Wkurzona Pyra Poznańska nadaje
Najpierw PiS dorwał się do koryta. Upsss, przepraszam, z woli narodu został wybrany na przywódcę duchowego i w ogóle całościowego Polski. Zaczęły się nocne rozróby, głosowania i cała ta skowycząca z radości pokazówka rozwalania, demolki wyrzucania, zatrudniania et cetera, et cetera. Naród okazał się za mało głupi i znaczna jego część znalazła się w szeregach KODu, który ma jeden cel. Zatrzymać tę szaloną jazdę w kierunku autorytaryzmu, i to tylko w najlepszym przypadku. Gorsze scenariusze przewidują bowiem rządy teokratyczne połączone z dyktaturą prezesa. Właściwie to już mamy tę dyktaturę, bo to przecież Jarosław pociąga za wszystkie sznurki.
Powstaje więc KOD, który w krótkim czasie przyciąga do siebie setki tysięcy niepokornych Polaków. Inicjatywa wspaniała, entuzjazm wielki, oddanie, bezinteresowność, gotowość do działania nie do oszacowania. Teraz trzeba było nadać ruchowi obywatelskiemu jakieś ramy, wprowadzić sensowne zasady, budować struktury regionalne. Pracy od groma i trochę, ale nie zmarnowanej, bo w końcu zaczęło wszystko funkcjonować, kulać się do przodu. Mało tego, KOD stał się wrogiem publicznym numer jeden, bo prezes już poczuł smrodek porażki, powoli ogarniający strach, że tak łatwo mu nie pójdzie, jak się zdawało.
I co dzieje się teraz? Nagle jak z popiołu wyskakują gruszki czyli ludzie, którzy uważają, ze to oni mają prawo dyktować politykę KODu, to oni wiedzą lepiej, w jakim kierunku i z kim iść, to im się należy cześć i chwała, bo zasłużeni, bo z pięknym życiorysem, bo doświadczeni w bojach. Nie udaje im się dogadać z zarządem KODu, więc obrażeni z hukiem odchodzą i zakładają KOD-PP. Decydują, ze przejmą te tysiące KODowiczów i to oni poprowadzą nas do zwycięstwa. Coś jednak poszło nie tak. Nie wiem, czy w ich szeregach doszło do kolejnych scysji czy rozłamów, bo nagle pojawia się Ponad Podziałami- dawniej KOD PP. Założenia idealnie takie same jak w Kod PP, nawet ludzie ci sami, więc już nie łapię, nie wiem, co jest grane. Na to wszystko pojawia się kolejna organizacja? Grupa? Tzw. KODe. A co to jest znowu? Powoli czuję się osaczona tymi pseudoKODami, z których każdy ma patent na prawdę i jedynie słuszne rozwiązania, a łączy je jedno – złość i liczne pretensje do Ruchu Matki czyli KODu. Nie dość, że PiS mi funduje życie w matrixie, to tworzą się kolejne matrixiątka. Jeszcze trochę a po prostu zatracę swoją umiejętność rozumienia rzeczywistości. Konia z rzędem temu, kto w ogóle jest w stanie to pojąć?
No i zaczyna się wojenka podjazdowa. Kto się czuje rozczarowany pewnymi działaniami KODu, niedoceniony, zdołowany ten natychmiast staje się obiektem adoracji i zainteresowania tych innych pseudokodów, które za wszelką cenę próbują przeciągnąć nieszczęśników do siebie. I kuszą, i czarują, zachęcają, proponują uczciwość, wiarę i miłość na wieki. Jakże łatwo jest ulec takiej manipulacji. Jak łatwo podpaść swoim, którzy nie maja jeszcze wprawy w rozmowach, mediacjach i bardzo szybko, czasami zbyt szybko, potępiają w czambuł i karzą, bazując na pozorach.
Taka sytuacja to miód na serce prezesa. Właściwie to po co on ma się wysilać, jeśli sami się rozwalimy od środka? A ja patrzę sobie, obserwuję i zastanawiam się, co jest ważniejsze; prywata i chęć dominacji czy powrót do normalności? Do cholery, tak szybko zapominamy, po co my w KODzie i po co KOD? Pałamy świętym oburzeniem, bo ktoś coś, zapiekamy się w złości i krzywdzie, nie potrafimy rozmawiać ze sobą, bo łatwiej się obrazić niż przyznać do błędu, niż próbować załagodzić sytuację. Idąc tą drogą pokazujemy, że niczego się nie nauczyliśmy, że wciąż małość w nas góruje nad prawdziwą troską o Polskę. Jeśli nie staniemy ponad, jeśli będziemy się dzielić na ileś pseudokodów, jeśli będziemy nakręcać spiralę nieufności do Szefostwa, jeśli szefostwo przestanie nas słuchać ,będzie tylko ustawiać po regionalnych kątach i karać za, często, grę pozorów lub po prostu, bo się ktoś na kogoś obraził, to wiecie? To zasługujemy na prezesa i jego kolesi. Ja się uczę na błędach znanych mi z historii, wam też radzę, bo zaprzepaścimy cały nasz potencjał i przegramy. Nauczmy się być, współpracować, rozmawiać, słuchać, szanować drugiego człowieka, nie ujeżdżać na sobie jak na łysej kobyle, być otwartym na inność, nie przekreślać z marszu. I tyle w tej sprawie.
Tamara Olszewska
1 komentarz:
Tak było rowniez w Solidarnosci 1980-1981.Sprawie nalezałoby sie przyjzec czy w srodowisku niesa prowokatorzy ,bo to prawie pewne.Ale co ze spotkanim z W.Frasyniukiem? on mogłby to najlepiej co niktorym wyjasnic,ze to nie czas na łupy.
Prześlij komentarz