czwartek, 21 grudnia 2017

No i mamy bezkrólewie


Polska nie ma prezydenta. Smutna to, ale niestety prawda. Od 20 grudnia 2017 roku Polska oficjalnie już musi przez następne 2,5 roku obyć się bez prezydenta. Mamy notariusza rządu, największy w Europie, jeśli nie na świecie, długopis, mamy Adrianka grzecznie siedzącego na krzesełku w przedsionku prezesowskiego gabinetu. Ale nie mamy prezydenta.

Pamiętam jak w lipcu 2017 roku słuchałam wypowiedzi kogoś, kto wydawał się być prezydentem, jak mówił że członkowie KRS muszą być wybierani większością 3/5 głosów, tak ale ich wybór stanowił będzie wyraz konsensusu różnych ugrupowań zasiadających w parlamencie, żeby nie dochodziło do sytuacji kiedy KRS jest wybrana przez jedną partię mającą większość w Sejmie. I co z tych deklaracji zostało? Ano nie zostało nic, tak jak nic już nie zostało z przysięgi złożonej przez Adrianka 6 sierpnia 2015 roku przed Zgromadzeniem Narodowym.

Nie mamy w Polsce prezydenta. Przez krótki moment mogło się wydawać, że może jakiegoś mieć będziemy. Niezbyt silnego, na pewno nie niezłomnego, zależnego w dużym stopniu od szeregowego posła, ale jednak jakiegoś. Nic z tych rzeczy.

W lipcu 2017 roku Andrzej Duda zamarzył przez chwilę o zostaniu niezależnym politykiem. O tym by na scenie politycznej być kimś więcej niż długopisem Kaczyńskiego, kimś z kim mogli by się liczyć politycy i w kim jakieś nadzieje mogliby pokładać obywatele. Ale ten sen trwał krótko, a przebudzenie było bolesne nie tyle nawet dla Adrianka, co dla Polski. I dla Polski tragiczne niestety.

Nie mamy prezydenta, ale mamy posłusznego, pokornego Adrianka który jeszcze trochę na nasz koszt pomieszka w Pałacu Prezydenckim. Głuchy na głos obywateli, głuchy na postanowienia Konstytucji, słuchający tylko i wyłącznie prezesa. Pomieszka jeszcze w Pałacu 2,5 roku.

Bo po tym czasie będą wybory. I nikt już drugi raz nie uwierzy w zapewnienia o niezłomności Adrianka, w jego obietnice że będzie prezydentem mającym na względzie dobro Polski i jej obywateli, stojącym na straży Konstytucji. Polacy nie są takim "ciemnym ludem" jakim chciałby ich widzieć Kurski. Nie są tak naiwni by dać się kolejny raz nabrać Adriankowi.

I nawet nowy Kodeks wyborczy, przejęcie PKW i SN nic Adriankowi nie pomoże. My, obywatele, sami zatroszczymy się o to, aby wybory się odbyły i odbyły w sposób uczciwy. Nawet "cuda nad urną" Adrianka nie uratują.

Nie mamy w Polsce prezydenta. Ale nie załamujmy się. Za 2,5 roku będziemy mogli to zmienić. Tylko musimy tym razem mądrze wybrać.


Marta Kamińska

Brak komentarzy: