czwartek, 8 lutego 2018

Pucowanie rasizmu

Pucować:
1. czyścić, myć coś dokładnie; szorować, glansować – Słownik języka polskiego, PWN;
2. w gwarze więziennej: „pucować się” – tłumaczyć się, kajać się.

Motto:
„Wysokiego nie można poniżyć, małego nie da się wywyższyć”
- Lao Tsy, Tao Te King (Księga drogi i cnoty), VI w.p.n.e.

Co zamierzają robić politycy PiS po uchwaleniu i podpisaniu przez prezydenta fatalnej nowelizacji ustawy o IPN? Będą tłumaczyć całemu światu, że to, co w niej jest napisane, to nie jest w niej napisane, bo nawet, jak jest napisane, to nie znaczy to, co znaczy, tylko to, co nie znaczy. Ot klasyczne „pucowanie się” według więziennej grypsery (której panowie jeszcze nie znają, ale liczę, że poznają).

Ugrupowanie polityczne przesiąknięte rasizmem, a nawet posuwające się do wręcz faszystowskich tekstów, od lat współpracujące z ludźmi i organizacjami jawnie antysemickimi, postanowiło narzucić całemu światu i okolicom swój punkt widzenia. Oczywiście w obronie swojej godności, bo ta godność jest ponoć szargana na prawo i lewo i trzeba ustawowo dać tym praktykom odpór.

Taka zawzięcie „godnościowa” postawa jest charakterystyczna dla małych zakompleksionych ludzi. To jest właśnie to, o czym pisał 2700 lat temu Lao Tsy i co cytuję w motto tego artykułu. Człowiek świadomy swojej wartości, mający istotny życiowy dorobek, nie ma potrzeby niczego udowadniać, nie boi się krytyki i nie wpada na pomysł, by krytyki, a nawet dyskusji, ustawowo zakazać. Człowiek, który zna swoją wartość, nie bredzi, że cały świat się na niego uwziął i że cały świat go nie rozumie i nawet jak narozrabiał, to nie jego wina, a sytuacja, w której się znalazł, to nie jest skutkiem jego czynów, tylko wrogich sił wszelkich. Tak postępuje zakompleksiona miernota. Ot, niewiniątko, świeczkę zjadło i siedzi po ciemku („ale nie ze swojej winy”).

To, co robi PiS, to całe „wstawanie z kolan”, bredzenie o „polityce godnościowej” to jest właśnie to, o czym pisze Lao Tsy: próba wywyższenia małego. Taka próba nie może się udać. Małe wywyższone nie zaczyna być wielkie, tylko żałosne albo śmieszne.

Innym aspektem sprawy jest fakt, że PiS od lat flirtuje z antysemityzmem, że politycy PiS „nie dopatrują się” niczego złego w antysemickich i wręcz faszystowskich hasłach, że policja nie reaguje na transparent „zdejmij jarmułkę i podpisz ustawę” pod pałacem prezydenckim, że państwowe media nadal zapraszają Rafała Ziemkiewicza, mówiącego o Żydach: „pazerne parchy” i żartującego z komór gazowych. Władza jakoś nie reaguje nawet na innego „geniusza” nazywającego żonę prezydenta „Żydówą”. W ulubionym ośrodku propagandy biznesmena Ryzyka w najlepsze funkcjonuje zdeklarowany antysemita Jerzy Robert Nowak i całe stado jemu podobnych publicystów.

Gdy tylko powstał KOD, środowisko PiS natychmiast wygenerowało narrację, że jest finansowany przez „żydowskiego biznesmena Sorosa”. Już w pierwszych dniach istnienia KOD-u ze środowiska PiS wypłynął paszkwil „KOD rozkodowany” głoszący, że wszyscy założyciele KOD-u to Żydzi (przy okazji zapisano do założycieli KOD-u osoby, które wcale założycielami, ani członkami KOD, nie byli, ale albo są Żydami, albo to środowisko ich za Żydów uważa). To taka ciekawostka, politycy, którzy zapewniają publicznie, że antysemitami nie są, gdy chcą zdyskredytować swoich przeciwników, nazywają ich Żydami. A czemu nie Gruzinami, Litwinami…? No właśnie dlatego, że całe to PiS-owskie towarzystwo jest do gruntu antysemickie, tylko ten fakt z politycznej kalkulacji ukrywa.

To jest taka narracja: „my nie jesteśmy antysemici”, tylko pielgrzymujemy prawie na kolanach do antysemickich mediów księdza Ryzyka, tylko uważamy, że palenie kukły Żyda, to właściwie nic takiego, tylko tolerujemy środowiska głoszące, że „Hitler nie dokończył roboty”.

A tak poza tym, to nie da się podzielić rasizmu na kawałki. Jeżeli głosi się rasistowskie teksty, że imigranci przenoszą pasożyty i choroby, jeżeli dzieli się społeczeństwo na lepszy i gorszy sort, na prawdziwych i nieprawdziwych Polaków, jeżeli przez lata, chcąc zdyskredytować Gazetę Wyborczą, nazywa się ją „koszerną”, to nie da się skutecznie udawać, że nie jest się przy tym antysemitą.

Polska pod rządami PiS brunatnieje i widać to już nawet na ulicy. Zaledwie kilka dni temu widziałem, na ulicy dużego polskiego miasta, młodego człowieka w koszulce z krzyżem celtyckim, na nim trupią czaszką i symbolem brygady SS Dirlewanger. Ten chłopak zapewne nie wiedział, co ta symbolika oznacza, być może nie wiedział, że ta brygada dokonywała rzezi ludności cywilnej podczas powstania warszawskiego. Pewnie nie wiedział też, że trupia czaszka była odznaką na czapkach oficerów SS. Ale ktoś te koszulki w Polsce produkuje, ktoś je w Polsce sprzedaje i służby, które powinny to ścigać nie reagują. Zgodnie z dotychczasową ustawą o IPN, taki młodzieniec nie powinien w tym stroju dojść ulicą dalej, niż do pierwszego policjanta. Ale przecież za rządów PiS odebrano policji instrukcję, jak rozpoznawać faszystowskie symbole.

Cała ta „walka o polską godność” w kontekście stosunków polsko-żydowskich jest kompletnie niepotrzebna. Przez ostatnie dwadzieścia parę lat coraz bardziej otwartego opisywania trudnej wspólnej historii, opinia o Polaku – antysemicie zaczęła już blednąć. Sprawy pogromów z 1944 roku (w 122 miejscowościach, nie tylko w Jedwabnym), pogromu kieleckiego, obrzydliwej kampanii antysemickiej w 1968 roku, stawały coraz bardziej wyłącznie daleką historią. Stosunki polsko-żydowskie, nie tylko te dyplomatyczne i biznesowe, ale i międzyludzkie w Polsce, zaczynały być coraz bardziej normalnie. Gdyby nie ta obecna heca, za kolejne 20 lat prawie nikt by się już tym nie zajmował.

A tak, mamy rezultat. Na skutek także innych PiS-owskich zagrań, jesteśmy dziś skonfliktowani z niemal wszystkimi dotychczasowymi sojusznikami. I to nawet z tak ważnymi dla naszej obronności, jak Stany Zjednoczone i Izrael (producent istotnego uzbrojenia dla polskiego wojska). Jesteśmy pokłóceni na ostro z Niemcami, Francją (najsilniejsze państwa UE), Ukrainą, Litwą. Nawet w Czechach i na Słowacji nie mamy dziś najlepszej opinii. Jedynym neutralnym sąsiadem Polski pozostał dziś Bałtyk. Jak na zagrożenie ze strony coraz bardziej agresywnej Rosji, to dość kiepski sojusznik.

Krzysztof Łoziński

Brak komentarzy: