piątek, 29 lipca 2016

Stop chaosowi w polskiej szkole


Szanowni Czytelnicy spróbujcie na chwilę stać się rodzicami dziecka urodzonego w 2003 roku. Wyobraźcie sobie, że rozmawiacie z trzynastolatkiem o nowej szkole, o gimnazjum, do którego od września będzie chodzić. Spróbujcie odpowiedzieć na pytania młodego człowieka:
- Boję się tej nowej szkoły… Jak to będzie z moją nauką szkolną?
- Co będzie jeśli zachoruję, nie poradzę sobie w którejś klasie? Trafię z powrotem do podstawówki? A może wcale się nie muszę przejmować, bo i tak zdam?
-Do jakiej szkoły trafię po gimnazjum?  Do zasadniczej zawodowej czy do branżowej? A co to jest ta szkoła branżowa? Co to znaczy, że będę zdawał maturę zawodową? Matua zawodowa– tylko z języka polskiego, matematyki, języka obcego, ale czy zadania takie same na poziomie podstawowym jak na maturze w ogólniaku? Czy jak zdam maturę zawodową, to będę się mógł dalej uczyć czy już nie? A dlaczego mam musieć robić jeszcze liceum dla dorosłych, skoro pięć lat będę chodził do szkoły branżowej? To ile lat zajmie mi uzyskanie wykształcenia średniego?
- A jeśli pójdę do liceum lub technikum, to czy będę chodził do klasy z kolegą o dwa trzy lata młodszym? Będą w szkole różne klasy pierwsze? Będą się uczyć z różnych podręczników? A na wychowaniu fizycznym też będziemy w różnych grupach?
- A jeśli nie zdam z klasy do klasy to co? Pójdę do szkoły z innymi podręcznikami, programami?
- Czy będę zdawał maturę rozszerzoną z progiem zaliczenia czy nie?
Na te i wiele innych pytań powinniśmy młodemu człowiekowi odpowiedzieć wyczerpująco. Ma przecież prawo wiedzieć, na jakich zasadach będzie funkcjonował przez następnych kilka lat. Ma prawo to wiedzieć zanim pójdzie do szkoły.
Tymczasem zamierzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej wprowadzają chaos do polskiego systemu kształcenia. Systemu daleko niedoskonałego i wymagającego licznych zmian.
Nie neguję, że wiele z krytycznych uwag ministry Zalewskiej jest słusznych. Nie neguję, że w społeczeństwie jest tęsknota za ośmioletnią szkołą podstawową i czteroletnim liceum (pięcioletnim technikum). Jestem przekonana, że to trochę tęsknota za czasami, kiedy sami byliśmy młodzi i piękni, czasami nieco wyidealizowanymi. Ale nawet jeśli krytycy gimnazjów mają rację, to należałoby to robić ewolucyjnie, od pierwszej klasy szkoły powszechnej. I tylko od tej klasy. A zmiana ta powinna być solidnie przygotowana. Podstawa programowa, podręczniki, materiały dydaktyczne trzeba by było opracować na całe 12 lat cyklu kształcenia, żeby zapewniały holistyczne, wszechstronne i pełne podejście do edukacji dziecka.
Uczeń i rodzic powinien być do zmian przygotowany z odpowiednio długim wyprzedzeniem. Zmiany te nie mogą następować bez konsultacji społecznych, nie mogą odbywać się w pośpiechu.

To tylko jeden blok problemów, jaki nasuwa mi się w związku z planami na rewolucję w polskiej szkole. Inne omówię w kolejnych artykułach. Jednak wydaje mi się, że już te, które zasygnalizowałam, powinny nas zmobilizować, abyśmy wszyscy: rodzice, nauczyciele, politycy opozycji powiedzieli STOP chaosowi w polskiej szkole. Powstrzymajmy to zmiany. Przekonajmy rządzących, że DZIECKO w szkole jest najważniejsze.

Radosława Górska

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jej..... cóż to za bełkot????? Autor tego czegoś powyżej powinien się cieszyć z nadchodzącej reformy, bo efekty jego nauczania są marniutkie..... (a i to raczej eufemizm, można by rzec)
Zero faktów, same ogólniki i to bardzo płytkie. Wypowiedź ucznia - pominę milczeniem. Ktoś kto pracuje, a przynajmniej ROZMAWIA z dziećmi, od razu wyczuje totalny fałsz. Ale, jak powszechnie wiadomo, niektórzy tzw.obroniarze wolą uciec nawet od własnych dzieci, żeby poudawać że im na cudzych zależy. Nie tykajcie tematów o których nie macie pojęcia. Nauczyciele naprawdę nie są tak głupi jak wam się wydaje, żeby sprawy edukacji powierzyć w tak żałosne ręce ludzi, którzy mają na celu tylko jedno - siać w tym kraju ZAMĘT.

Halina Bumbul pisze...

Radosława Górska ma rację, obawiając się tych przygotowywanych w pośpiechu, nie konsultowanych de facto z nikim, zmian w cyklu kształcenia. Mam 35 letni staż pracy jako nauczyciel, przeżyłam bardzo wiele reform oświaty ale żadna nie była tak chaotycznie i na siłę przeprowadzana. Żal mi uczniów, nauczyciele sobie, jak zawsze, poradzą.