtorek, 26 stycznia 2016

Skaczcie do góry!

(fot. Marcin Marchewka)
W sobotę, 23 stycznia miała miejsce w Olsztynie pierwsza demonstracja organizowana przez Komitet Obrony Demokracji. Zebraliśmy się razem na Starówce naszego pięknego miasta, by wspólnie zamanifestować w obronie wolności. Zaprotestowaliśmy przeciwko naruszaniu naszej prywatności, zaglądaniu do naszej poczty elektronicznej, czy śledzeniu naszych komentarzy na forach internetowych. Pokazaliśmy brak zgody na niezgodne z prawem, pospieszne i ingerujące w sposób nadmierny w nasze życie, działania aktualnej władzy. Zebrało nas się kilkaset osób, podobnie myślących i podobnie zatroskanych o los naszej Ojczyzny. Słuchaliśmy wspólnie wystąpień znamienitych gości i wołaliśmy w obronie demokracji. Byliśmy razem, my bierni zazwyczaj Olsztynianie. Obudziliśmy się i poszliśmy mimo chłodu na Stare Miasto, aby pokazać, że także w tym rejonie Polski są ludzie, którym zależy.

Na Starówce nie byliśmy jednak sami. Dołączyli do nas goście, których co prawda nie zapraszaliśmy specjalnie na nasze spotkanie, ale też, jako że jesteśmy nastawieni do ludzi przyjaźnie, miło ich przywitaliśmy i wysłuchaliśmy, co mają do powiedzenia. Myślę tu oczywiście o przedstawicielach skrajnej prawicy, którzy postanowili przyjść pod Stary Ratusz dokładnie w tym samym czasie, co my. W trakcie naszej manifestacji, działając nieco podstępnie, zabrali nam flagę KOD, a następnie ją podeptali, podobnie jak flagę Unii Europejskiej i jeszcze jakieś akcesoria przyniesione przez siebie z domu.

Na to deptanie chciałbym zwrócić uwagę. Pomijam kwestie prawne związane z tego typu działaniem, nie o nie mi w tym wypadku chodzi. Myślę raczej o wykazaniu pewnej różnicy między formą demonstrowania swoich poglądów przez obecnych na manifestacji przedstawicieli prawicy, a uczestników zgromadzenia KOD, w kontekście ostatecznego efektu, jaki przynieść mogą działania obu grup. Z jednej strony obserwowaliśmy dość napastliwe deptanie symboli, któremu towarzyszyło patrzenie się depczących w ziemię, w brud na chodniku, i zadowolenie z poniewierania w tym brudzie tego, z czym się nasi goście nie zgadzają. Tego typu aktywność jest niestety wynikiem negatywnych emocji i symbolicznie wyraża gotowość do burzenia istniejącego porządku. Jest to postawa nie twórców, nie budowniczych, ale miłośników zrujnowanych miast, wielbicieli rewolucji, czasów, kiedy Polska i świat tkwiły w niepokoju oraz bałaganie związanym z rządami jednostek tworzących autorytarne systemy. Ci ludzie są smutni, widzą brudny chodnik, a na nim podeptane flagi i mimo buńczucznych haseł funkcjonują pochyleni, odwróceni, nie śmieją się, a jedynie wyśmiewają, a poza tym są śmiertelnie poważni, jakby ciągle była noc i szary listopad. Depczą, depczą i tak bez przerwy.

Z drugiej strony mieliśmy sporą grupę KOD-owiczów, patrzących się do przodu, w kolorowy ekran, na którym wyświetlano przebieg demonstracji. Ludzi, trzymających w ręku łopoczące biało-czerwone flagi narodowe, lazurowe Unii Europejskiej i białe z symbolem KOD, którzy poprzyczepiali sobie naklejki i znaczki na różnych częściach garderoby, niekiedy w śmieszny sposób. Rozmawiających ze sobą wesoło, mimo że często nie znali się wcześniej. Ludzi, którzy radośnie śpiewali i skakali. Nawet, gdy mówili „nie” protestując przeciwko łamaniu prawa i ingerencji władz w wolność, jednocześnie wykrzykiwali „TAK!” poprzez wyrażanie pozytywnych emocji. Wołaliśmy „wolność, równość, demokracja!”, a czymże, jak nie postawą „na tak” jest wykrzykiwanie takich słów? Patrzyliśmy do przodu, widzieliśmy, że Słońce świeci jasno, nasze flagi były podniesione wysoko, oświetlone promieniami tego Słońca, nie leżały na brudnej ziemi. Byliśmy wyprostowani, skakaliśmy do góry, wysoko, żeby się rozgrzać, aby naładować się pozytywną energią.

I teraz pytanie… Który przekaz jest w stanie pociągnąć bierną, zapatrzoną we własne prywatne sprawy, w problemy codzienności, większość społeczeństwa? Kto jest w stanie bardziej przekonać do siebie ludzi? Czy ten depczący flagę, krzyczący „precz z kimkolwiek”, ubrany w mundur, śmiertelnie poważny człowiek? Czy jednak ten, który potrafi się uśmiechnąć, podać rękę nawet przeciwnikowi, ten, co potrafi stać się dzieckiem i oklejony wlepkami skakać w powietrze bądź tańczyć na mrozie, kiedy Mr Zoob śpiewa „Mój jest ten kawałek podłogi”? Gdy bierni, śpiący obywatele naszego kraju, obudzą się z letargu i usłyszą głos tych zaangażowanych, to w którą stronę pójdą? Czy za patrzącymi do tyłu, tupiącymi nerwowo, smutnymi panami, czy raczej za uśmiechem i radością życzliwych, podskakujących wesoło ludzi? Odpowiedź moim zdaniem jest prosta. Człowiek jest istotą tak skonstruowaną, że unika smutku, lęku, atmosfery zagrożenia. Człowiek nie lubi mroku. Poszukuje dnia, a w nocy zapala lampy. Lubi się śmiać, woli być w przyjaznym środowisku. Dlatego to my, Komitet Obrony Demokracji, pociągniemy za sobą ludzi. Pójdą za nami tłumy, zobaczycie. Ponieważ jesteśmy radośni i patrzymy w przyszłość, a nie w przeszłość. Uśmiechajmy się dalej, bądźmy weseli. Flagi trzymajmy w górze, tańczmy i podskakujmy. A kto nie skacze, temu zimno!

Jakub Jarosławski

Brak komentarzy: