"Nie ważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy."- stare powiedzenie Józefa Stalina może na nowo stać się aktualne w dzisiejszej Polsce.
W Polsce do tej pory było tak, że głosowali obywatele, komisje wyborcze zliczały głosy, a protesty wyborcze zgłaszane przez obywateli rozstrzygali niezawiśli sędziowie. Także niezawiśli sędziowie, niezależni od jakiejkolwiek partii politycznej, podejmowali uchwałę o ważności wyborów.
Ta sytuacja własnie ma się zmienić...
Zgodnie z prezydenckim projektem ustawy o KRS (Krajowej Radzie Sądownictwa) to nie samorząd sędziowski, jak do tej pory, ale Sejm- czyli politycy- będą wybierać większość członków KRS. Organu, który następnie rekomenduje osoby do zajęcia stanowisk sędziowskim w naszym kraju.
Zgodnie z prezydenckim projektem ustawy o SN w Sądzie Najwyższym ma powstać nowa izba- Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która będzie m. in. orzekała w sprawie protestów wyborczych i ważności wyborów. Do Izby tej zostaną wybrani nowi sędziowie, rekomendowani przez nową KRS i zaprzysiężeni przez prezydenta.
I tak oto pochodzący z nadania partyjnego członkowie KRS będa rekomendować pochodzących- co prawa pośrednio- ale też z nadania partyjnego członków Izby SN orzekających o ważności wyborów. Co więcej czas pracy tych członków SN na stanowisku będzie- jeśli prezydenckie projekty wejdą w życie- uzależniony od dobrej woli prezydenta. Zgodnie bowiem z ustawą po skończeniu 65 roku życia przechodzą w stan spoczynku chyba że prezydent zgodzi się łaskawie, aby mogli orzekać nadal. A to czy się zgodzi czy nie nie zależy od żadnych obiektywnych czynników, prezydent po prostu będzie mógł ocenić, czy sędziowie ci wydawali wyroki po jego myśli czy też nie. A należy pamiętać, że ze względu i na wymogi ustawowe i na fakt, że sędziami SN zostają- a przynajmniej zostawały do tej pory- osoby doświadczone granica tych 65 lat nie jest jakoś odległa w czasie.
I tu pojawia się pytanie- czy taki mechanizm wybierania i uzależniania od prezydenta sędziów decydujących o ważności wyborów gwarantuje przeprowadzenia naprawdę wolnych, demokratycznych wyborów?
Oczywiście nie!
W końcu jeżeli wynik wyborów bedzie niekorzystny dla partii rządzącej można za pomocą rozstrzyganych przez "naszych" sędziów protestów wyborczych postarać się go skorygować.
Jeśli wynik będzie w dużym stopniu niekorzystny dla Jedynej Słusznej Partii, sędziowie zależni od Jedynej Słusznej Partii mogą orzec nieważność wyborów. Tak że będą przeprowadzone następne i następne, aż w końcu wynik także bedzie "jedynym słusznym"
Może się mylę. Może wcale tak nie bedzie. Może PiS do KRS wybierze ludzi o niezachwianej uczciwości, którzy z kolei na sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN rekomendują ludzi ta samo uczciwych i niepoddających się niczyim naciskom. Może, choć osobiście wątpię aby ktoś przejmował i KRS i SN po to, by następnie z tego nie korzystać.
Ale nawet jeśli to czy stworzenie w Polsce mechanizmu pozwalającego rządzącym politykom wpływać na wynik wyborów jest na pewno tym, co najlepsze dla naszego kraju?
Proponuję aby nad tym pytaniem każdy sam się zastanowił.
I pamiętał że kiedyś już taki system mieliśmy.
Teraz do nas należy decyzja czy chcemy do niego wracać.
Marta Kamińska
1 komentarz:
Poziom równy utrzymuje się na tej stronce. Bardzo budujące. Przyjemnie czyta się te literature science fiction;)
Prześlij komentarz