piątek, 22 września 2023

Jest przyjemny dzień…

Lekki wiatr, słońce wreszcie odpuściło, temperatura oscyluje teraz w okolicy 23 stopni, czyli jest tak akurat. Za oknem spokój i ciszę przerywa ostra kłótnia ptaków na pobliskim drzewie, które wciąż pyszni się zielenią, ale już niedługo rozświetli się fetą jesiennych barw.

Popijam sobie aromatyczną kawę, kot leży obok laptopa i pomrukuje…wydawałoby się, że jest tak sielsko i lirycznie, ale to tylko pozory.
Jeszcze trzy tygodnie, które muszę przetrzymać, próbując trzymać emocje na wodzy. Trzy tygodnie nurzania się w szambie, które zafundował nam prezes i jego sitwa. Trzy tygodnie agresji i chamstwa, szalonego populizmu i ostrego szczekania na przeciwników politycznych. Trzy tygodnie konfrontacji z poziomem polityków, który sięgnął dna.
Przez 8 lat ludzie prezesa obrażali mnie bezpardonowo i bez zastanowienia. Naznaczyli mnie mianem zdrajcy, który nie ma prawa mówić o sobie, że jest Polakiem. Zarzucali mi wręcz antypolskość i brak patriotyzmu. Z jednej strony nazywają mnie agentem Niemiec, z drugiej, poplecznikiem Putina. Dlaczego? Bo nie dałam się wziąć na lep ich słodkich słówek, nie dałam swego przyzwolenia na przeinaczanie historii, na odejście od Konstytucji, na łamanie moich praw. Mówili, że jestem miałka intelektualnie i na tyle głupia, że oni, oczywiście w trosce o mnie, będą decydować, z kim sypiam, jak sypiam, w jakiego Boga wierzę, z kim mi wolno przystawać, a kogo nazywać wrogiem.
Teraz jeszcze okazało się, że jestem świnią, bo nie dołączam się do ostrej nagonki na film Agnieszki Holland. Mało tego, deklaruję, że obejrzę jej film, bo to, co wyczynia obóz władzy na polskiej granicy z Białorusią, jest dla mnie nie do przyjęcia. Z jednej strony całkowite dehumanizacja imigrantów, z drugiej ośmieszenie i wykorzystanie wojska, obrony terytorialnej i służb granicznych do upodlających ich działań przeciwko głodnym, chorym i wykończonym kobietom oraz dzieciom.
W tym kontekście, nazwanie mnie „świnią” przyjmuję jako największy komplement.
Jeszcze trzy tygodnie mojej nadziei i wiary w to, że do urn ruszą wszyscy, nawet ci, co to udają, że polityka ich nie dotyczy. Że Polacy pokażą prezesowi wielkiego soczystego fucka, a potem zgodnie z prawem, rozliczą jego ludzi za przekroczenie kompetencji, za zabawę naszą Konstytucją, za złamanie zasad państwa demokratycznego.
Jeszcze trzy tygodnie i wierzę, że przestanę wstydzić się, że jestem Polką. Że coś przegapiłam i dopuściłam do tego, że moją Polską rządzą błazny, nieudacznicy, którzy w normalnych realiach w życiu by się nie wybili na przywódców, bo ani to mądre ani kompetentne. Że tylu moich rodaków dało się zaczarować i ponad dobro Polski postawili na ochłapy rzucone z partyjnego stołu.
Ja już żyłam w takiej Polsce, o której w 1983roku śpiewał zespół Turbo: „Nauczyli nas regułek i dat, Nawbijali nam mądrości do łba, Powtarzali, co nam wolno, co nie, Przekonali, co jest dobre, co złe. Odmierzyli jedną miarą nasz dzień, Wyznaczyli czas na pracę i sen. (…)Nauczyli nas, że przyjaźń to fałsz, Okłamali, że na wszystko jest czas. Powtarzali, że nie wierzyć to błąd, Przekonali, że spokojny jest dom. Odmierzyli każdy uśmiech i grosz. Wyznaczyli niepozorny nasz los. Nie zostało pominięte już nic(…)”.
Żyłam w Polsce, szarej, ponurej, nijakiej i nie chcę do takiej Polski wracać. Nie chcę powtórki z rozrywki!
Jeszcze tylko trzy tygodnie…

Tamara Olszewska

Brak komentarzy: