- Magdalenka, gdy popije robi laskę gdzie byle. – Rzucił młody chłopak do kodera, który właśnie obklejał płot starej budowy zaproszeniem na manifestację z okazji 4 czerwca. Koder, pan w podeszłym wieku, przerwał pracę i obrócił się.
- Przepraszam, ale nie rozumiem. – Odpowiedział.
Chłopak z kolei zatrzymał się. Był dobrze ubrany. Przylizane na żel włosy błyskały w świetle ulicznych latarni.
- Przecież to była ustawka. – Wyjaśnił. – Komuniści w Magdalence i przy Okrągłym Stole dogadali się z częścią Solidarności. My wam damy władzę, a wy nam święty spokój, tak byśmy mogli sobie spokojnie żyć w nowej rzeczywistości. Te całe wielkie wybory 04. czerwca to jedna wielka ściema. Wałęsa, Mazowiecki, Michnik to byli zwykli agenci czerwonych.
Koder zadumał przez moment po czym spytał:
- A Ty chłopcze, w którym roku się urodziłeś?
- W 89, a co?
- Nie znasz tamtych czasów…
- Ja może nie znam, ale moi rodzice znają bardzo dobrze. Tato za komuny był robotnikiem. Zakład po upadku komuny przejęła jakaś komunistyczna szycha w naszym mieście. Potem tato stracił pracę. Przez x czasu utrzymywaliśmy się z marnej pensyjki nauczycielskiej mojej mamy, a czerwoni się ustawiali przejmując państwowe firmy.
- Wiesz, mi też nie było w pierwszych latach lekko, też straciłem pracę…
Chłopak cały wzburzony nie pozwolił mu jednak dokończyć.
- Trzeba było wtedy wziąć tych wszystkich czerwonych, zabrać im co w komunie ugrali, wsadzić do więzień, a decyzyjnych rozstrzelać. Wtedy by było sprawiedliwie!
Koder znowu zamyślił się na chwilę.
- Chłopcze, wiesz kiedy z Polski wyszła Armia Czerwona? – Spytał wreszcie.
Chłopak nie odpowiedział zaskoczony pytaniem.
- W 1993 roku. – Kontynuował koder. – Przez te trzy lata wolnej Polski mieliśmy jeszcze setki tysięcy rosyjskich żołnierzy. Milicja, Wojsko Polskie, to byli też ludzie jak to mówisz całkiem czerwoni. Powiedz mi chłopcze co by się stało jakbyśmy w 89 czy nawet 92 chcieli zrealizować Twój plan? Czy ci czerwoni pozwoliliby nam zabrać wszystko to, o czym mówisz? Co by się wtedy stało, jak myślisz?
- Na pewno można było…
- Nie, nic nie można było. Twój plan to w tamtych czasach wojna domowa i w efekcie wygrana czerwonych oraz zabetonowanie systemu na kolejne dziesięciolecia. Byśmy mieli kolejnych wielkich bohaterów wolności i poza tym nic więcej… jak zwykle.
- A po 93?
- Ehhhh… po 93 to suweren w demokratycznych wyborach wybrał z powrotem SLD do władzy. Dwie kadencje do 2005 i Kwaśniewski przez 10 lat (w tym za AWS) wystarczyły żeby przypilnować, by nikt z nich niczego nie stracił.
- No ale potem PiS chciał zrobić porządek wreszcie.
- Porządek… - Koder się uśmiechnął pod nosem. – Ci czerwoni już 15 lat budowali razem z nami chciał nie chciał nową Polskę. Twoja sprawiedliwość nakazywałaby zrobić coś, na co w praworządnym państwie demokratycznym nie było już miejsca. A teraz co? Zabierają nawet tym, którzy przez całą służbę pracowali dla wolnej Polski, a przez miesiąc czy pół roku załapali się jeszcze na służbę w PRL-u. Przecież to chore jakieś! To wbrew jakiejkolwiek sprawiedliwości i naszej Konstytucji!
Koder zamilkł na chwilę, a chłopak też się nie odzywał. Patrzył przed siebie wyraźnie zamyślony.
- To nie jest wszystko takie proste, jakbyśmy chcieli. – Powiedział w końcu koder cicho. – Mi też było źle w nowych czasach. Też straciłem pracę. Teraz mam psią emeryturę. Też wiele rzeczy mi się nie podobało. Ale jednak żyłem już w wolnej Polsce, w kraju, który jednak był już mój, z którego mogłem być dumny. Cieszyłem się, że moje dzieci będą mogły robić i mówić to, co uważają za słuszne. Będą mogły żyć jak chcą i gdzie chcą. Będą takie trochę jak Ty nieświadome i szczęśliwe. Choć ta nieświadomość ma także widać złe strony…
- Naprawdę jest Pan dumny z tego co zrobiliśmy?
- Tak jestem. Jestem dumny z ludzi, którzy doprowadzili do tych przemian. Z Wałęsy, Kuronia, Mazowieckiego, Michnika…
- Przecież do żydzi!
- Mogą być nawet murzynami… Jestem dumny z nich, bo wykazali wielką mądrość. Takich narwańców jak ty wyznających zasadę wszystko albo nic wszędzie jest wielu. Oni wiedzieli, że nas to nigdzie nie zaprowadzi. Wiedzieli, że muszą czerwonym coś oddać, aby zyskać coś o czym zawsze marzyli przez te wszystkie lata walki z komuchami – wolność dla swojego kraju. Zrobiliśmy coś niesamowitego – dokonaliśmy wtedy bezkrwawego obalenia ustroju. Rozpoczęliśmy upadek komunizmu w Europie i na całym świecie. To było historyczne wydarzenie… a wybory 04. czerwca są jego symbolem. Nie były może do końca wolne, ale były pierwszym krokiem do naszej wolności. – Koder zamilkł na chwilę. – Ale my co? My mamy talent do plucia na siebie, do deptania własnej historii, bo ten czy tamten nie znalazł w niej dla siebie takiego miejsca jakie sobie wymarzył. Powiedz mi, czemu tak się dzieje? Czemu jesteśmy takim wielkim, a zarazem takim durnym i małostkowym narodem?
Chłopak patrzył na kodera nic nie odpowiadając. Potem pokręcił lekko głową, otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale tylko obrócił się na pięcie i poszedł przed siebie. Szedł jednak jakby mniej pewnym i sztywnym krokiem niż wcześniej. Koder tymczasem zamoczył pędzel w kleju i zaczął przyklejać kolejne plakaty z zaproszeniem na marsz 04 czerwca, choć już noc się kończyła, co zaczął oznajmiać śpiew ptaków w pobliskim parku.
Adam Reimann
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz