Ale co zrobić jak ten leżący sam się podstawia? Przejść obok z podniesioną głową, czy wykorzystać sytuację i tak leciutko, ale jednak, kopnąć? No cóż, choć we mnie empatii od groma i trochę, to jednak z ochotą pokopię sobie to tu, to tam, to jeszcze gdzie indziej. Pokopię delikatnie, z wyczuciem i będę się radośnie uśmiechać, bo czekałam na to aż 8 lat. AŻ 8 LAT!!!
Obserwuję więc ze sporą satysfakcją, co wyczynia obóz władzy
po wyborach. Widać, że ich oderwanie od rzeczywistości jest trwałe i wręcz
patologiczne.
Puszą się kolesie prezesa przed kamerami, gdy głoszą
wygraną. Jakoś nie chcą zauważyć, że ta wygrana jest WIELKĄ PRZEGRANĄ. Wszem i
wobec oznajmiają, że głosowało na nich 7 640 854. A te 13 146 454 Polaków
(w tym ci, co postawili na Konfederację) to jakaś pomyłka. Wydaje się, że oni
wierzą, że to, co się zadziało, to tylko jakiś przykry sen, z którego za chwilę
się obudzą i znowu będzie git. Znowu naród dał się nabrać i postawił na nich.
Na ich praworządność, sprawiedliwość, prawdziwą i jedyną polskość.
A tu klapa…mija dzień za dniem i nic się nie zmienia. Nadal
wielka przegrana wygranych jest faktem. I co z tym zrobić? Może połechtać Dudę
i ten coś wymyśli. Tak, tego Dudę, którego do tej pory lekceważono w obozie
władzy, prześmiewano się z niego, a dla prezesa był jak persona non grata. Jest
szansa na to, że ów Duda na uszach stanie, by pomóc swoim. On przecież już wie,
że po zakończeniu kadencji nie ma szans na jakąś dobrą fuchę na Zachodzie. Wie,
że prawdopodobnie Uj pomacha mu z uśmiechem łapką na pożegnanie. Wie, że jedyną
jego nadzieją jest się trzymać uparcie PiS, a jak teraz będzie grzeczny, to może
po odejściu prezesa, to on stanie na czele nielotów politycznych z tejże
partii.
Wielu z nich nadal próbuje trzymać się w pionie, licząc na
cud, ale co niektórzy pękają i machając paluchem mówią o zdradzę, o kupowaniu
głosów przez Niemcy, Rosję i jeszcze przez jakieś niezidentyfikowane bliżej
państwo. Pawłowicz pisze coś o „Polskobójcach” i zastanawia się „od kiedy urzędowym w Polsce będzie
niemiecki" i "kiedy wróci
hajlowanie", "polskie świnie", "tylko dla Niemców",
"ręce do góry", "rauss"'. "Zasłużyliśmy na likwidację
swego państwa. Sami tak wybraliśmy. Już nie współczuję, nie ma komu".
No i tak sobie wyją do księżyca (do Boga już nie, bo on też
ich zdradził…taki paskudny), tłuką przekaz dnia, że nie jest źle, że wszystko
jeszcze może się zmienić. Wciąż niby tacy pełni buty, arogancji, a jednak mocno
przestraszeni, wręcz spanikowani, bo łapki trzeba odkleić od koryta, bo skończy
się wielka kasa, bo jak to boli!!
A ja? Ja sobie tak
chodzę pomiędzy nimi i tego kopnę słowem, tamtemu dowalę odpowiednim epitetem,
jeszcze innego uszczypnę dotkliwie szyderą i … jak mi dobrze! Jak mi radośnie!
Chwilo trwaj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz