Dobry tekst Michała Olszewskiego z Gazety Wyborczej. Polecam
lekturę i sugeruję chwilę refleksji. Szczególnie sympatykom PiS polecam.
Wojciech Glinka
"Joanna Lichocka wyznaje, że nigdy w pochodzie nie
wzięła udziału: szanuje patriotów, ale retoryka jej nie odpowiada. Dawid Wildstein,
słuchając rasistowskich wypowiedzi rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej, nie
wierzy, „że tak można”. Michał Karnowski pisze, że są „głupie, pogańskie,
nieprawdziwe”. Jarosław Kaczyński wietrzy prowokację, Andrzej Duda tupie nóżką,
nawet odporny na fakty niczym kortenowska stal Joachim Brudziński zauważył, że
coś poszło nie tak. Oczywiście wszystko to w sosie symetryzmu, z rewerencją dla
maszerujących i tradycyjnym wytknięciem błędów krytykom Marszu, ale wyraźnie
podszyte zdenerwowaniem. Król jest nagi (czy raczej brunatny) i dłużej
ignorować tego faktu nie sposób.
Dlaczego akurat w tym roku politycy i dziennikarze zauważyli
to, co w Marszu Niepodległości widać było od początku? Oglądam z bliska marsz
od 2011 roku: owszem, idą w nim rodzice z dziećmi i starsi państwo machający
chorągiewkami, ale ton nadają kibolskie oraz nacjonalistyczne grupy z całego
kraju. Mydlenie oczu rzekomą brutalnością policji, która w minionych latach
miała prowokować zamieszki, to ordynarne kłamstwo, podobnie jak próba stawiania
znaku równości pomiędzy grupą przestraszonych dzieci z Antify a dobrze
zorganizowanymi ekipami stadionowymi, które w ten jedyny dzień zawieszają spory
i idą przez Warszawę ramię w ramię. Marsz od początku ma nastawiony na
konfrontację i przemoc charakter. Również hasła, jakie się na nim pojawiają,
mają co roku ten sam ksenofobiczny, rasistowski i pełny nienawiści ton.
Dlaczego więc dopiero teraz część prawicy zdobyła się na
słowa krytyki? Możliwości jest kilka. O jednej opowiadał mi niedawno znany
prawicowy dziennikarz, który z błyskiem w oku podejrzewał, że w nadchodzących
wyborach opozycja i PiS będą mieć wspólnego przeciwnika. „Za PiS-em idą jeszcze
gorsi” – perorował, a ja nie mogłem nie przyznać mu racji, ponieważ jest to
zdanie prawdziwe. PiS jest partią szkodliwą i destrukcyjną, ale nie ulega
wątpliwości, że na plecach czuje oddech sił, które kłębią się na Marszu
Niepodległości i dla których Kaczyński jest taką samą częścią establishmentu
jak Schetyna czy Petru.
Takie pomruki z trzewi Marszu dochodzą od dawna, ale
najwyraźniej PiS nie jest już w stanie ich bagatelizować: endecki front ma się
coraz lepiej, a historia z lat 2005-07, kiedy to Kaczyńscy gładko połknęli
pączkujący ruch narodowy, już się nie powtórzy. Po dekadzie widać również, że
znajdujemy się w zupełnie innym miejscu, a rasiści i neofaszyści raczej staną
prawicy ością w gardle, niż dadzą się gładko strawić. Odpowiedzialność za tę
katastrofę ponosi Prawo i Sprawiedliwość, które popełniło grzech ciężki, w imię
doraźnych interesów obłaskawiając siły skrajne. Dobry czas dla rasistów to
również zasługa takich ludzi jak minister Błaszczak, który, nie zapominajmy o
tym, szukał usprawiedliwień dla pijanych wyrostków demolujących 1 stycznia tego
roku kebab w Ełku. Po zwycięstwie prawicy ANI RAZU nie usłyszeliśmy w sferze
publicznej deklaracji podobnej do wielokrotnie wyśmiewanego „idziemy po was”,
które wypowiedział Bartłomiej Sienkiewicz do nacjonalistów białostockich.
Wszystko, co słyszeliśmy do 11 listopada tego roku, było obłaskawianiem,
przytulaniem, usprawiedliwianiem, zaproszeniem do stołu.
PiS ma jeszcze szansę, żeby wyraźnie (wyraźniej niż za
pomocą kilku tweetów i oświadczeń) odciąć się od endeckiej siły, która rośnie
na prawo od niego i gdyby tak się stało, byłaby to jedna z niewielu płaszczyzn,
na których możliwe byłoby kruche spotkanie opozycji z władzą. Co mogłoby się,
swoją drogą, dla Jarosława Kaczyńskiego okazać bardzo zyskowne – do kolejnych
wyborów jego partia przystąpiłaby jako gwarant stabilności i ochrony przed
tymi, którzy „naprawdę” zagrażają stabilności kraju. Możliwe jednak, że
zwycięży opcja reprezentowana przez Błaszczaka, co oznacza dalszą endekizację
tej partii. Emocje opadną, transparenty wyblakną, a PiS nadal będzie
obłaskawiać hydrę, która wyrasta nam wszystkim nad głową, coraz pewniejsza
swego i z coraz większym apetytem na władzę."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz