Tak. Koniec białych rękawiczek.
Upokorzony zmuszeniem do wycofania się ze swoich słów o tych nieszczęsnych nagrodach, bardziej niż po aborcjach i IPN-ach, prezes nie będzie czekał, aż mu się pisowskie towarzystwo rozlezie i zbiesi. Jedyny logiczny ruch, to "pocisnąć". Zastraszyć. Aresztować. Odebrać immunitety. Poturbować demonstrantów. Niech suweren widzi, że mężny kneź znów podciągnął gacie pod pachy i na czele zbrojnego hufca ruszył przeciw wrogom. Wrogiem może być każdy, ale niektórzy bardziej niż inni. Więc będzie walił na oślep, maczugą, łomem, bejsbolem. Brudziński i Kuchciński pomogą. Brać pisowska przestanie szemrać, bo też się przestraszy.
Zbliża się więc, nieuchronnie, ostateczne starcie.
A czemu by nie stan wojenny?
Oby krwi popłynęło jak najmniej.
Maria Borkowska
1 komentarz:
Buhahaha brales cos, autorze?:)
Prześlij komentarz