środa, 18 marca 2020

Ponieważ Ministerstwo Edukacji Narodowej pisze rozporządzenie o edukacji zdalnej

Ponieważ Ministerstwo Edukacji Narodowej pisze rozporządzenie o edukacji zdalnej, to chciałbym podsunąć parę wątpliwości, które domagają się rozstrzygnięć.

Co na to RODO? Czy mamy podpisane umowy powierzania danych z Facebookiem, Google, Skype, Microsoftem oraz innymi dostawcami komunikatorów? Bo nauczyciele mogą nawet chcieć, a najwyraźniej przepisy są nieczułe na pandemię.

A czy jeśli uczeń ma głupie zdjęcia na profilowym, to mam zwrócić uwagę, czy olać? A co, jeśli ja nie ukrywam swoich poglądów, a są one sprzeczne z poglądami rządu, to mam założyć nowy profil? Ile mam założyć profili? Bo może jednak powinienem mieć profile dla każdego ucznia, w zależności od jego poglądów?

Czyli lepiej przez mail? To bardzo wygodna forma. Wysyłam i czekam, aż ktoś coś zrobi. Bardzo nowoczesne. Ile mam czekać? A czy jak uczeń nie wyśle w terminie, to od razu pała? Bo niektórzy już tak robią. A co jeśli komuś wysiadł internet? To jednak dziennik elektroniczny. O ile jest. I działa. Również szał. Wysyłam i czekam. Ponownie. Ile mam czekać w ramach edukacji zdalnej?

A co jeśli już prowadzę lekcje na żywo, ale ktoś jednak nie chce lub nie może w nich uczestniczyć, to mam to jakoś nagrać, żeby wysłać? Ile kont mam obsłużyć, żeby dotrzeć z informacją? A jak mam przekazać emocje z lekcji na żywo komuś, kto nie uczestniczy w lekcji na żywo? A czy jak była normalna szkoła, to musiałem wysyłać każdemu, kogo nie było na lekcji lekcję? Czy spisywali z zeszytów? A jeśli rodzina ma w domu jeden komputer, a trójkę dzieci i rodzice też pracują zdalnie, to kto ma pierwszeństwo? A jak nie mają tabletów? A co z dziećmi, które dopiero dostały pierwszy telefon i jeszcze nie ogarniają wszystkich aplikacji? A czy każdy musi mieć telefon? A czy wszędzie są komputery? A czy wszędzie jest internet?

Czy można na przykład dzwonić? A jak dzwonić do wszystkich uczniów z indywidualnym pytaniem? A co jeśli rodzice nie rozumieją zadanego materiału? Jakie przewiduje się konsultacje? I konsekwencje braku rozumienia rodziców.

A czy uczeń, który nie ma internetu lub mu się zepsuł, to ma nieobecność? Co z uprawiającymi seks kotami, które denerwują psy i te szczekają, więc wszyscy słyszą hałas na lekcji? Jak bardzo rodzice są w stanie kontrolować swoje dzieci, gdy sami muszą albo pracować w domu, albo poza domem?

Lekcje muszą odbywać się zgodnie z planem lekcji, czy raczej brać pod uwagę ogólne możliwości i warunki, w których się znajdujemy? Co z moim własnym sprzętem? Ile szkół ma kamerki? Ile szkół ma komputery? Czy rzeczywiście system oceniania jest dostosowany do sytuacji wyjątkowej? Którzy nauczyciele są lepsi, ci od wysyłania zadań, czy ci gadający? Którzy rodzice są lepsi, ci, którzy ogarniają rachunek prawdopodobieństwa, czy tylko zwykły domowy?

1 komentarz:

Stanisław Czachorowski pisze...

"Ciekawi mnie jedna sprawa... Widzę w telewizji nauczycieli, którzy pięknie prowadzą lekcje zdalne, webinary, uczniowie opowiadają jak super. Testy, konwersacje... Tymczasem rozporządzenie MEN mówi o tym, że do 25 marca jest zawieszona działalność dydaktyczna szkół, a więc prowadzicie Państwo te lekcje prywatnie? Poza szkołą, bo rozumiem, że jako szkoła łamalibyście prawo. Druga rzecz: minister zapowiedział akt prawny regulujący nauczanie zdalne, jest mowa o zmianach w WSO itp. W tej chwili nauczanie zdalne nie ma umocowania prawnego w nauczaniu w szkołach publicznych. Czy dokonywaliście już jakiś zmian chociażby w WSO, aby móc stawiać oceny za pracę zdalną? Ja wiem, że jest czas zarazy i te tematy idą na dalszy plan, ale aspekt prawny do nas wróci prędzej czy później. Żeby nie było: sam przygotowuje zarówno webinary jak i lekcje zdalne (google classroom), ale to na czas po 25.03."

Głos nauczyciela.