Czas wakacji sprzyja wspominaniu. A wycieczki takie wspominanie dodatkowo prowokują. Odwiedzamy miejsca a jednocześnie przenosimy się w czasie. Chcę przypomnieć parę epizodów z dzieciństwa w konfrontacji z obchodzonymi uroczyście rocznicami państwowymi.
Górne zdjęcie wykonałem na wycieczce, w małym mazowieckim miasteczku, na bocznej ulicy. Stary, rozwalający się dom, miejsce okazjonalnych spotkań, chyba młodzieży. I miejsce bazgrania po ścianie. Zazwyczaj w takich miejscach są brzydkie, niecenzuralne słowa i "zaklęcia" klubów sportowych. Czasem inne wyartykułowanie tego, co w duszy gra lub co się bezmyślnie powtarza. Tego "napisu" (namalowanych znaków) nie zrobili ani niemieccy turyści ani imigranci. To namazali nasi, tutejsi. Symbol niemieckich faszystów i obok polski znak, polskich faszystów-nacjonalistów (Polska dla Polaków itd.). I to w miasteczku, które nadzwyczaj ucierpiało w czasie niemieckiej, faszystowskiej okupacji. Kilkadziesiąt metrów dalej, w bardziej oficjalnym miejscu jest pomnik, tych co zginęli z rąk niemieckich faszystów.
Czy przejmować się jakimiś napisami na przystanku lub na ruderze? Przecież to margines, patologia. Tak? To dlaczego takie znaki widzę na firmowanych przez rządzące Prawo i Sprawiedliwość (legalna władza, wybrana, jakby nie patrzył!) uroczystościach narodowych i państwowych?
(1. sierpnia 2016 roku, Warszawa, źródło zdjęcia) |
Czym skorupka na podwórku nasiąknie, nasączana medialną, oficjalną propagandą, tym na ulicy trąci. I nie tylko napisami.
Jacy bohaterowie takie i zabawy...
1 sierpnia 2016 rok, Warszawa, masowe i uroczyste obchody wybuchu Powstania Warszawskiego. Dużo ludzi. Krwawa i tragiczna ofiara Polski w nieludzkiej wojnie. I takie same znaki na oficjalnych pochodach nacjonalistów (zdjęcie obok, pobrane z internetu). Swastyka oficjalnie jest zakazana, ale pojawia się w nowej wersji, słowiańskiej, polskiej. Afirmacja i legalizacja podwórkowej chuliganerii? Uzewnętrznienie nastrojów?
W czasach mojego dzieciństwa na podwórku, a zwłaszcza w czasie wakacji, bawiliśmy się w Indian. Winnetou. Gumka od wecków na głowie, zatknięte pióro gęsie, czasem bocianie, albo zwykle, od gołębia. Łuk z patyka i ... walka o sprawiedliwość i wyzwolenie uciśnionych. Jacy bohaterzy takie i zabawy... Czasem bawiliśmy się w wojnę, walczyliśmy oczywiście z "niemcami-faszystami". Dlaczego taka tematyka? Bo takie filmy "leciały" w telewizji, takie czytaliśmy książki. Bym zapomniał, był jeszcze Zorro.
Młody człowiek chce stanąć bohatersko po stronie dobra. Bohaterów i wzory czerpie z mediów (literatury, lektur szkolnych)... i rozmów domowych. Choć bardziej z mediów. A czym nasiąknie, tym potem żyje. Polscy nacjonaliści wzorują się także na faszystach. Są obecnie oficjalnie gloryfikowani jako patrioci... Co musieli czuć żyjący powstańcy warszawscy, gdy widzieli faszystowskie znaki... z którymi walczyli? Co czują ludzie, znający historię, gdy patrzą na telewizyjne relacje z Warszawy? Co czują owi "patrioci" przechodząc z faszystowskimi znakami i gestami obok pomników ofiar faszystów.
Rodzice - patrzcie w co i jak bawią się Wasze dzieci na podwórku. Przejdźcie się po zakamarkach uliczek i zaułków. Takiej Polski chcecie? Ona już wyłazi na ulicę. To nie jest zabawa. To jest życie. Jacy bohaterzy takie i zabawy... W domu nie mam telewizora. Ale w czasie wakacyjnych podróży mam okazję zobaczyć co "nadają" w państwowej telewizji. Tak siermiężnej, prymitywnej i wypaczającej propagandy dawno nie widziałem. Przypomina mi to czasy "głębokiej komuny". Zakłamywanie historii idzie szeroką falą. Tego nie robią kosmici, za tą wykrzywiającą propaganda stoją konkretni ludzie. Z imionami, nazwiskami, z rodziną...
Jacy bohaterzy takie i zabawy... Ale burza wywołana przez te niemądre "zabawy" nas dotkliwie doświadczy...
Stanisław Czachorowski
03.08.2016 Czym skorupka za młodu w mediach nasiąknie, tym później na ulicy trąci
Czytaj także: Młodzi ludzie chwalący Hitlera? Jest rok 2017 ! Ignorancja i groza…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz