sobota, 20 lutego 2016

Dwie prawdy kiszczakowej szafy

Wystarczył swąd przeszłości z szafy Kiszczaka, żeby ruszyło polowanie na czarownice. Jeszcze dobrze nie obejrzano tego, co znaleziono w kiszczakowej szafie, a już uszykowano pierwszy stos. Już wskazano pierwszą  czarownicę. „- Sprawa teczek TW "Bolka" jest o tyle ważna, że odsłania pewne zjawiska, m.in. to, jak byliśmy okłamywani przez ponad 25 lat (...) "Szafa Kiszczaka" stała się symbolem III RP, gdyż obnaża mechanizm, w którym byli funkcjonariusze służb bezpieczeństwa trzymali w garści ludzi tworzących polską rzeczywistość - mówi w rozmowie z WP Bronisław Wildstein, pisarz, publicysta tygodnika "w Sieci", w czasach PRL działacz opozycji demokratycznej.”.  Owszem działacz, który najtrudniejsze czasy dla Polski w ciepełku  bezpiecznie spędził we Francji. TVP w osobie red. Krzysztofa Ziemca też już ogłosiła wyrok. (… skąd my to znamy ?...) Jak szybko obecna władza zmienia symbole. Jeszcze do niedawna symbolem III RP była „Polska w ruinie”. Po 25 października 2015 roku w symbol Polski weszła „dobra zmiana”, która  swoją „narodową  historię”   opiera na takich autorytetach jak, gen. Kiszczak.  I co z tego, że w latach 70-tych Lech Wałęsa nie prezentował się jak  bohater? To był zwyczajny młody człowiek, zwykły robotnik. Jeszcze nie przywódca. Gdyby narodził się z morskiej bryzy, nieskazitelny, idealny, lustratorzy i historycy nie mieliby o czym pisać, co badać. A tak nie powinni narzekać. Wałęsa  kluczył, przyznawał się i odwoływał, raz chciał debaty, a za chwilę już nie. W momencie swojej największej popularności związanej z przełomem 1989 roku  powiedział: „Przymuszony przez bezpiekę, w ciężkich warunkach materialnych i przed powstaniem opozycji demokratycznej, dałem się wciągnąć we współpracę. Zastraszony, napisałem dużo i powiedziałem za dużo. Nie sądziłem, że branie pieniędzy może jeszcze pogorszyć moją sytuację. Bałem się. Najszczęśliwszy moment w moim życiu to nie ten, kiedy dostałem Nobla, ale gdy zerwałem się z ubeckiej smyczy. Nigdy później nie popełniłem już tego błędu. Wybaczam moim oprawcom i proszę o wybaczenie moich rodaków”. 

Lata 70-te były bardzo trudne. Władza mordowała działaczy, którzy oficjalnie ginęli  w wypadkach. Aparat systemu PRL był niebezpieczny i bezwzględny. Każdy, nie tylko Lech Wałęsa, po prostu się bał. O siebie, rodzinę, o kolegów działaczy. Co wówczas robili ci, którym tak łatwo dziś przychodzi ocena ludzkich postaw tamtych czasów. Czy mieli takie dylematy i żyli w stanie zagrożenia, jak choćby Lech Wałęsa?  Gdzie są ich teczki? Która trupia szafa skrywa ich tajemnice?  Elita intelektualistów, opozycyjnych działaczy tłoczyła ulotki i debatowała w ukryciu. I chwała im za to. Mieli plan? Mieli, ale …   Bez względu na błędy, strach i  braki w wykształceniu to Lech Wałęsa stał się symbolem lat 80-tych, on skakał przez płoty i poruszył Wschodnią Europę by zburzyła mur dzielący ją ze światem kultury zachodniej.  

Skutkiem obłudy i ideologicznego szaleństwa  PiS  jest to, że w Polsce rozpychają się dwie „prawdy”. Dwie prawdy smoleńskie, dwie prawdy o stanie demokracji. Są dwie prawdy o Lechu Wałęsie, te ostatnie z nich powołują się na swoje autorytety: jedna  Kiszczaka, druga  - Wałęsę.  Kończąc: mam nadzieję, że prawdą będzie … prawda. Ta prawda, dzięki której z wielkim trudem udało się zbudować w Polsce demokratyczny ład. Spokój i stabilizację na 26 lat. Aż do czasów „dobrej zmiany” zafundowanej Polsce przez PiS, która grzebie nasze historyczne osiągnięcia i znaczenie.  Niestety…

Grażyna Binek

[W tekście wykorzystałam fragmenty publikacji wp.pl, m.in. red. S.Sierakowskiego]

Brak komentarzy: