poniedziałek, 4 września 2017

Rozpoczął się pierwszy dzień umierania polskich gimnazjów

 
Rozpoczął się pierwszy rok likwidacji polskich szkół powołanych w niepodległej, demokratycznej Rzeczypospolitej. Rząd Akcji Wyborczej "Solidarność w 1999 roku odchodząc od PRLowskiej struktury szkolnictwa wzorował się na II RP. Powołanie gimnazjów wydłużyło powszechność szkolnictwa do 9.lat, ułatwiło dostępność nauki dla młodzieży wiejskiej, wzmocniło integrację społeczności gminnych. 

Wracamy do struktury szkolnictwa wprowadzonej w czasach Bieruta i Gomułki, wypracowanej w warunkach ustroju komunistycznego, w którym poprzez długotrwały wpływ w jednej placówce szkolnej dążono do ograniczenia roli rodziny w zapewnieniu ciągłości wychowania. Dokonuje się to w czasach zapaści demograficznej, co pogłębi problemy szkolnictwa wiejskiego, a nie zlikwiduje szkół "molochów" w wielkich miastach i na ich przedmieściach. Regres szkolnictwa powszechnego z 9. na 8 lat nie tylko pogorszy równość wykształcenia, ale i skazuje nastoletnią młodzież (w tak trudnym wieku) na konieczność o rok wcześniejszego wyboru dalszego typu kształcenia (liceum, technikum, szkoła branżowa) w coraz dynamiczniej zmieniającym się otoczeniu społeczno- gospodarczym. Dla młodzieży wiejskiej to wydłużenie lat dojazdu do miejskich szkól i to na własny koszt.

Największy edukacyjny koszt poniesie 1 mln polskich dzieci z pierwszych trzech roczników reformy - dzisiejszych uczniów V - VII klas szkoły podstawowej. Nauka z pomieszanej podstawy programowej, zmienione a niedookreślone wymagania na egzaminie po 8.klasie, dramat podwójnego rocznika w szkołach średnich od 2019 roku. Skrócenie szkolnictwa ponadpodstawowego z 6.(gimnazjum i liceum) na 4.lata nie podniesie poziomu nauczania, nie ułatwi kształcenia dojrzałych, samodzielnych młodych Polaków.

Reforma edukacji min.M.Handke dokonywana była w okresie wyżu demograficznego, co amortyzowało negatywny wpływ na warunki zatrudnienia. Dla nauczycieli oznaczała autentycznie podniesienie pozycji zawodowej, powszechny system awansu, ściśle powiązany ze wzrostem wynagrodzenia, a niezależnie od tego reforma rozpoczęła się podniesieniem uposażeń. Zwłaszcza dla młodych mianowanych nauczycieli oznaczała wzrost pensji nawet ponad 40%! 

Jesteśmy polskimi nauczycielami, rodzicami, samorządowcami, działamy w warunkach, które ustanowiła dominująca partia nie licząca się z naszym głosem. Nie udało się nam uratować przed deformą polskiego szkolnictwa i obronić gimnazjów. Jednak to kim jesteśmy, warunki w których działamy nakłada na nas jeszcze większy obowiązek rzetelnej troski o narodową edukację, o stałe zaangażowanie dla dobra polskich dzieci i młodzieży!

1 komentarz:

Unknown pisze...

Przecież Gimbaza jeszcze jest, skończy się wraz z końcem tego roku szkolnego