Po podporządkowaniu PiS-owi wymiaru sprawiedliwości i poważnemu ograniczeniu wolnych wyborów, czego dokonano w drodze dostosowania ordynacji wyborczej do potrzeb PiS, mamy do czynienia z całkowitą zmianą ustroju w Polsce.
Demokracja się skończyła, a została zastąpiona systemem monopartyjnej dyktatury, która nie stosuje terroru, unika zamykania do więzień przeciwników politycznych i toleruje pewne obszary aktywności obywatelskiej, ale nie odda władzy.
Na tym polega całe zło, swojego rodzaju koszmar systemu, który najpierw z woli nieświadomych wyborców (przynajmniej istotnej ich części), a potem w efekcie działań zwolenników dyktatury w PiS-e, szerszym bloku katoprawicy, stronnictwach sojuszniczych i niestety przy istotnym poparciu Kościoła, został wprowadzony w Polsce.
Dla mnie sytuacja jest szczególnie dramatyczna i przykra. Urodzony i wychowany w niewoli dyktatury Polski Ludowej, potem podejmując w połowie lat sześćdziesiątych z garstką przyjaciół samotną i beznadziejną walkę z komunizmem (organizacja Ruch) nigdy nie marzyłem, nie wierzyłem, nie przypuszczałem, że doczekam wolnej Polski. Potem przechodząc przez więzienia i areszty śledcze, opozycję demokratyczną (głównie ROPCiO), budując NSZZ „Solidarność”, znowu przechodząc przez niewolę internowania i działając nieprzerwanie w podziemiu, także nie wierzyłem, że komunizm w Polsce może upaść bo przecież broniła go potężna Armia Czerwona, uznawał go cały świat, a próby jego obalenia kończyły się sowiecką interwencją. I nagle stał się cud, podobnie jak w 1918 roku w drodze rozpadu Związku Sowieckiego i wewnętrznego porozumienia powstała wolna demokratyczna, całkowicie niepodległa Polska.
To nie wszystko, wymazane zostało przekleństwo Jałty i podziału Europy. Polska weszła do Unii i NATO, na trwałe na zawsze związała się z Zachodem, armia rosyjska, która od czasów Piotra Wielkiego od 300 lat (z małymi przerwami) stacjonowała w Polsce odeszła. I ten cud został przekreślony w 2015 roku przez pełnego pychy i kompleksów człowieka wraz z grupą chciwych władzy pieniędzy zaszczytów nieudaczników, często szalbierzy, frustratów, nacjonalistów, zwykłych nieuków, którym udało się w niepojęty prostacki sposób narzucić naszemu krajowi nową niewolę.
Po raz drugi w moim życiu muszę podejmować walkę o to samo o co walczyłem przez pierwszą połowę mojego życia. Wrócił koszmar wewnętrznej emigracji, na której byłem przez cały okres PRL-u i znowu rząd, prezydent, te wszystkie rocznice, pochody, uroczystości, apele są wrogie, podłe i oszukańcze, załgane i służące dyktaturze jak akademie i pochody w Polsce Ludowej.
Znowu jak w stanie wojennym podchodzą do mnie ludzie i ze strachem, rozpaczą, brakiem nadziei pytają – czy to długo potrwa, czy doczekamy, dlaczego tylu jest zdrajców, sprzedawczyków, kolaborantów?
Ale przecież tak jak wtedy, a nawet znacznie bardziej nie jesteśmy bezbronni. Za Kaczyńskim i jego grupą nie stoi żadna potęga, nie ma na szczęście jakiejś siły zbrojnej jak za PZPR. Tym razem to tylko od nas samych zależy jak długo trwać będzie ta dyktatura.
Oni mają na swoje usługi służących kłamstwu propagandystów, posady w spółkach i budżetowe pieniądze, Księży, którzy nie przestrzegają przykazania o fałszywym świadectwie i żałosnych renegatów plamiących swoje ładne życiorysy (znacznie więcej za to ludzi którzy kiedyś służyli PZPR, a dziś swoim nowym panom) i być może operetkowe bojówki bawiące się w partyzantkę. Ale to za mało, aby utrzymać u władzy dyktatorski system.
Każdy protest, opór, manifestacja, każdy gest godności, ludzkiej solidarności, każdy sprzeciw wobec fali kłamstwa i nienawiści przybliża nadejście wolności. System komunistyczny upadł w obliczu ewangelicznej zasady – prawda was wyzwoli. Tak samo upadnie ten system nazywany czasami ironicznie kaczyzmem, a dla mnie zwyczajną dyktaturą.
Ma znaczenie każdy opór, każdy sprzeciw wobec fałszowania historii, tak jak w czasach PRL-u nie daliśmy sobie narzucić kultu Świerczewskiego, Dzierżyńskiego Bieruta, Szeli, Janka Krasickiego tak teraz nie możemy zgodzić się na zakłamanie historii poprzez szkalowanie Wałęsy, a robienie geniusza z Kaczyńskiego.
Tak jak Sowietom nie udało się ukryć swojej zbrodni oskarżając o Katyń Niemców, tak pisowcom nie uda się z winnych uczynić bohaterów poprzez kłamstwo o jakimś zamachu i dwóch wybuchach. Na jakiś czas można zeszpecić Polskę pomnikami i nazwami ulic wymyślonych bohaterów, ale ich koniec będzie taki sam jak ich poprzedników.
I pamiętajmy nadchodzą znowu czasy, w których szczególnie warto być przyzwoitym, w których znowu rozum staniał, a odwaga zdrożała i tylko nie wolno nam się ich bać i za nic, za żadną cenę im nie służyć i nie brać udziału w celebrowaniu ich kłamstwa, niech sobie celebrują sami ze sobą.
Stefan Niesiołowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz